– Pierwszy mecz zawsze stoi pod znakiem nerwów, dlatego liczę, że mecz z Iranem był dla nas przełamaniem – nie ukrywa po porażce Polaków w pierwszym meczu igrzysk w Tokio z Irańczykami mistrz olimpijski z Montrealu Tomasz Wójtowicz. – Liczę przede wszystkim na to, że w poniedziałek zagramy swobodniej i wykorzystamy wszystkie nasze atuty – kończy Wójtowicz.
Starty w Tokio polscy siatkarze zaczęli od porażki 2:3 z Iranem. – Pierwszy mecz zawsze stoi pod znakiem nerwów, co było widać po obu ekipach, które popełniły taką liczbę błędów, że wystarczyłoby ich na minimum jednego seta. To spotkanie pokazało najdobitniej, jak wygląda atmosfera na igrzyskach olimpijskich. Na początku nasi zawodnicy mieli wszystko pod kontrolą, ale chyba za spokojnie podeszliśmy do drugiego seta, w którym pozwoliliśmy się rozegrać przeciwnikom. W ich grze pojawił się luz, a nasza drużyna była spięta. Widać było, że Biało-Czerwoni nie zagrali na sto procent – wskazuje mistrz olimpijski z Montrealu Tomasz Wójtowicz. – Jesteśmy w gronie faworytów do medali, co stanowi dodatkowe obciążenie. Może i dobrze, że nie odpaliliśmy od razu i nie pokazaliśmy siatkówki na mega poziomie. Z grupy wychodzą cztery drużyny, a patrząc na skład drugiej z nich, to nie ma znaczenia, z której pozycji wystartuje się w ćwierćfinałach. W tej chwili tragedii nie ma – dodał.
W poniedziałek rywalem Polaków będą Włosi i jeżeli podopieczni Vitala Heynena marzą o dobrym miejscu w grupie i teoretycznie łatwiejszym rywalu w 1/4 finału, muszą to spotkanie wygrać. – Myślę, że mecz z Iranem był dla nas pewnego rodzaju przełamaniem. Z chłopaków zejdą nerwy i już będzie lepiej. Zresztą Włosi również nie mieli łatwej przeprawy z Kanadyjczykami, wygrywając dopiero w tie-breaku. Nie widzieliśmy ich w Lidze Narodów, ale nie skreślałbym ani Italii, ani Kraju Klonowego Liścia, bo chwila nieuwagi może źle się skończyć. Liczę przede wszystkim na to, że w poniedziałek zagramy swobodniej i wykorzystamy wszystkie nasze atuty – kończy Wójtowicz.
źródło: Przegląd Sportowy