W minioną sobotę Aluron CMC Warta Zawiercie podejmowała w drugim spotkaniu o brązowy medal PlusLigi PGE Skrę Bełchatów. Walka była zacięta i rozstrzygnąć ją musiał tie-break, który zakończył się zwycięstwem gości. – To był świetny mecz. Niuanse w końcówkach zadecydowały o ostatecznym rezultacie. Jedna niewykorzystana piłka po naszej stronie przesądziła o naszej porażce – mówił dla Strefy Siatkówki przyjmujący i lider zawiercian Uroš Kovačević.
PGE Skra Bełchatów prowadziła 2:1 w setach i 25:24 w czwartej odsłonie, ale to gospodarzom udało się ją wygrać 27:25 i ostatecznie doprowadzić do tie-breaka. W dodatkowym, krótszym secie był remis 13:13, ale atak Facundo Conte wyszedł bez bloku na aut, co potwierdził challenge.
Piłkę meczową w górze mieli przyjezdni, a zawiercianie grali pod presją. Maximiliano Cavanna posłał piłkę do swojego lidera – Kovačevicia, ale jego atak został wybroniony. Skra wykorzystała swoją szansę i zakończyła mecz. Jak wyglądała ta rywalizacja w oczach Uroša Kovačevicia? – To był świetny mecz. Niuanse w końcówkach zadecydowały o ostatecznym rezultacie. Jedna niewykorzystana piłka po naszej stronie przesądziła o naszej porażce. Taki jest sport. Taka jest siatkówka. Raz się wygrywa, raz się przegrywa. Trochę szczęścia zabrakło. Mieliśmy swoją szansę, piłkę w górze, ale popełniliśmy błąd przy stanie 13:13. PGE Skra Bełchatów miała piłkę meczową. Przyjęliśmy zagrywkę Karola Kłosa i wyprowadziliśmy atak, ale rywale go wybronili i w kontrze skończyli akcję. Podobnie zakończyło się spotkanie w Bełchatowie, ale z tą różnicą, że to my triumfowaliśmy. Zobaczymy, kto okaże się lepszy w kolejnym starciu.
Przyjmującemu trudno było znaleźć jakieś pozytywy po tym spotkaniu, choć sam zdobył najwięcej punktów z spośród zawodników Aluronu CMC Warty Zawiercie, bo aż 25 (!) i miał statystycznie najlepsze przyjęcie w ekipie gospodarzy (57%). Czy uda się zawiercianom podnieść po tej przegranej, wyeliminować błędy i zwyciężyć w hali Energia? – Bełchatowianie wygrali, więc trudno mi teraz znaleźć jakiekolwiek plusy tego spotkania. W trzy dni nie zmienimy stylu naszej gry. To naprawdę małe rzeczy decydują o wygranej lub porażce – przyznał Kovačević. Jak do tej pory rywalizacja o brąz PlusLigi jest dużo bardziej wyrównana i kończy się w pięciu setach, w przeciwieństwie do starć półfinałowych zawiercian z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, z których żadne nie skończyło się w tie-breaku. Czy ta porażka odbiła się na drużynie Igora Kolakovicia i liderze zespołu? – Oczywiście, że jestem rozczarowany i jest mi przykro. Ale takie jest życie. To już jest przeszłość. Nie możemy ciągle rozpamiętywać półfinału. Sezon się jeszcze nie skończył, a my walczymy do końca o historyczny sukces dla klubu – zakończył siatkarz.
źródło: inf. własna