– Słyszałem wiele przedsezonowych opinii na temat naszego miejsca i gry w obecnym sezonie. Najbardziej cieszę się z utarcia nosa właśnie tym osobom, które pisały dla nas czarny scenariusz. Liczę, że jeszcze nie jeden raz sprawimy niespodziankę. Nasze miejsce w tabeli nie jest kwestią przypadku, tylko wspólnej i ambitnej pracy całego klubu – powiedział Tomasz Kryński, atakujący Exact Systems Norwida Częstochowa.
Ostatnio wygraliście z ZAKSĄ, ale mecz ten miał dwa oblicza. W dwóch pierwszych setach szło wam dość gładko, ale kolejne dwa były już wyrównane. Jak z twojej perspektywy wyglądał ten pojedynek?
Tomasz Kryński: Pierwsze dwie odsłony pojedynku przebiegały pod pełną naszą kontrolą. Potrafiliśmy utrudniać przyjęcie drużynie ze Strzelec Opolskich, podbijać trudne piłki w obronie i co ważniejsze – kończyć znaczną część kontrataków. W kolejnych partiach ZAKSA wyeliminowała błędy w polu serwisowym i coraz efektywniej radziła sobie w ataku. Wyraźnie zauważyliśmy lepszą grę naszego przeciwnika. Sami również pomogliśmy mu zdobywać kolejne punkty przez własne błędy serwisowe w końcowych momentach trzeciego seta. Finalnie pokazaliśmy, że jesteśmy lepszym zespołem.
Czego zabrakło, aby w trzeciej odsłonie postawić kropkę nad „i„? Była obawa, że rywale się rozkręcą i trudno będzie ich zatrzymać jak wygrali tę część meczu po walce na przewagi?
– Jak wspomniałem wcześniej, uważam, że to błędy w polu serwisowym ułatwiły drużynie przeciwnej zwycięstwo w trzecim secie. To była końcówka na przewagi, do której w żadnym wypadku nie powinno dojść, zważając na to, że poprawnie rozegraliśmy wcześniejsze momenty trzeciej partii. Zdecydowanie czuliśmy, że ten mecz może rozstrzygnąć się dopiero w piątym secie, jednak nie chcieliśmy do tego doprowadzić i dzielić się punktami z rywalami. Cieszę się, że w czwartym secie potrafiliśmy wykazać się boiskową odwagą i przede wszystkim skuteczną grą na siatce. To istotnie wpłynęło na wynik całego meczu.
Wiadomo było, że liderem ZAKSY jest Filip Grygiel. To na jego zatrzymaniu skupialiście się najbardziej? U was kilku zawodników wzięło ciężar zdobywania punktów na swoje barki, co chyba ułatwiło wam zadanie?
– Filip z każdym kolejnym rozgrywanym setem grał coraz lepiej i kończył naprawdę trudne piłki. Do swojej bardzo poprawnej gry w ataku dokładał mocne zagrywki, które były nieprzyjemne do przyjęcia. Był liderem swojego zespołu i to na jego zatrzymaniu zależało nam najbardziej. Za to za rozkład ataku w naszej ekipie odpowiedzialny jest nasz rozgrywający, który zawsze w miarę możliwości stara się wykorzystać wszystkich ofensywnych zawodników, co zdecydowanie ułatwia wygrywanie. Nie skupiamy swojej gry tylko i wyłącznie na jednym zawodniku. Staramy się, aby każdy z nas w jakimś stopniu przyczyniał się do zwycięstwa, a nie tylko pojedyncza jednostka.
Obecnie macie pewne miejsce w ósemce. Tak dobra postawa jest nawet dla was zaskoczeniem? Waszym głównym celem miało być utrzymanie, ale wielu rywalom utarliście już nosa.
– Słyszałem wiele przedsezonowych opinii na temat naszego miejsca i gry w obecnym sezonie. Najbardziej cieszę się z utarcia nosa właśnie tym osobom, które pisały dla nas czarny scenariusz. Liczę, że jeszcze nie jeden raz sprawimy niespodziankę. Nasze miejsce w tabeli nie jest kwestią przypadku, tylko wspólnej i ambitnej pracy całego klubu. W wielu pojedynkach byliśmy słabsi, ale swoim zaangażowaniem, cierpliwą grą i odpowiednią atmosferą dopisywaliśmy punkty na swoje konto. Łatwo jest wygrywać mecze, kiedy wszystko się układa, ale sztuką jest zwyciężać, kiedy nasza gra jest wyraźnie słabsza danego dnia.
Wasza strata do czwartej Gwardii jest minimalna. Myślicie o wskoczeniu do czołowej czwórki czy priorytetem jest dla was po prostu gra w play-off i koncentrujecie się na każdym kolejnym meczu, nie nakładając na siebie dodatkowego ciśnienia?
– Z rundy rewanżowej chcemy wycisnąć tyle, ile tylko się da. Obecne miejsce w tabeli jest już dla nas ogromnym sukcesem, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Każdy mecz traktujemy jako kolejną szansę na przydatne punkty. Nie chcemy nakładać na siebie żadnej presji. Wiemy, o co gramy i swoją koncentrację skupiamy na każdym następnym meczu. Takie podejście wyraźnie procentuje.
Przed wami mecz z AGH, która ma lepszą drugą część sezonu zasadniczego. Jakiego meczu się spodziewacie i czy własna hala może być waszym atutem?
– Drużyna z Krakowa to niebezpieczny i bardzo groźny przeciwnik, który już nie raz zaskoczył fantastyczną grą, ogrywając teoretycznie lepsze od siebie zespoły. W pierwszej rundzie akademicy pokazali efektywną postawę we własnej hali, gdzie przegrywając 9:17, odwrócili losy czwartego seta, doprowadzając tym samym do tie-breaka. Zawsze spodziewamy się trudnego meczu, niezależnie od tego, z kim gramy. Liga pokazuje, że nie można nikogo lekceważyć i liczyć na łatwo zdobyte punkty. Zdecydowanie bardziej skupiamy się na własnej grze i jej systematycznej poprawie. Jesteśmy również świadomi, że zespół z Krakowa nie przyjedzie do nas na wycieczkę i na pewno postawi nam trudne warunki. Czy nasza hala może być naszym atutem? Nie wiem, ale postaramy się zaprezentować w niej dobrą i efektywną siatkówkę, dającą zwycięstwo w tym pojedynku.
źródło: inf. własna