Za nami druga kolejka zmagań Tauron Ligi. Oczekiwany powrót na zwycięską drogę zanotowały drużyny z Łodzi i z Radomia. Pomimo braku pięciosetowych meczów nie obyło się bez emocji. Co ciekawe po dwóch kolejkach liderem ligowej tabeli jest BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała. Jak do tego doszło?
Zmagania drugiej kolejki Tauron Ligi rozpoczęły się w Łodzi. Tam mistrzynie kraju podejmowały siatkarki KS Pałacu Bydgoszcz. Początek sezonu dla podopiecznych Jakuba Tęczy nie należy do zbyt łatwych. Tuż przed startem ligowej rywalizacji okazało się, że Aleksandra Lipska, przyjmująca zespołu musi poddać się zabiegowi na bark prawej ręki. Nie wiadomo, ile czasu potrwa rehabilitacja, ale siatkarka w tej chwili nie używa swojej atakującej ręki. Na krótką chwilę przed wyjazdem do Łodzi okazało się, że Agata Witkowska, libero z powodów zdrowotnych rozwiązała umowę z klubem. Przyspieszoną szansę do debiutu w pełnym wymiarze meczu ligowego dostała więc Aleksandra Justka. – Przed meczem powiedziałyśmy sobie w szatni, że nie mamy nic do stracenia. Jestem dumna, bo trzymałyśmy się tego założenia cały mecz. Cieszyłyśmy się tą grą i wydaje mi się, że to nam wychodziło. ŁKS po prostu okazał się lepszym sportowo zespołem – mówiła po meczu.
ŁÓDZKIE NA PLUS
Bydgoski zespół prowadził chwilami bardzo wyrównaną walkę, jednak decydująca o wygranej ŁKS-u okazała się obecność na parkiecie Aleksandry Dudek. Można powiedzieć, że trener Alessandro Chiappini „miał nosa”, bo postawił na tę przyjmującą od pierwszej piłki meczu. Dudek zakończyła spotkanie ze statuetką MVP, 22 punktami na koncie i 50% skutecznością w ataku. Jej zespół pokonał KS Pałac Bydgoszcz 3:1.
Druga łódzka drużyna zagrała zgodnie z planem. Warto jednak wspomnieć, że również UNI Opole ma kłopoty z kontuzjami. Podopieczne Nicoli Vettoriego w meczu z Grotem Budowlanymi Łódź musiały sobie radzić bez podstawowej atakującej, Katarzyny Zaroślińskiej-Król. Opolanki nie mogą zaliczyć otwarcia sezonu na domowym parkiecie do udanych. – O ich grze możemy mówić w samych superlatywach. U nas na pewno póki co w samych negatywach – przyznała po meczu atakująca, Oliwia Sieradzka. Opolsko-łódzkie starcie skończyło się wynikiem 3:0 dla zespołu z Łodzi. Grot Budowlani tak, jak w derbach swojego miasta pokazali, że w tym sezonie dobrze radzą sobie z grą na wysokiej piłce. Podopieczne Macieja Biernata przekuły przyjęcie na poziomie 36% w 51% skuteczność w ataku. Dla porównania wilczyce z Opola przy przyjęciu na poziomie 28% zanotowały tylko 35% skuteczności w ataku.
CHEMIK PO SWOJE
Derby Grupy Azoty zakończyły się zgodnie z planem. Wygraną Chemika Police 3:0. Co ciekawe z siatkarskiego punktu widzenia trener Marco Fenoglio tym razem dał większe pole do pracy swoim libero. Martyna Grajber-Nowakowska zajęta była grą w przyjęciu, zaś Monika Jagła pojawiała się na parkiecie do gry obronnej. Statuetka MVP spotkania powędrowała w dłonie przyjmującej, Moniki Fedusio, dla której był to debiut w nowym zespole i dodatkowo przed domową publicznością. – Cieszy na pewno wygrana przed własną publicznością. Myślę, że ten drugi, a zwłaszcza trzeci set wynikały z tego, że uciekła nam trochę koncentracja, zaczęłyśmy popełniać więcej własnych błędów. Zrobiło się trochę nerwowo, ale cieszy to, że w trzecim secie przegrywając praktycznie trzy czwarte jego trwania wyciągnęłyśmy go i wygrałyśmy mecz 3:0 – mówiła „Fedi” w rozmowie z naszym portalem.
Do hali Pod Dębowcem tym razem zawitał #VolleyWrocław. Gospodynie utrzymały dobrą passę i nie pozwoliły rywalkom zdobyć chociaż 20 punktów w żadnym z trzech setów. Na tak dobrze grające gospodynie wrocławianki były na tyle bezradne, że trzeci set meczu skończył się wynikiem 25:8. – Stoczyłyśmy koncertowe spotkanie z pełną determinacją, kontrolą oraz pomysłem na grę. Ta batalia należała do nas. – oceniła środkowa BKS-u, Joanna Pacak. Podopieczne Bartłomieja Piekarczyka miały w tym meczu „dzień konia” w polu zagrywki, bowiem na 73 wykonane serwisy zepsuły tylko 4.
RADOMKA I RYSICE ZGODNIE Z PLANEM
Kolejnym z zespołów, który czekał na odkupienie była Moya Radomka Radom. Siatkarki trenera Stefano Micolego liczyły na to, że pomimo falstartu w pierwszej kolejce szybko wrócą na zwycięską ścieżkę. Zwłaszcza, że ich przeciwnikiem w drugiej kolejce było ITA TOOLS Stal Mielec. Po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie „nigdy nie lekceważ beniaminka”. – Jestem dumna ze swojego zespołu. W pierwszym i czwartym secie pokazałyśmy, że możemy grać dobrą siatkówkę i powalczyć z dużo lepszymi od nas zespołami. To jest dopiero drugi mecz w tym sezonie, więc dopiero się dogrywamy. Mam nadzieję, że to będzie owocować z meczu na mecz. – mówiła po spotkaniu środkowa zespołu, Izabela Bałucka. Czwarty set meczu trwał aż 38 minut i zakończył się wynikiem 32:30 dla zespołu z Radomia. Niestety mecz opływał w błędy własne. Gospodynie oddały rywalkom aż 24 punkty, a w zamian otrzymały 22. Między innymi dlatego beniaminkowi nie udało się urwać chociażby punktu i mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla drużyny z Radomia.
Rywalizacja w drugiej kolejce zakończyła się w Rzeszowie. PGE Rysice Rzeszów podejmowały Energa MKS Kalisz. Świetny występ kaliszanek nie przełożył się na dobrą grę w meczu z wicemistrzyniami. Ana Kalandadze była prawdziwą „kilerką” na wysokiej piłce i to do niej powędrowała statuetka MVP meczu. – W żadnym momencie nie można było oglądać zaciętego spotkania. Może trochę w drugim secie, w którym doszłyśmy gospodynie na 10:11 i trener Antiga musiał wziąć czas. Ogólnie dziewczyny z Rzeszowa miały wszystko pod kontrolą, a my mamy bardzo dużo do poprawy – przyznała rozgrywająca Energi MKS Kalisz, Alicja Grabka. Kalendarz sprzyja jednak jej zespołowi, bo szansę na kolejną wygraną drużyna dostanie w sobotnim starciu z #Volley Wrocław.
Zobacz również:
Wyniki i tabela TAURON Ligi
SZÓSTKA KOLEJKI WEDŁUG STREFY SIATKÓWKI ->
źródło: inf. własna