Kilka dni temu siatkarskie media obiegła informacja, że mistrz świata z 2014 roku Mateusz Mika zerwał więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie. Mimo półrocznej przerwy potrzebnej na powrót do zdrowia, klub chce przedłużyć kontakt z przyjmującym.
Mateusz Mika to jeden z najciekawszych przyjmujących jakich polska reprezentacja siatkarzy miała przez ostatnie lata. W młodym wieku zdobył z biało-czerwoną kadrą złoty medal mistrzostw świata i z dnia na dzień stał się gwiazdą, o którą walczyły kolejne kluby. Sięgał po medale mistrzostw Polski każdego koloru — 2012 złoty, 2015 srebrny, 2010, 2011 i 2018 brązowy. Stanął na najniższym stopniu podium Pucharu Świata w Japonii (2015), a jeszcze wcześniej wywalczył brąz podczas czempionatu Starego Kontynentu (2011).
Ostatnie lata były dla trudne dla tego zawodnika. Niekończące się problemy zdrowotne uniemożliwiały mu dojście do formy z 2014 roku. Coraz więcej osób wątpiło w to, że mu się to uda. Tak było do sezonu 2020/2021. Przyjmujący trafił pod skrzydła Michała Winiarskiego w Treflu Gdańsk. Ponownie znalazł się w klubie, z którym osiągał wiele sukcesów we wcześniejszych latach kariery. Zmiana klimatu i treningi w nowej drużynie bardzo dobrze wpłynęły na siatkarza.
Pomimo kontuzji jakiej doznał siatkarz Trefl Gdańsk chce zapewnić siatkarzowi najlepsze warunki do powrotu do zdrowia. – Wiemy, że obecna sytuacja jest dla Mateusza psychicznie trudna. Jeśli się nie podda, ma zagwarantowane miejsce w Treflu Gdańsk na kolejny sezon Rozmawiałem kiedyś z Sebastianem Świderskim. Opowiadał o tym, jak postąpił w przypadku problemów ze zdrowiem Łukasza Kaczmarka czy Piotra Łukasika. Razem z ZAKSĄ możemy powiedzieć, że dbamy o naszych zawodników. Pamiętajmy przecież również o sytuacji Wojtka Ferensa. Wielu zdążyło go przekreślić, kiedy do nas trafił, a teraz gra świetnie — powiedział Dariusz Gadomski.
Prezes Trefla Gdańsk potwierdza, jak bardzo Mateusz Mika jest ważny dla jego zespołu. — Mateusz jest ikoną tego klubu. Grał tu jeszcze przed sukcesami. Teraz sam chciał tu wrócić wiedząc, że to jego dom. Nie można stawiać na nim grubej kreski. Jeszcze kilka miesięcy temu wielu by pewnie nie uwierzyło, że będzie w formie. W tym sezonie pokazał jak wielki jest jego talent i wrócił do dyspozycji. Przedłużenie z nim kontaktu to nasz obowiązek — zakończył prezes Gadomski.
*Autorka artykułu: Sara Kalisz, TVP Sport
źródło: sport.tvp.pl