Reprezentantka Słowenii, środkowa Tina Grudina, której grę polscy kibice mogli obejrzeć podczas ME 2019, występuje obecnie w węgierskim klubie Békéscsabai Röplabda SE. W wywiadzie dla strony internetowej Słoweńskiej Federacji Siatkówki opowiedziała m.in. jacy są słoweńscy kibice w porównaniu z Węgrami.
Słoweńska środkowa rozpoczęła zawodowe granie w 2011 roku w GEN-I Volley z siedzibą w Novej Goricy. Do 2019 roku na dwa sezony zamieniła GEN-I-Volley na Calcit Kamnik. Potem zdecydowała się na wyjazd do Rumunii. Tam przez jeden sezon reprezentowała Științę Bacău. Aktualnie występuje w węgierskim Békéscsabai Röplabda SE.
W swojej karierze grałaś zarówno w kraju, jak i za granicą. Z pewnością każda decyzja ma swoje wady i zalety. Czy możesz je wymienić?
Tina Grudina: – Zaletą wyjazdu za granicę jest to, że poznajesz nowych ludzi, kulturę, języki, miejsca. Stajesz się bardziej niezależna, masz lepsze wynagrodzenie, a zatem masz większe możliwości rozwoju, a także doskonalenia siatkówki. Wadą jest to, że jesteś z dala od rodziny, przyjaciół, psa. Brakuje ci rodzinnych wakacji, wydarzeń, a presja jest większa. Wszystkie wady zagranicy to zalety grania w domu – jesteś blisko rodziny, przyjaciół, presja jest mniejsza. Dla mnie osobiście największą zaletą gry w kraju, jest to, że nosisz to w sercu i podświadomie dajesz z siebie nawet więcej, niż jesteś w stanie zrobić, a każda wygrana znaczy dla ciebie o wiele więcej. Wadą jest jednak to, że jest to gorsza liga. Uważam, że jest to słabość, ponieważ jesteś w pewnej strefie komfortu, co uniemożliwia ci rozwój. Myślę też, że kluby czasami nie doceniają cię jako zawodniczki krajowej, jesteś przez to mniej wartościowa. Oczywiście takie są moje opinie i doświadczenia.
Gdybyś miała wrócić do kraju, to jakie sprawy związane z graniem za granicą by cię ominęły? Może jedzenie lub inny sposób na życie?
– Gdzie indziej jedzenie jest dobre, ale dla mnie nadal najlepsze jest słoweńskie jedzenie domowej roboty. Poza tym myślę, że najbardziej tęskniłbym za poznawaniem wszystkiego, co nowe.
W swojej karierze podróżowałaś po całym świecie. Który kraj poleciłabyś odwiedzić?
– Islandię. Mimo, że byliśmy tam z reprezentacją tylko kilka dni, to najbardziej ten kraj zapadł mi w pamięci i na pewno jeszcze go odwiedzę. Zwłaszcza, że ostatnio była tam moja przyjaciółka i kiedy pokazała mi zdjęcia, moje pragnienie ponownego odwiedzenia Islandii tylko wzrosło. Tam naprawdę trzeba poświęcić najwięcej czasu na przyrodę, aby zobaczyć różne wodospady, gejzery, łąki… Islandia to naprawdę piękny kraj.
Jak myślisz, jak zapamiętano cię za granicą i jak chciałabyś zostać zapamiętana?
– Hm… Nie wiem, jak pamiętają mnie za granicą. Mam nadzieję, że zapamiętali mnie z mojej ciężkiej pracy. Przede wszystkim chcę, żeby zapamiętali mnie jako dobrą osobę, to znaczyłoby dla mnie najwięcej.
Choć obecnie zmuszona jesteś do gry przed pustymi trybunami i nie możesz poczuć odpowiedniej atmosfery na meczach klubowych, momenty, w których kibice byli twoim siódmym zawodnikiem na pewno pozostaną w twojej pamięci. Poza tymi słoweńskimi, gdzie jeszcze fani naprawdę pozytywnie cię zaskoczyli?
– Fani pozytywnie zaskoczyli mnie zarówno w Bacau, jak i tutaj w Békéscsaba na Węgrzech. Na początku mogli jeszcze wziąć udział w kilku meczach, a nawet jeśli jechaliśmy na mecz wyjazdowy, to sporo z nich jechało za nami i kibicowało nam nieustannie, głośno i tylko zachęcająco. Odkąd tu jestem, spośród ponad 400 naszych kibiców, w przypadku zwycięstwa lub porażki nikt nie napisał ani nie powiedział nic negatywnego o zawodnikach, trenerze czy klubie, co zaskoczyło mnie najbardziej pozytywnie, bo Słoweńcy wolą krytykować niż zachęcać.
źródło: inf. własna, odbojka.si