– Cieszy to, że dziewczyny nie straciły wiary w pracę, nie mogę powiedzieć złego słowa o ich zaangażowaniu, ich determinacji, mimo iż nie było łatwo. Widać, jak się wszyscy cieszymy, jak wielu ludzi pracuje, aby klub wrócił na miejsce, na którym był przez wiele lat – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki trener LOTTO Chemika Police, Dawid Michor. Już w sobotę Chemika czeka mecz w Mogilnie.
- w ostatniej kolejce LOTTO Chemik Police odniósł trzecie zwycięstwo w sezonie
- Trener Dawid Michor nie ukrywa satysfakcji z postępów, jakie czyni zespół
- W Mogilnie policzanki spodziewają się walki
- Szkoleniowiec ocenił trwający sezon
W ostatnim meczu z #VolleyWrocław pokazaliście się z bardzo dobrej strony i zanotowaliście pierwszą wygraną na własnym boisku. Wcześniej także świetnie zagraliście w Opolu…
Dawid Michor (trener LOTTO Chemika Police): – Cieszę się bardzo widząc jak zespół robi postępy. To, co było na początku naszą bolączką, w ostatnich meczach przekuliśmy w atuty. Uważam jednak, że gdybyśmy nie otrzymali tych bolesnych lekcji na początku w postaci przegranych i nie przepracowali tego w odpowiedni sposób, trudno byłoby wejść na taki poziom pewności siebie czy grania. Cieszy to, że dziewczyny nie straciły wiary w pracę, nie mogę powiedzieć złego słowa o ich zaangażowaniu, ich determinacji, mimo iż nie było łatwo. Widać, jak się wszyscy cieszymy, jak wielu ludzi pracuje, aby klub wrócił na miejsce, na którym był przez wiele lat. Nie mówię, że to się zdarzy teraz, już, wiem jednak, że jeżeli taka wiara i praca nad wspólnym celem będzie cały czas, to na pewno to się uda. Ja chylę czoła przed dziewczynami za to, że potrafiły wejść na taki poziom i między innymi przełamać niemoc we własnej hali.
Czy to już ten poziom, jakiego oczekuje pan od swoich podopiecznych?
– My nie stawiamy sobie oczekiwań w postaci poziomu. My stawiamy sobie cele w postaci walki, determinacji, cierpliwości w grze. To jest nam niezwykle potrzebne i notabene to, czego oczekuję od dziewczyn to tego, aby potrafiły koncentrować się na każdej kolejnej akcji niezależnie od tego, jak duże błędy popełnią przed. To jest droga, którą musimy iść, dzięki temu zdejmujemy z siebie presję, która w żaden sposób nie pomaga. Mierzenie się z presją rozwija, ale na pewno nie pomaga, kiedy to ona kontroluje sytuację w grze.
W piątek dobrą zmianę dała Wiktoria Lochmańczuk…
– Mówiłem Wiktorii, aby była cierpliwa. Na treningach już od dłuższego czasu wyglądała bardzo dobrze, chociaż Julia Hewelt jej nie ustępowała. Przeciwko wrocławiankom Julka potrzebowała zmiany. To też jest też wariant nad którym pracujemy. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że ja szybko nie rezygnuję z zawodnika, któremu nie idzie, bo to nie jest fair, nie jest w porządku. Zawodniczka musi czuć, wsparcie i wiedzieć, że ma prawo popełniać błędy, bo taka też jest siatkówka. Czasami wystarczy zmienić jakiś detal i zmienia się cała gra i to jest niezwykle cenne.
Brawa należą się także Elenie Baić, która rozpoczęła sezon w kwadracie, a teraz już drugi mecz zagrała jako podstawowa zawodniczka.
– Od początku rozmawiałem z moimi rozgrywającymi, chciałem, aby się wspierały. Powtarzałem im, że to będzie trudny sezon. Obie są młode, potrzebują dużo empatii, wsparcia. Na pewno i Dianie Dąbrowskiej i Elenie Baić nie można odmówić pracy, zaangażowania. obie nie oszczędzają się w treningu. Wejście Diany jest tak samo cenne, jak to, że Elena gra od początku. Ja jestem naprawdę dumny z tego, jakim wsparciem potrafią być dla siebie. To nam pomaga.
Mieliście chwilę odpoczynku, a teraz przed wami mecz w Mogilnie. Ma to dla was znaczenie, że gracie z zespołem, który nie wygrał jeszcze meczu?
– Nie ma to absolutnie żadnego znaczenia, że nie wygrali jeszcze meczu. Liga nie jest jeszcze nawet w połowie. W zespole z Mogilna z pewnością jest wielka determinacja, zagrał już dwa tie-breaki, także mógł mieć już dwa wygrane mecze i wtedy o ich sytuacji można by było mówić zupełnie inaczej. Nasz focus absolutnie się nie zmienia, nasze podejście do pracy i do gry. To jest dla mnie niezwykle cenne i za to bardzo szanuję moje zawodniczki. Nie jestem w stanie przewidzieć wyniku meczu w Mogilnie, ale wiem, że zagramy w hali, gdzie będzie mnóstwo kibiców, którzy stworzą wspaniałą atmosferę. My zrobimy wszystko, co w naszej mocy aby stworzyć dobre widowisko i wygrać spotkanie w Mogilnie.
Czy spodziewał się pan, że ten sezon będzie wyglądał tak jak to obserwujemy obecnie? Nie brakuje walki i widać, że faworyci nie zawsze mają łatwo.
– Wiedziałem, że tak może być. Wiele klubów dokonało istotnych zmian, a te wymagają czasu. To chyba dobrze, że jest ciekawie, są emocje. Koniec końców sport i tak się obroni i każdy będzie miał miejsce, na które zasłuży. Ja szczerze mówiąc nigdy się nad tym tak bardzo nie zastanawiałem, wiedziałem, że muszę się mocno fokusować na swojej pracy.
Zobacz również:
Młoda przyjmująca Chemika o radości z gry
źródło: inf. własna