Cztery lata temu Tomasz Piotrowski musiał przełknąć gorycz porażki, gdy reprezentując barwy BBTS-u Bielsko-Biała spadał do 1. ligi. W niedzielny wieczór wraz ze swoimi kolegami przypieczętował awans ekipy z Podbeskidzia z powrotem do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ekipa prowadzona przez Harrego Brokkinga wygrała bowiem trzeci pojedynek z będzinianami 3:2, co pozwoliło im cieszyć się nie tylko z wygrania rozgrywek TAURON 1 Ligi, ale dało możliwość zagrania w sezonie 2022/2023 w PlusLidze. Po spotkaniu przyjmujący bielszczan odpowiedział na kilka pytań.
Pełna hala kibiców, spore emocje towarzyszące temu spotkaniu. Pamięta pan jak ono wyglądało, czy te emocje udzieliły się też panu?
Tomasz Piotrowski: – Ja pamiętam wszystko, a szczególnie te złe rzeczy, które zadziały się po mojej stronie. Bardzo mi pozostały w pamięci, ale notabene teraz to już naprawdę nie mają one znaczenia. Zaraz pójdę do szatni z kolegami świętować i wszystko inne idzie w zapomnienie. Pełen reset. Teraz jest czas na świętowanie.
Który moment meczu uznałby pan za decydujący i kluczowy dla tego spotkania?
– Moim zdaniem każdy set był ważny. Szkoda, że nie mogliśmy tego dopiąć w czterech setach. Nasi przeciwnicy bardzo dobrze zagrali w czwartej partii, co doprowadziło do tie-breaka. W nim pokazaliśmy jednak pazur i spięliśmy się na 100%, dzięki czemu wygraliśmy go.
W tym czwartym secie to wy za bardzo uwierzyliście, że już macie będzinian na wyciągnięcie ręki, czy oni zagrali znacznie lepiej?
– Myślę, że my troszeczkę spoczęliśmy na laurach. Była w nim nasza dwu, a nawet trzypunktowa przewaga i jakieś niedopatrzenie sędziowskie nas wyprowadziło z równowagi. Przeciwnicy to od razu wykorzystali i zwyciężyli.
Pan pamięta ten moment spadku BBTs-u do pierwszej ligi. Cztery lata oczekiwania na powrót do PlusLigi to dużo czy mało?
– Tak pamiętam. Niestety miałem tą nieprzyjemność spaść z BBTS-em z PlusLigi. Myślę, że to długo i niedługo. Starając się wejść do PlusLigi będąc praktycznie w każdym sezonie w czołówce i dochodzić do finałów dwukrotnie, a mogłoby być trzykrotnie, gdyby nie koronawirus, to trochę boli. Teraz świętowanie będzie jeszcze bardziej owocne. Wiem też, że ta ciężka praca którą wykonaliśmy wszyscy wspólnie nie poszła na marne.
Na co stać BBTS w przyszłym roku?
– Teraz ciężko powiedzieć. Myślę, że po czterech latach powrót do PlusLigi na pewno nie będzie łatwy. Liczę, że wszystko pójdzie po myśli BBTS-u. Ja sam jeszcze nie wiem, czy zostanę w klubie. Ciężko mi stwierdzić, czy będzie dobrze, czy źle. To czas pokaże. Trzymam bardzo kciuki za ten zespół.
Jak pan ocenia różnicę między zespołami z górnej połowy TAURON 1 ligi a dołem tabeli PlusLigi?
– Myślę, że nasze mecze szczególnie finałowe były grane pod dużą presją z mnóstwem emocji. Nie potrafiliśmy w nich zachować zimnej głowy. Myślę, że nasz zespół było stać na dużo więcej. Mogliśmy pokazać naprawdę dużo lepszą siatkówkę, taką jaką pokazywaliśmy w lidze, gdzie nasza gra była dużo lepsza. Porównując do zespołów z dołu PlusLigi myślę, że byłaby to wyrównana walka i decydowałyby detale.
Będzinianie zagrają teraz baraż z drużyną PSG Stali Nysa. Jak pan ocenia ich szansę? Przecież moglibyście to wy być na ich miejscu.
– Gdyby doszło do tego, że to my gralibyśmy ten baraż morale w szatni byłyby troszkę na minus po przegranym finale. To jednak zawsze boli. Nastawilibyśmy się na pewno na 100%, żeby rozegrać jak najlepsze spotkania. Będzinianie pewnie będę mieli takie same nastawienie, gdyż chcą wrócić do PlusLigi i są bardzo blisko tego celu. Trzymam za nich kciuki. Drużyna PSG Stali po takim okresie przerwy będzie miała ciężko.
źródło: inf. własna