BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała odniósł drugą porażkę w fazie grupowej Ligi Mistrzyń. Ekipa z województwa śląskiego przegrała z Savino Del Bene Scandicci 0:3. W każdym z setów decydowały dopiero końcówki. – Za chwilę nikt nie będzie pamiętał stylu – mówił Strefie Siatkówki Bartłomiej Piekarczyk, trener bielszczanek.
ŚWIADOMOŚĆ
BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała przegrał drugie spotkanie z rzędu w Lidze Mistrzyń. Brązowe medalistki mistrzostw Polski uległy Savino Del Bene Scandicci 0:3. Faworyt przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Już od początku meczu dały się we znaki imponujące warunki fizyczne drużyny z Włoch, która wiele na boisku wypracowała blokiem. Zapunktowała nim 12 razy, podczas gdy BKS 5. W dodatku bielszczanki w ataku pomyliły się 11 razy, a przyjezdne 6.
– Doskonale wiedzieliśmy, z kim przyjdzie nam się mierzyć i jaki blok posiada drużyna ze Scandicci. Szczerze powiedziawszy, nie przejmowaliśmy się tym do końca. Szukaliśmy dobrych rozwiązań. Wiem, że moje zawodniczki potrafią grać w tego typu meczach i przeciwko takiemu blokowi. Paradoksalnie często starcia tego typu rozgrywamy zdecydowanie lepiej, gdy po drugiej stronie stoi konkretny, mocny zespół z takim blokiem. Wówczas szukamy rozwiązań i uczymy się gry na najwyższym poziomie – powiedział po meczu Bartłomiej Piekarczyk, trener BKS-u Bielsko-Biała.
DOBRY STYL
Ogólny wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania, a tym bardziej stylu, w którym ekipa z Polski przegrała starcie. Bielszczanki potrafiły przegrywać 15:19, by po chwili remisować 19:19. W żadnej z odsłon nie ‘zeszły’ poniżej 22 punktów, przegrywając do nich w pierwszych dwóch partiach. Przedmiotem walki do samego końca był set numer trzy, w którym ekipa z Toskanii triumfowała dwupunktową przewagę (25:23). Szkoleniowca BKS-u napawa styl jego podopiecznych, niemniej to kropla w morzu potrzeb.
– Uważam, że momentami nasza gra wyglądała nieźle. Wynik jednak jest taki, jaki widzimy wszyscy. Za chwilę nikt nie będzie pamiętał stylu. Na pewno styl naszej gry momentami cieszy, bo napawa nas on optymizmem na kolejne ligowe mecze. Jednak wciąż nic to nam nie daje, więc jesteśmy smutni – tłumaczył szkoleniowiec Bialskiego Klubu Sportowego.
KONCENTRACJA
Mocną stroną drużyny ze Scandicci okazała się koncentracja. Przyjezdne bowiem potrafiły wytrzymać opór stwarzany przez BKS i wyjść nawet z sytuacji, w których to bielszczanki prowadziły i dyktowały niekiedy warunki gry.
– Na pewno grając przeciwko takiemu zespołowi, należy utrzymywać koncentrację od samego początku do samego końca i nie pozwolić sobie nawet na moment przestoju. Taki nam się przydarzył, szczególnie w pierwszym secie. Myślę, że jego najbardziej szkoda, bo prowadziliśmy kilkoma punktami. Utknęliśmy w jednym ustawieniu przy dobrej zagrywce Mai Ognjenović. Nie potrafiliśmy znaleźć rozwiązania. Na pewno tego jest szkoda. Jestem zdania, że przełamanie i zdobycie kolejnych punktów zadziałałoby na nas lepiej – zakończył Bartłomiej Piekarczyk.
Zobacz również:
źródło: siatka.org