BKS Visła Proline Bydgoszcz nie najlepiej rozpoczęła rywalizację w półfinale TAURON 1.Ligi. – Nie załamujemy rąk i będziemy chcieli udowodnić, że nie przez przypadek trafiliśmy do tego półfinału – mówił w rozmowie ze Strefą Siatkówki Kamil Gutkowski.
Natalia Gajda, Strefa Siatkówki: Nie tak chyba wyobrażaliście sobie początek półfinałów, był jakiś kluczowy element?
Kamil Gutkowski: Tak na gorąco patrząc to nie wiem czego zabrakło, na pewno nie motywacji. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że MKS mocno nas zbił i nie pozostawił, w tym pierwszym meczu, złudzeń. Natomiast nie załamujemy rąk i będziemy chcieli udowodnić, że nie przez przypadek trafiliśmy do tego półfinału.
Zwłaszcza w drugim secie to, że Mateusz Rećko wam tam trochę latał nad blokiem i ciężko było go zatrzymać przeważyło?
– Znamy jego charakterystykę i wiemy, że jest w stanie, praktycznie każdemu w tej lidze, atakować nad blokiem. Nie było to zdziwienie. Natomiast trochę szkoda, bo w drugim secie mieliśmy swoje szanse. Czuliśmy, że przełamaliśmy zespół z Będzina i zabrakło niewiele – wydaje mi się, że właśnie takiego doświadczenia w końcówkach, które oni mają trochę większe.
NIEWIELKI MARGINES BŁĘDU
Macie parę dni do tego rewanżowego meczu, jak wykorzystacie ten czas?
– Analiza, przypilnowanie siebie. Trener wspomniał, że jesteśmy taką grupą, która potrzebuje tego treningu. Nie potrafimy grać meczów w tygodniu bez treningów, więc trochę doskwiera nam ten przyspieszony kalendarz, ale nie mamy na to wpływu. Wracamy teraz do Bydgoszczy i tyle ile możemy przetrenować to przetrenujemy tak by być jak najlepiej przygotowanym na kolejny mecz.
System rozgrywania fazy play-off pozostawia niewielki margines błędu.
– Tak. Jednak trudno mi tutaj też krytykować, bo mądre głowy gdzieś wyżej na pewno trochę czasu na ustalenie tego tematu poświęciły i wyszło, że trzeba to przyspieszyć tak by do 15 maja zamknąć sezon. Można na pewno było to w jakiś lepszy sposób rozwiązać, ale system rozgrywek był znany przed sezonem, więc to nie jest zdziwienie i musimy się dostosować do sytuacji jaka jest.
WYKORZYSTAĆ SWOJE ATUTY
W tym rewanżu wasza hala, która jest trochę większa i widać, że dobrze się tam czujecie będzie atutem?
– Zdecydowanie. Nasza hala to jest dla nas spory atut. Tak naprawdę w tym roku przegraliśmy tylko jeden mecz z BBTS-em, bo z chłopakami z Będzina przegraliśmy na innym obiekcie. Bardzo mocno czujemy się w Łuczniczce i już z niecierpliwością czekamy na rewanż w czwartek.
Dużo się mówi o poziomie ligi, a w sezonie zasadniczym mieliśmy kilka niespodzianek. Tak też można postrzegać rywalizację w drugim półfinale?
– Myślę, że tak. To jest niespodzianka. Natomiast pokazuje, że liga nie ma murowanych faworytów i liczę na to, że my też taką niespodziankę sprawimy w czwartek.
Zobacz również:
Bartosz Pietruczuk: Narzuciliśmy swój rytm gry
źródło: inf. własna