Miniony tydzień był bardzo intensywny w wykonaniu graczy Jastrzębskiego Węgla. Poza spotkaniami ligowymi rozgrywali oni także pierwszą rundę turnieju kwalifikacyjnego do Ligi Mistrzów. Wszystkie mecze wygrali, więc wypełnili swój plan w 100%. Na zakończenie tygodnia przyszło im zmierzyć się z zawodnikami MKS-u Będzin, którzy nie zamierzali sprzedać tanio skóry i w premierowej odsłonie zawodów zwyciężyli do 22. W późniejszej fazie jastrzębianie przejęli jednak całkowitą dominację i ostatecznie to oni mogli się cieszyć ze zgarnięcia kompletu punktów. Po spotkaniu wrażeniami podzielił się Tomasz Fornal, który zaliczył udany występ z dorobkiem 17 oczek.
Będzinianie na początku zaskoczyli gości świetną dyspozycją i zasłużenie zwyciężyli w pierwszym secie, prezentując się z dobrej strony. Jednak od drugiej partii zaczęli grać znacznie gorzej, a wyższy bieg wrzucili goście i to oni ostatecznie wygrali 3:1: – Wiedzieliśmy, że łatwo się z będzinianami nie wygra. Nie jest to łatwa hala. Ja mam nadzieję, że już niedługo drużyna MKS-u przejdzie na nowy obiekt, bo w tej w Sosnowcu gra się bardzo ciężko dla przyjezdnych, jak i pewnie dla samych gospodarzy nie jest ona komfortowa. A jeżeli chodzi o sam mecz, to poza pierwszym setem raczej całe spotkanie było pod naszą kontrolą – ocenił Tomasz Fornal.
Terminarz dla graczy Luke’a Reynoldsa jest wyjątkowo napięty. W tygodniu rozgrywali kwalifikacje do Ligi Mistrzów, w niedzielę spotkanie z MKS-em, a już w środę jadą do Kędzierzyna-Koźla na mecz z tamtejszą Grupą Azoty ZAKSA. Powyższe sprawia, że nie mają zbyt dużo czasu na treningi. – Niezbyt dużo trenujemy w ostatnim czasie, bo tych meczów mamy naprawdę sporo. W ciągu ośmiu dni rozegraliśmy cztery spotkania, więc musimy się do tego troszkę przyzwyczaić, bo CEV wprowadził taki system eliminacji do Ligi Mistrzów. Wydaje mi się jednak, że każdy woli grać niż trenować, więc w żaden sposób nie załamujemy się. Wygrywamy za trzy punkty i teraz skupiamy się na kędzierzynianach – stwierdził przyjmujący.
Na początku ligi częste granie nikomu nie przeszkadza, a zawodnicy po prawie półrocznej przerwie są spragnieni rywalizacji. Jednak bardzo ważne jest właściwe rozłożenie sił poszczególnych graczy przez cały sezon. – Granie jest nam potrzebne, tylko żeby to nie miało żadnego odzwierciedlenia w późniejszej fazie gry. Teraz nie jest żadnym problemem dla nas grać co dwa, czy trzy dni, ale w późniejszym etapie, kiedy te organizmy po sześciu miesiącach będą zmęczone, nie chcielibyśmy, żeby to się w jakiś sposób ujawniło w kontuzjach, ani żadnych innych tego typu rzeczach. Każdy woli grać niż trenować, więc nie ma co narzekać, ale tego grania jest naprawdę dużo – dodał.
Wyrównany skład całej drużyny z Jastrzębia-Zdroju może okazać się bardzo cenny w dalszej fazie rozgrywek. Wydaje się, że na każdej pozycji jest zmiennik, który po wejściu na boisko z kwadratu dla rezerwowych może pokazać się z dobrej strony. – Mamy czternastoosobową drużynę i każdy może w każdym momencie grać. Są to ogromne plusy dla nas samych, bo sezon jest długi, a tego grania jest sporo, więc na pewno jakieś rotacje będą, żeby w danym momencie jeden zawodnik odpoczął, a drugi grał troszkę więcej – powiedział reprezentant Polski.
Teraz przed jego drużyną spore wyzwanie, a jednocześnie sprawdzian formy, gdyż już w najbliższą środę zagrają z głównym faworytem do mistrzostwa Polski, czyli Grupą Azoty ZAKSA. – Drużyna kędzierzynian już udowodniła, że potrafi utrzymać przez cały sezon równy i wysoki poziom, dlatego spodziewamy się ciężkiego spotkania. Jedziemy do Kędzierzyna-Koźla wygrać, bo chcielibyśmy podtrzymać serię zwycięstw jaką mamy, a jak to będzie to zobaczymy w przyszłości – zakończył.
źródło: inf. własna