Bogdanka LUK Lublin pierwszą część sezonu zasadniczego może zaliczyć do udanych. Co prawda w 14. kolejce PlusLigi ekipa Massimo Bottiego przegrała w Rzeszowie, ale pomimo tego może być zadowolona ze swojego poziomu. – Na pewno nie jest nam łatwo pogodzić się z tym, w jaki sposób przegraliśmy i jak blisko byliśmy zwycięstwa. Dla nas ważne było też to, żeby zaprezentować się w Rzeszowie z bardzo dobrej strony, bo byliśmy rozczarowani po ostatnim meczu z Częstochową, który zagraliśmy źle i przegraliśmy – powiedział w rozmowie z portalem PlusLiga.pl libero lublinian, Thales Hoss.
Niedosyt jest
Ekipa z Lublina nie była faworytem starcia w Rzeszowie. Pomimo to Bogdanka prowadziła już 2:0, choć nie udało jej się postawić kropki nad “i”, a wygraną zapisali na swoim koncie gospodarze. – To był świetny mecz przeciwko mocnej drużynie. Jeśli popatrzymy na nazwiska jakie grają w drużynie Asseco Resovii, to na papierze jest to pewnie lepszy zespół od nas. To nie zmienia faktu, że zaczęliśmy to spotkanie bardzo dobrze. Rywale chyba nie do końca spodziewali się po nas aż tak dobrej gry, przynajmniej tak mogło się wydawać patrząc na ich postawę – analizował Thales Hoss i dodał: – Ogólnie był to bardzo zacięty i wyrównany mecz, może za wyjątkiem piątego seta, który od początku toczył się pod dyktando drużyny z Rzeszowa. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy swoich szans na zamknięcie tego meczu 3:0 lub 3:1, bo w czwartym secie też mieliśmy piłki meczowe w górze, bodajże cztery czy pięć łącznie z trzecią partią. Taka jest jednak siatkówka. Musimy przeanalizować to co się stało i poprawić się, żeby w przyszłości wykorzystywać takie szanse, jakie mieliśmy w meczu z Resovią – zapewnił Brazylijczyk.
Chociaż w teorii lublinianie mogliby cieszyć się z punktu wywalczone z Resovią, to jednak ambicja sportowca im na to nie pozwala. – Nie sądzę, żeby którykolwiek z nas przed spotkaniem podpisał się pod tym, że zadowala nas tylko jeden punkt. Na pewno nie jest nam łatwo pogodzić się z tym, w jaki sposób przegraliśmy i jak blisko byliśmy zwycięstwa. Dla nas ważne było też to, żeby zaprezentować się w Rzeszowie z bardzo dobrej strony, bo byliśmy rozczarowani po ostatnim meczu z Częstochową, który zagraliśmy źle i przegraliśmy. Nasze samopoczucie po tamtej porażce było okropne. Powiedziałem do kolegów z drużyny, że to, co zaprezentowaliśmy, nie było dobre, bo nie daliśmy z siebie maksimum – podsumował libero Bogdanki.
SOLIDNA PIERWSZA CZĘŚĆ
Jedynie dwie porażki w tej części sezonu kładą się cieniem na Bogdance. Ta z beniaminkiem z Częstochowy oraz z Barkomem Każany Lwów. – Co do spotkania z Barkomem Każany, to było to na samym początku sezonu, kiedy borykaliśmy się akurat z kontuzją naszego podstawowego rozgrywającego – Marcina Komendy, który miał złamany palec. Z całym szacunkiem dla jego zmiennika, to był dla niego pierwszy mecz w podstawowej szóstce i nie było mu łatwo. Ogólnie jednak w tym spotkaniu i tak mocno walczyliśmy i zagraliśmy lepiej niż ostatnio z Częstochową. Myślę, że do tej pory spisujemy się naprawdę dobrze i mamy bardzo udany sezon. Do końca pierwszej rundy zostało nam jeszcze jedno spotkanie, ale jest naprawdę dobrze. Mamy oczywiście wiele do poprawy, ale też warunki do tego, żeby zrobić postęp jeśli chodzi o skład, trenerów i całe zaplecze. Uważam, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby awansować do ćwierćfinału PlusLigi – podsumował Thales.
W ostatnim meczu pierwszej części sezonu zasadniczego lublinianie zagrają z GKS-em Katowice. Początek meczu w niedzielę o 20:30.
źródło: plusliga.pl