– Mało kto wierzył w to, że będziemy w stanie wygrać z ZAKSĄ. Wykorzystaliśmy jej słabszy moment i dołek fizyczny. To nie była taka ZAKSA, która prezentowała wysoki poziom w rundzie zasadniczej – powiedział przyjmujący Jastrzębskiego Węgla Tomasz Fornal.
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla po 17 latach ponownie okazali się najlepsi w PlusLidze. W finałowej rywalizacji w dwóch meczach ograli Grupę Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która była faworytem do złota. – Mało kto wierzył w to, że będziemy w stanie wygrać z ZAKSĄ. Wykorzystaliśmy jej słabszy moment i dołek fizyczny. To nie była taka ZAKSA, która prezentowała wysoki poziom w rundzie zasadniczej. W finałach popełniała sporo błędów – przyznał Tomasz Fornal, przyjmujący śląskiej drużyny.
Nie miała ona łatwo, bowiem w sezonie kilka razy trafiała na kwarantannę. Wszystko dlatego, że w jej szeregach wykrywano koronawirusa. Wystarczy wspomnieć, że nie rozegrała żadnego meczu w fazie grupowej Ligi Mistrzów, z której wykluczył ją właśnie wirus. – Spodziewaliśmy się, że nas to nie ominie. Największym minusem było to, że nie wyglądało to tak, że 11-12 zawodników zachorowało w jednym momencie. U nas zakażenia pojawiały się pojedynczo, więc co wróciliśmy do treningów, to pojawiały się przerwy. Na dodatek przytrafiła mi się kontuzja kostki, gdzie godzinę później dowiedzieliśmy się o kwarantannie. Nie miałem więc jak pracować z fizjoterapeutą, ale sezon skończył się wielkim sukcesem dla Jastrzębskiego Węgla – przyznał zawodnik.
Sam Fornal przez koronawirusa został wykluczony z turnieju finałowego Pucharu Polski, w którym śląski zespół miał ochotę na sukces. Dotarł wprawdzie do finału, ale w nim przegrał z ZAKSĄ. – Najgorszym momentem dla mnie w tym sezonie było opuszczenie turnieju finałowego Pucharu Polski. Chłopaki pojechali na turniej do Krakowa, czyli mojego rodzinnego miasta. Żałuję, że z nimi mnie nie było. To mnie najbardziej zabolało – zaznaczył jeden z liderów jastrzębskiego zespołu.
Powoli jednak wracał do pełni sił, a zaufanie jakim obdarzył go Andrea Gardini pomogło mu stać się ważnym ogniwem Jastrzębskiego Węgla w play-off. – Zmiana trenera zadziałała na mnie psychicznie, bo trener obdarzył mnie bardzo dużym zaufaniem. Powróciłem do treningów przed ćwierćfinałem w środę. Po 10-20 minutach treningu trudno było mi złapać oddech, a w sobotę wyszedłem na mecz z Aluronem. Co prawda zostałem zmieniony, ale to pokazało mi, że trener we mnie wierzy i potrzebuje mnie na play-off. Chciałem udowodnić mu, że się nie mylił – zakończył Tomasz Fornal.
źródło: inf. własna, Polsat Sport