– Finał Pucharu Polski był spełnieniem marzeń nas wszystkich od kilku lat. Faktycznie, 3-4 lata temu jeszcze moglibyśmy o tym tylko pomarzyć, ale marzenia się spełniają. Na pewno nie chcemy tylko wziąć udziału w tym finale, ale chcemy go wygrać – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki Bartłomiej Piekarczyk, trener BKS-u Bostik ZGO Bielsko-Biała.
PIERWSZY RAZ
Trener Bartłomiej Piekarczyk po raz pierwszy w swojej trenerskiej karierze nie tylko występuje w turnieju finałowym Pucharu Polski, ale i również po raz pierwszy poprowadzi swoje podopieczne w wielkim finale. Również i dla samego klubu jest to nie lada osiągnięcie, bowiem ten powrócił do Final Four Pucharu Polski po dekadzie, a do starcia finałowego po trzynastu latach. – Bardzo się z tego cieszymy, bo nasz klub po raz pierwszy od dziesięciu lat jest w turnieju finałowym pucharu Polski. Dla mnie jako trenera jest to pierwszy raz. Bardzo się cieszę, że tak dobrze zaczęliśmy. Ludzie mówią, że puchar rządzi się swoimi prawami. Będę miał okazję sprawdzić to na swojej skórze – oznajmił Strefie Siatkówki Bartłomiej Piekarczyk, trener BKS-u Bostik ZGO Bielsko-Biała.
WIELKI KROK W PRZÓD
Szkoleniowiec Piekarczyk nieprzerwanie od sezonu 2018/2019 jest pierwszym trenerem BKS-u. Jeszcze przed kilkoma sezonami klub ten zajmował miejsca w środkowej części tabeli, jednakże mądra polityka transferowa zaowocowała 4. miejscem w ubiegłym sezonie, a w bieżącym finałem Pucharu Polski oraz 2. miejscem po fazie zasadniczej TAURON Ligi. – Na pewno cały klub się rozwija. Widać to od kilku lat. Konsekwentna praca przynosi teraz rezultaty i z tego się bardzo cieszymy. Widać, że zawodniczki i klub się rozwijają. Mamy coraz więcej kibiców na trybunach, więc z pewnością to wszystko idzie w dobrym kierunku. Finał Pucharu Polski był spełnieniem marzeń nas wszystkich od kilku lat. Faktycznie, 3-4 lata temu jeszcze moglibyśmy o tym tylko pomarzyć, ale marzenia się spełniają. Na pewno nie chcemy tylko wziąć udziału w tym finale, ale chcemy go wygrać. Nie satysfakcjonował nas sam udział w turnieju. Często rozmawialiśmy o tym, że przyjeżdżamy tutaj po puchar i zrobimy wszystko, żeby go zdobyć – oświadczył 36-latek.
I dodał: – Myślę, że cały zespół naprawdę zasługuje na duże słowa uznania, bo cała drużyna funkcjonuje na dobrym poziomie i jest bardzo świadoma tego, co robi na boisku i na treningu. W tym roku mogę tylko chwalić dziewczyny.
KULISY AWANSU DO FINAŁU
BKS Bielsko-Biała awansował do finału Pucharu Polski po tym, jak w półfinale pokonał UNI Opole 3:0. Bielszczanki bardzo pewnie przypieczętowały zwycięstwo. Formacja z województwa śląskiego skoncentrowała się na wyłączeniu liderek opolskiej drużyny, co wyszło jej dobrze. Katarzyna Zaroślińska-Król atakowała ze skutecznością 24%, natomiast Ana Karina Olaya 48%. BKS stawiał szczelny blok, notując nim 12 punktów. – Na pewno wiemy, że drużyna z Opola opiera się na Kasi i przyjmującej Olayi. Mieliśmy świadomość, że skrzydłowe potrafią bardzo mocno i dobrze atakować. Nastawialiśmy się na nie bardzo mocno. Jeżeli pozwoli się zespołowi z Opola grać, gra na bardzo dobrym poziomie. Dość wyraźnie przekonaliśmy się o tym w drugiej rundzie, gdzie UNI wygrało z nami 3:1. Od samego początku byliśmy bardzo skoncentrowani. Tak naprawdę przyjazd na dwa dni tutaj jest bardzo dużą mobilizacją. Widzę po dziewczynach, że są głodne sukcesu, ale przede wszystkim świadome tego, po co przyjechaliśmy do Nysy i tego, co robimy – mówił trener Piekarczyk.
PO RAZ TRZECI CZY DO TRZECH RAZY SZTUKA?
Zespół z Bielska-Białej w wielkim finale Pucharu Polski zmierzy się z ŁKS-em Commercecon Łódź. Bielszczanki w fazie zasadniczej bieżącego sezonu TAURON Ligi dwukrotnie pokonały mistrza Polski. Niemniej jednak pojedynki Pucharu Polski mają swoją specyfikę. Decydować będzie przede wszystkim dyspozycja dnia. – Na pewno ŁKS jest bardzo mocnym zespołem, który w tym roku również chce zdobyć wszystko. Wiemy, z kim będziemy się bić, ale znamy też swoją siłę i wierzę w pracę, którą wykonaliśmy do tej pory. Bezsprzecznie będzie to trudne spotkanie. Dodatkowym atutem są kibice, którzy robią fantastyczną atmosferę w hali. Zrobimy wszystko, żeby wygrać. Myślę, że liga to inny rozdział, a puchar to tylko jeden mecz. Wszystkie siły na pokład i będziemy się bić – kontynuował trener BKS-u.
Co prawda łodzianki w hotelu pojawił się szybciej, wszak to one były aktorkami pierwszego półfinału. Niemniej jednak “w nogach” posiadają dwa rozegrane sety więcej. Ponadto mecz ŁKS-u trwał znacznie dłużej, aniżeli BKS-u. Czy ekipa z Bielska-Białej może upatrywać w tym swojej przewagi? – Nie patrzyłbym na to w taki sposób. Myślę, że na pewno ŁKS jest bardzo solidnym zespołem, który, nawet jeśli jest zmęczony, gra wówczas na bardzo dobrym poziomie. Dysponuje on kilkoma świetnymi zawodniczkami, więc musimy się na nich mocno skupić – zakończył Bartłomiej Piekarczyk.
Zobacz również
PP K: Bez niespodzianki, BKS Bostik Bielsko-Biała z szybkim awansem
źródło: inf. własna