Jak się okazuje, Energa MKS Kalisz to nie jedyny klub, który boryka się z problemami finansowymi w TAURON Lidze. Bardzo złożona i skomplikowana sytuacja ma miejsce we Wrocławiu. Jak powiedział w programie Prawda Siatki Jakub Bednaruk, komentator i ekspert Polsatu Sport – miejscowy #Volley sztabowi i zawodniczkom miał wypłacić tylko jedną wypłatę, sierpniową.
KŁOPOTY ŻEŃSKIEJ LIGI
Nie tak dawno na światło dzienne wyszły spore zaległości Energi MKS-u Kalisz wobec niektórych siatkarek. Tymi ze Strefą Siatkówki podzieliła się Aleksandra Rasińska, która w ostatnich dwóch sezon występowała w klubie z Wielkopolski. Klub z Kalisza wykorzystał w dodatku lukę w regulaminie, wkraczając na drogę sądową z siatkarkami, którym winny był pieniądze, o czym szerzej odpowiedział Jakub Dolata, agent m.in. Rasińskiej. MKS oczywiście nie jest jedynym przykładem, które można wymienić. Po Akademii Tarnów występującej w ostatnim sezonie w TAURON Lidze pozostały już tylko wspomnienia, a jeszcze nie tak dawno same zawodniczki alarmowały o problemach Legionovii Legionowo.
– Popytałem w temacie ligi kobiet. Jest duży problem, może nie w tym sezonie, ale jest dobrze, jeśli więcej niż połowa drużyn płaci na czas. Dla mnie na czas to nie podwojenie się pensji. W porządku, jeśli nie zapłaciłeś jednej przez dwa-trzy tygodnie, bo ktoś nie przelał pieniędzy. To jest do przeżycia. Ważne, żebyś miał na VAT, na ZUS i na podatek do 25. Sytuacje, które widzieliśmy w Legionovii, czyli pieniądze już nie do odzyskania, bo nie ma od kogo, w Tarnowie pozamykany klub – powiedział w programie Prawda Siatki Jakub Bednaruk, komentator i ekspert Polsatu Sport.
ŹLE SIĘ DZIEJE – KOLEJNY KLUB Z PROBLEMAMI
Jak się okazuje, MKS nie stanowi jedynego klubu w TAURON Lidze, który boryka się z problemami natury finansowej. W bardzo skomplikowanej sytuacji ma być także #VolleyWrocław. Klub z województwa dolnośląskiego miał dotychczas wypłacić całemu zespołowi… tylko jedną wypłatę. Tylko w ostatnich dniach z klubem pożegnała się Weronika Gierszewska, a jeszcze w 2024 roku Diaris Perez.
– Obecnie panuje bardzo słaba sytuacja w #VolleyWrocław. Bardzo podziwiam i ślę ukłony oraz szacunek do sztabu i zawodniczek, bo na dziś żyją tylko z jedną pensją – sierpniową. Końcem stycznia będą listy czystości. Nie wiem, jak to będzie funkcjonowało. Listy czystości są dobre i stanowią krok do przodu, jeśli chodzi o czasy, kiedy ja nie dostawałem pieniędzy. Jest to jakiś bat. Jednak jak widzimy w Kaliszu – wystarczy pozwać dziewczynę do sądu, która chce odzyskać pieniądze i już w tym momencie przeciągamy, dostajemy licencję, bo sprawa jest w sądzie – tłumaczył 48-latek.
“NIE BĘDĘ SIEDZIEĆ CICHO”
Bednaruk jest jedną z tych osób, która doskonale doświadczyła brak należytych pensji. W sezonie 2020/2021, kiedy prowadził Nowak-Mosty MKS Będzin klub borykał się z ogromnymi problemami i zaległościami, a w konsekwencji jeszcze tego samego sezonu spadł do I ligi.
– Nie wiem, jak rozwinie się sytuacja w Volleyu, bo miasto ma dać pieniądze. Jeśli jednak słyszę, że życzymy sobie “wesołych świąt” 24 grudnia, a zawodniczki i sztab mają pożyczone pieniądze od rodziców, żeby mieć na mieszkanie i chleb, to ja to przeżyłem i na pewno cicho siedzieć nie będę. Popatrzmy najpierw, kto płaci pieniądze. Jeśli podpisujesz, to zapłać. Jeżeli zapłacisz, to wymagaj. Wszystko jest konsekwencją. Trudno dać ci 50 złotych kary za minutę spóźnienia, skoro nie ma za co jej zapłacić, bo trzeba pożyczyć pieniądze, żeby wynająć mieszkanie. Miałem samemu taką sytuację, że dostałem telefon na treningu, że jak wrócę do domu, to będę miał powymieniane zamki, bo klub nie zapłacił za mieszkanie – wyznał Jakub Bednaruk.
“ŻAŁOSNE”
W język nie gryzł się drugi z komentatorów i ekspertów – Wojciech Drzyzga, który wskazał na kolejną patologię zjadającą TAURON Ligę oraz jej kluby. Wskazał on na obejmowanie wysokich stanowisk zarówno w rozgrywkach, jak i klubach przez te same osoby.
– Przykro mi tego słuchać, bo się tym nie interesowałem. Faktycznie z męskiej ligi nie docierają tak żałosne informacje. W większości zawsze rozmawiamy o skutkach, a nie o przyczynach. To trochę jak z leczeniem – nie staramy się zapobiegać, tylko leczymy później chorobę, która się rozwija, a czasami rozwija do granic śmiertelnych dla klubów, zawodniczek – oczywiście w cudzysłowie. To chore. Powiedzieliśmy to kilkakrotnie, ale najwyraźniej warto powtarzać. U nas niestety przenikają się władze ligi z władzami klubowymi. Są te same personalia i to jest błędem. Ludzie, którzy zajmują wysokie stanowiska w ligach czy klubach, nie powinni w tym samym czasie zarządzać drugim z podmiotów, bo to konflikt interesów. Wyobrażam sobie, że jest bardzo łatwo złożyć podanie na swoje biurko i tylko przesiąść się do drugiej strony biurka i to podanie po prostu rozpatrzyć. Wiadomo, jaki będzie efekt. To hipokryzja – oznajmił wprost 66-latek.
I dodał: – Później dochodzi do opowieści, że sponsor się wycofał, nie dał albo już był, tylko kawę wypił, poszedł odebrać płaszcz i już nie wrócił. To śmieszniejsza, ale przykra perspektywa, że sprawy mogą być załatwiane w ten sposób. System listów czystości jest dobry, ale nieweryfikowalny – powiedział Drzyzga.
Zobacz również:
TAURON Liga. Grono liderek rośnie. Zagraniczne siatkarki pokazały, po co zostały sprowadzone
źródło: Prawda Siatki