– Trener skomponował skład, który zagrał swoje, drużynowo, bez wyraźnych liderów. Na tym przejechali się Bułgarzy. Mieli przyjmującego, który w każdym meczu zdobywał po 30 punktów. W finale zabrakło mu jednak sił. U nas było wielu bohaterów, a co ważne – każdy zagrał w mistrzostwach – powiedział Tytus Nowik, MVP mistrzostw świata do lat 19.
Polscy siatkarze do lat 19 wywalczyli mistrzostwo świata. W finale w trzech setach pokonali Bułgarów. Mimo że od tego sukcesu minęło już kilka dni, to dopiero powoli on dociera do biało-czerwonych. – Chyba jeszcze nikt z nas do końca nie zdaje sobie sprawy z tego, co osiągnęliśmy. Zaraz po zwycięstwie wróciliśmy do szatni, gdzie trener Bąkiewicz powiedział nam kilka zdań po meczu. Nagle pojawił się nasz irański opiekun, wołając mnie na ceremonię z nagrodami indywidualnymi. Byłem na tyle zaskoczony, że odebrałem statuetki dla najlepszego atakującego i MVP turnieju, ale nawet się nie uśmiechnąłem. Emocje w człowieku jeszcze siedziały – przyznał Tytus Nowik.
Nie ukrywa on, że cały sztab szkoleniowy wykonywał ciężką pracę, aby siatkarze jak najlepiej byli przygotowani pod poszczególnych rywali. – Taktycznie byliśmy przygotowani perfekcyjnie. Właściwie każdego rywala mieliśmy podanego na tacy przez sztab szkoleniowy. System blok-obrona, odpowiednia taktyka zagrywki, praca blokujących – to wszystko nie brało się z przypadku, a z dobrze odrobionej lekcji przez nasz zespół – ocenił MVP mistrzostw świata.
Podopieczni Michała Bąkiewicza stracili tylko jednego seta w całym turnieju, a szczególnie w fazie grupowej rywalizowali z dość egzotycznymi rywalami, by wspomnieć chociażby Indie czy Nigerię. – Trafiają się zespoły, które nie mają zbyt wiele styczności z profesjonalną siatkówką na co dzień, ale grają w mistrzostwach świata. My z takimi graliśmy w fazie grupowej. Trzeba się jednak koncentrować, bo jak zapomnimy o każdym kolejnym punkcie, to ucieknie nam cel końcowy. Byliśmy najlepszą drużyną w tym turnieju. To pokazują wyniki, ale Irańczycy, Bułgarzy czy Rosjanie też grali solidną siatkówkę – zaznaczył polski przyjmujący.
Nie ukrywa on, że najtrudniejszym przeciwnikiem byli Irańczycy, z którymi zmierzyli się zarówno w grupie, jak i w półfinale. To właśnie oni urwali Polakom jednego seta. – Zarówno w rozgrywkach grupowych, jak i w półfinale gospodarze przygotowali się z nami podwójnie nastawieni. Byli solidną drużyną z niektórymi, powiedzmy, bardziej doświadczonymi wiekowo zawodnikami. Poza tym relacje polsko-irańskie są od pewnego czasu dosyć napięte w siatkówce. I to było widać również w naszej rywalizacji. Doszło do kilku niezbyt przyjemnych sytuacji. Były też czerwone kartki. Choć to głównie gospodarze prowokowali, będąc zwyczajnie przemotywowani chęcią wygrania z nami – skomentował jeden z liderów polskiej kadry.
Według niego kluczem do sukcesu była drużynowa gra. Każdy z zawodników dołożył cegiełkę do wywalczenia mistrzostwa świata. – Trener skomponował skład, który zagrał swoje, drużynowo, bez wyraźnych liderów. Na tym przejechali się Bułgarzy. Mieli przyjmującego, który w każdym meczu zdobywał po 30 punktów. W finale zabrakło mu jednak sił. U nas było wielu bohaterów, a co ważne – każdy zagrał w mistrzostwach. To scementowało drużynę – zakończył Tytus Nowik.
źródło: inf. własna, natemat.pl