Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > ligi zagraniczne > Tuomas Sammelvuo: Siatkówka to moja pasja

Tuomas Sammelvuo: Siatkówka to moja pasja

fot. Katarzyna Antczak

– Zdecydowanie nie pracuję ze względu na pieniądze, nie jest to najbardziej fundamentalna kwestia. Dla mnie siatkówka jest pasją, sposobem na życie – powiedział fiński trener Tuomas Sammelvuo. Szkoleniowiec ten był osobą, o której mówiło się najczęściej w rosyjskiej siatkówce. Z Kuzbassem Kemerowo zdobył mistrzostwo Rosji, wygrał Ligę Narodów z drużyną narodową Rosji i zakwalifikował się z reprezentacją tego kraju do igrzysk olimpijskich. Obecnie jest trenerem Zenitu Sankt Petersburg.

Jak przyjąłeś decyzję o przyznaniu mistrzostwa drużynie Lokomotiw Nowosybirsk?

Tuomas Sammelvuo: – Bardzo dobrze zagrali w sezonie regularnym i zasłużenie otrzymali zloty medal. Z drugiej strony sezon regularny, choć zakończony, był gorszy. Oczywiście, zgodnie z wynikami Final Six, wynik mógł być inny. Wszystkie drużyny przygotowywały się do tego konkretnego turnieju. Byliśmy też w dobrej formie i mogliśmy poprawić nasze 5. miejsce. Szkoda, że sezon został przerwany, nie dane było zagrać meczów w najbardziej emocjonującej części sezonu.

Jak oceniasz swój debiutancki sezon w Sankt Petersburgu?

– Trudno ocenić sezon. To uczucie niezadowolenia, ponieważ nie dokończyliśmy Pucharu CEV i nie graliśmy Final Six. Finał Pucharu Rosji to dobry wynik. W sezonie zasadniczym mogliśmy uzyskać lepsze wyniki, ale przegraliśmy kilka meczów, których nie powinniśmy przegrać.

Wiktor Poletajew, Jegor Kliuka, Antoine Brizard, Sergiej Melkoziorow … Przy takich transferach, do jakich doszło w Zenicie można oczekiwać tylko złota. Czy jesteś gotowy do pracy pod taką presją?

– Ciśnienie i stres są normalne. Wszyscy trenerzy żyją z tym, ponieważ każdy wymaga określonego wyniku. Rozumiem, że oczekiwania będą wysokie, ale w siatkówce nie gra się nazwiskami ani pieniędzmi. Wynik zależeć będzie od naszej pracy zespołowej. Nie jestem mogę komentować nowych kontraktów ponieważ nie zostały one jeszcze oficjalnie ogłoszone.

Oczywiście, jak każdy klub, próbowaliśmy i staramy się stworzyć drużynę, z którą będziemy mogli walczyć o najwyższe pozycje. Myślę, że rozgrywki w nowym sezonie będą bardzo interesujące, mamy najsilniejszą ligę na świecie. W Kuzbassie zagra Iwan Zaytsev, w Kazaniu mają mocny zespół. Moskiewskie Dinamo także się wzmocniło się, Lokomotiw zachował trzon zespołu. Wszystkie drużyny są bardzo silne, bardzo trudno będzie wygrać ligę.

Pod względem trenerskim był to trudny sezon, ponieważ przybyłem do już utworzonego zespołu, a nawet przed samym początkiem sezonu – w październiku z Rosją graliśmy w Pucharze Świata. Lubiłem pracować w Petersburgu, klub ma duże ambicje, w hali zawsze jest wielu fanów. Następny sezon będzie łatwiejszy w tym sensie, że będę miał do dyspozycji drużynę przed rozpoczęciem ligi.

Przyjście Brizarda zostało już oficjalnie potwierdzone przez menagerów. Co podobało ci się w grze tego siatkarza?

– Antoine jeszcze niczego nie wygrał i bardzo chce coś osiągnąć, co pokazał we francuskiej drużynie. Jest silny fizycznie, dysponuje dobrą zagrywką, dobrze broni i blokuje. Jest uniwersalnym zawodnikiem, ale najważniejsze jest to, że dobrze kiwa. Myślę, że będziemy mieli dobrą parę zawodników Brizard-Kowalew. Co do Poroszina, to on będzie ważnym zawodnikiem w innym klubie, co jest ważne dla tak młodego siatkarza.

Dlaczego odszedłeś z Kuzbassa? Mogłeś stworzyć mocną drużynę, która dominowałaby w rozgrywkach.

– Pracowałem przez trzy lata w Kemerowie, poświęciłem się dla tej drużyny, lubiłem przebywać każdego dnia w Kuzbassie. Myślałem, że nadszedł czas na nowe wyzwanie. Czasami w twojej karierze zdarza się, że musisz zmienić to, do czego jesteś już przyzwyczajony, aby się rozwijać. Uznałem, że oferta z Sankt Petersburga to taka okazja. Ale jeśli ktoś myśli, że łatwo opuściłem Kuzbass, to się myli. To była bardzo, bardzo trudna decyzja. Czy możesz sobie wyobrazić, jak silne więzi emocjonalne powstają z ludźmi, z którymi pracowałem przez trzy lata i marzyłem? Mieliśmy prawdziwą rodzinę. Ktoś mówi o pieniądzach lub innych czynnikach – każdy ma swoje zdanie. Wybrałem taką drogę dla siebie, choć zrozumiałem, że nie będzie to łatwe.

W Kuzbassie uważali, ze podjąłeś decyzję za późno o kilka miesięcy. Przez cały ten czas klub liczył na ciebie …

– Rozumiem, że było późno, ale ta sytuacja była spowodowana przez rosyjski zespół, skupiłem się na pracy z reprezentacją. To jest sport profesjonalny – na każdym etapie ktoś jest szczęśliwy, a ktoś rozczarowany. Pewnego dnia jesteś bohaterem, a drugiego już nie. Mam nadzieję, że w Kuzbassie będę pamiętany z dobrej strony.

Jaki największy postęp widziałeś przez lata twojej pracy w Rosji?

– Prawdopodobnie ten postęp zrobił Jarosław Podlesny. Razem z dyrektorem sportowym Kuzbassa Siergiejem Łomako postanowiliśmy sprowadzić go z Biełgorodu, gdzie mało grał. Przyszedł do nas i na początku też nie grał w pierwszej drużynie, ale jego praca została zauważona. Przez trzy lata dużo z siebie dawał, a w sezonie mistrzowskim był jednym z liderów zespołu. Bardzo pragnął być lepszy i razem do tego dążyliśmy. Postępy Podlesnego to wspólna zasługa zawodnika, trenerów i personelu medycznego.

Oczywiście Anton Karpuchow, Wiktor Poletajew, Igor Kobzar, Lauri Kerminen, Inal Tawasiew również zrobili ogromne postępy w ciągu trzech lat. Oni sami naprawdę tego chcieli. Uwielbiam takie momenty, gdy gracze mają duże chęci i motywację podczas treningów, praca z takimi ludźmi jest zawsze przyjemnością. Postęp wymaga czasu i cierpliwości.

Czy jest dla ciebie ważne, aby zawodnik, który odchodzi do innej drużyny, przyszedł i powiedział: dziękuję, że jestem lepszy?

– W tym celu pracujemy nad tym, aby gracze byli lepsi i rozwijali się zawodowo. Jeśli pomogłeś komuś poprawić swoją grę, to jest to wspaniałe uczucie. To wielka radość zarówno dla zawodnika, jak i trenera. Oczywiście każdy trener będzie zadowolony, jeśli zawodnik szczerze wypowie lub napisze takie słowa.

Co twoim zdaniem odróżnia dobrego gracza od doskonałego?

– Doskonały gracz wie, jak tworzyć wokół siebie dobrą atmosferę. Są gracze, którzy mogą powiedzieć: będę liderem tej drużyny, poprowadzą, pomogą kolegom. W naszym sporcie jest to ważne, w siatkówce jeden gracz nie może nic zrobić. Siatkówka jest najbardziej zespołowym sportem ze wszystkich, ponieważ piłka jest w rękach siatkarzy zaledwie pół sekundy. Uważałbym również siatkarzy za doskonałych, tych którzy oprócz umiejętności mają silny charakter i cechy przywódcze. Możesz na nich liczyć w najtrudniejszych sytuacjach.

Ambitni gracze na ławce to bomba z opóźnionym zapłonem?

– Tacy gracze są ważnym punktem każdej drużyny. Każdy gracz musi zrozumieć swoją rolę, rolą tą może być pomoc z ławki. Jest to szczególnie ważne w drużynach narodowych, gdzie są najsilniejsi zawodnicy, którzy są przyzwyczajeni do częstego grania w klubach. Oczywiście, jeśli dwóch lub trzech graczy cały czas narzeka, spowoduje to konflikt w drużynie i wymaga podjęcia odpowiednich decyzji. Takie sytuacje często występują w zespołach, dlatego ważne jest, aby zrozumieć charakter siatkarzy podczas budowania zespołu. Jest dobre zdanie: flaga na koszulce jest ważniejsza niż nazwisko z tyłu. Każdy, kto myśli inaczej, jest zły.

W swojej karierze siatkarskiej zdarzały się chwile, w których uważałeś że niesłusznie pozbawiono ciebie miejsca miejsca w składzie?

– Oczywiście. Mam żywy przykład. Pewnego razu, po wyleczeniu kontuzji kolana, przybyłem do reprezentacji Finlandii. Liczyłem na grę w Lidze Światowej i uzyskanie kontraktu w zagranicznym klubie. Jednak trener drużyny Daniel Castellani zdecydował, że będę grał na pozycji libero. Na początku byłem zły, ponieważ nie mogłem się pokazać jako gracz, moja przyszłość była pod znakiem zapytania. Myślałem o sobie, a trener powtórzył, że pozycja na której gram jest lepsza dla drużyny. Potem wygraliśmy z silną drużyną serbską i był to dla mnie bardzo ważny moment. Uświadomiłem sobie, że trener miał rację. W zespole interes zespołowy jest ważniejszy od indywidualnego.

Wszyscy siatkarze mówią, że wszystko w twoich drużynach opiera się na zaufaniu.

– Co oznacza „wszystko na zaufaniu”? Być może są to zbyt głośne słowa. I wcale nie oznaczają, że nie ma kontroli nad pracą zawodników. Naprawdę lubię grę na boisku i proszę graczy o maksymalne zaangażowanie w treningi i grę. Jest to kwestia wzajemnego szacunku. Powiedziałem już, że w siatkówce jest technika i taktyka, ale jeśli drużyna ma wzajemny szacunek, zaufanie i wsparcie, to jest to dodatkowe 5 procent siły. Jeśli widzę, że ktoś nie realizuje zadań taktycznych na boisku informuję go co jest nie tak, zachęcam aby znalazł przyczyny słabszej postawy.

Maksim Michajłow w wywiadzie powiedział, że zbytnio ufasz graczom i nie możesz zmusić ich do pracy, chociaż jest to konieczne w rosyjskiej rzeczywistości.

– Maksim jest doświadczonym graczem, może mieć własne zdanie. Nie wiem co miał na myśli. Na pewno nie będę z nim rozmawiał za pośrednictwem prasy, myślę, że porozmawiamy osobiście. Być może Michajłow był przyzwyczajony do sposobu pracy innych trenerów i mój styl wydawał mu się niezwykły. Nie dążę do całkowitej kontroli nad graczami. Nie ingeruję w ich życie osobiste, jeśli to życie nie powoduje problemów dla zespołu. Nie śledzę, jak gracze odpoczywają, liczę na ich profesjonalizm.

W Rosji jest powiedzenie: „Zespół wygrywa, trener przegrywa”. Co sądzisz o niej?

– Kiedy drużyna przegrywa, często szukają winnych, to jest najłatwiejsze, lepiej jest znaleźć problem i go rozwiązać. Porażki niejednokrotnie są lepsze niż zwycięstwa. Prawdziwy zespół pokazuje charakter w trudnych momentach, oczywiście musimy być odporni – zarówno na krytykę, jak i na komplementy. W Rosji lubią wychwalać po zwycięstwach i ostro krytykować po porażkach. Zarówno do tych jak i do innych rzeczy należy podchodzić z zimną głową.

Trener polskiej reprezentacji Vital Heynen na mistrzostwach świata powiedział, że Rosja „gra w inteligentną siatkówkę”. Co to jest?

– Vital i ja znamy się od dawna, zawsze ma wiele ciekawych pomysłów. Przez inteligentną siatkówkę najprawdopodobniej miał na myśli nasze poczynania w ataku, kiedy polegaliśmy nie tylko na sile, ale także na taktyce. Dobrze radziliśmy sobie w trudnych sytuacjach, poprawnie graliśmy w bloku i dobrze asekurowaliśmy się. Założenia taktyczne, jak sądzę, pasują również do tego sformułowania.

Podczas przerw nie jesteś taki ekspresyjny jak Vital Heynen, z czego to wynika?

– Mogę być taki, jeśli czuję, że zespół potrzebuje wstrząsu, wszystko to zależy od sytuacji. Czasami potrzeba przerwy, aby się zrelaksować, aby gracze trochę nabrali świeżego powietrza. Czasami ważne jest wprowadzenie taktycznych zmian w grze. Zdarza się, że drużyna prowadzi 6-7 punktami, a gracze zaczynają żartować, mówić o innych sprawach, to bardzo niebezpieczny moment. W chwili, gdy trzeba dobić przeciwnika, nawet półtorej minuty utraty koncentracji jest bardzo ryzykowne. Dlatego nasz sport jest piękny – nie można się w nim zrelaksować. W piłce nożnej możesz poprowadzić 4-0 i możesz grać na własnej połowie, w siatkówce – nie. Koncentracja jest bardzo ważna i to słowo jest często używane w przypadku przerw.

Dlaczego podczas przerw niektórzy siatkarze z niektórych reprezentacji siedzą a w w Rosji stoją?

– Wszystko wynika z kultury, podoba mi się, gdy wszyscy stoimy w kręgu. Jesteśmy wówczas jednością. Czasami ważne jest, aby trener rozmawiał tylko z liderem, a lider zespołu mógł mówić ważne słowa innym graczom. W zespole amerykańskim, na przykład panuje zupełnie inna kultura. W czasie przerwy dwóch lub trzech trenerów może przekazywać wskazówki. Ktoś jest odpowiedzialny za liderów, ktoś za blok. Jednocześnie główny trener może na ogół milczeć. Na przykład, kiedy graliśmy w Ligę Narodów w Iranie, wcale się nie słyszeliśmy, więc nadal dyskutowaliśmy przed meczem i wprowadziliśmy tylko niewielkie poprawki.

Którego z trenerów siatkówki możesz nazwać swoim przyjacielem?

– Daniel Castellani, Mauro Berruto, Glen Hoag, Mark Lebedev. Często się z nimi nie spotykam, ale są to ludzie, z którymi zawsze mogę rozmawiać. Ogólnie staram się monitorować pracę wszystkich silnych trenerów. Jeśli pojawią się książki wybitnych specjalistów, muszę je przeczytać. Bardzo podoba mi się filozofia trenerów koszykówki Grega Popowicza, Ettore Messina. Z piłki nożnej to Josep Guardiola. W hokeju zwracam uwagę na Jukkę Yalonen i Lauri Maryamyaki. W siatkówce śledzę, jak Angelo Lorenzetti pracuje w Trentino. Władimir Alekno odniósł wielki sukces zarówno w drużynie narodowej, jak i w Zenicie Kazań. Bernardo Resende i Julio Velasco są na najwyższym poziomie od wielu lat. Dla mnie to prawdziwe legendy. Velasco ma bogatą karierę, ale chce się cały czas uczyć, aby zrozumieć jeszcze więcej. 

źródło: sportbusiness.com

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, ligi zagraniczne

Tagi przypisane do artykułu:
, , , ,

Więcej artykułów z dnia :
2020-06-05

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved