Energa MKS Kalisz i Developres Rzeszów walczą o kolejne punkty do tabeli TAURON Ligi. Wśród gospodyń brakuje dwóch kluczowych zawodniczek, które jako ostatnie dołączyły do drużyny, by pomóc w trudnej sytuacji. To nie ułatwia kaliszankom i tak bardzo trudnego zadania.
Siatkarki Energa MKS-u Kalisz mają w tym sezonie pecha do urazów. Przekonały się o tym nie tylko zawodniczki, które od początku sezonu są w drużynie. Pomóc jej nie mogą też świeże nabytki kaliskiego klubu – ściągnięte, by wzmocnić zespół po urazach.
Pech za pechem, uraz za urazem
Joyce Agbolossou w sobotnim meczu nie może zagrać. Wszystko przez uraz, którego doznała w trakcie spotkania z MOYA Radomką Radom. MKS w tym meczu postraszył rywalki, ale uległ w tie-breaku. Niemiecka przyjmująca spisywała się w nim bardzo dobrze i zdobyła szesnaście punktów. Agbolssou dołączyła do zespołu w styczniu i miała być jedną z ostatnich desek ratunku dla kaliskiego zespołu. We wcześniejszym meczu z Sokołem zagrała w dwóch setach i zdobyła trzy punkty.
Po zakontraktowaniu Joyce Agbolossou kaliski klub nadal szukał wzmocnienia i ostatnia dołączyła do niego Cheyenne Jones. 25-letnia Amerykanka zagrała do tej pory tylko w meczu przeciwko Sokołowi & Hagric Mogilno i zdobyła w nim osiem punktów. Ze starcia z rzeszowskimi siatkarkami wyeliminowały ją problemy ze stopą.
Przypomnijmy, sytuacja Energa MKS-u Kalisz jest bardzo zła. Klub nie tylko ma problemy finansowe, ale też zajmuje ostatnie miejsce w tabeli TAURON Ligi i na razie nie zapowiada się, by miałoby to ulec zmianie. W meczu z Developresem MKS-owi o jakąkolwiek zdobycz punktową będzie niezwykle trudno. W momencie publikacji artykułu MKS przegrywa z nim 0:2.
Zobacz również:
TAURON Liga. Kolosalny brak taktu i empatii. Była zawodniczka MKS-u Kalisz o kulisach odzyskania pieniędzy
źródło: siatka.org
