Kadra siatkarzy, judocy oraz Anita Włodarczyk będą trenować w Takasaki przed rozpoczęciem olimpijskiej rywalizacji. Niewykluczone, że w szczególnym reżimie sanitarnym. – Japończycy to taki naród, że jak już się podejmują jakiegoś wyzwania, to chcą je doprowadzić do końca. Jestem przekonany, że organizatorzy zrobią wszystko, żeby i japońscy obywatele, i sportowcy, którzy przyjadą do Tokio czuli się bezpiecznie – zapewnia Bartosz Kurek.
Godzina drogi Shinkansenem albo dwie godziny autem – tyle dzieli centrum sportowe w Takasaki od Tokio, gdzie na przełomie lipca i sierpnia polscy sportowcy będą walczyć olimpijskie medale. Japońską Spałę, jak można nazwać tamtejszy kompleks, mają odwiedzić m.in. polscy siatkarze, a także młociarka Anita Włodarczyk, którzy dotrą tam na dwa tygodnie przed igrzyskami. A przynajmniej taki jest plan, bo organizatorzy olimpijskiego turnieju zalecają, by sportowcy przybywający do Tokio spędzili tam jak najmniej czasu w związku z panującą pandemią.
W 2016 roku tuż przed interkontynentalnym turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk w Rio, w Takasaki trenowali polscy siatkarze, którzy teraz chcą się tam udać w połowie lipca, po Memoriale Wagnera (9-11 lipca) – towarzyskim turnieju będącym ostatnim sprawdzianem dla olimpijskiej dwunastki. Poza Włodarczyk i siatkarzami w Takasaki przygotowywać się mają także judocy, lekkoatleci z Kataru czy kadra gimnastyczna z Uzbekistanu.
W Takasaki mieszka 370 tysięcy ludzi i to z myślą o mieszkańcach miasta powstał obiekt na terenie dawnej fabryki. Usytuowany jest w pobliżu stacji kolejowej. W hali sportowej, która powstała trzy lata temu, można ustawić nawet cztery pełnowymiarowe boiska do siatkówki. Na trybunach może zasiąść 6000 osób (połowa to stałe miejsca, a druga połowa wysuwane trybuny, ale dziś nie korzystają z nich widzowie ze względu na ograniczenia). Dużym plusem całego kompleksu jest baza hotelowa oddalona o niespełna kilometr od hali. Minusem – że w dobie pandemii sportowcy, którzy będą przemieszczać się z hotelu na treningi i z powrotem, będą musieli pokonać ten dystans autokarem, bo takie jest rządowe zalecenie. Siatkarze mają przebywać w tym samym hotelu, co Włodarczyk, ale niewykluczone, że nie będą mogli opuszczać obiektu i żyć w tak zwanej bańce, bez mieszania się z pozostałymi gośćmi. Możliwe też, że zagraniczni sportowcy przybywający do Japonii, w tym ci trenujący w Takasaki, będą musieli zainstalować specjalną aplikację Cocoa, która śledzi ewentualne kontakty z osobami zakażonymi.
Pracownicy centrum sportu w Takasaki szykują się na przyjazd sportowców, choć pytań jest wciąż więcej niż odpowiedzi. Wątpliwości dotyczą głównie czasu, jaki zawodnicy będą mogli spędzić w Japonii, bo co do tego nie ma jeszcze ostatecznych postanowień. – Teraz jesteśmy w trakcie organizowania logistyki i transportu sportowców z lotniska do naszych obiektów. Cały czas normalnie pracujemy nad przygotowaniami, ale wiemy niewiele chociażby odnośnie do tego, ile wcześnie sportowcy będą mogli pojawić się w Japonii – słyszymy od osób związanych ośrodkiem w Takasaki.
W ciągu ostatniego roku w Japonii nie było tak głębokich lockdownów jak chociażby w Polsce. Dlatego też odczuwanie skutków pandemii wśród mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni różni się od europejskiego podejścia. W dobie pandemii sklepy czy restauracje w Japonii zamykają się nieco wcześniej, ale nie ma takiego paraliżu jak na Starym Kontynencie. Do Polski spływają za to różne sygnały co do tego czy Japończycy chcą, by olimpijska rywalizacja się odbyła. Mówiło się nawet o presji związanej z obawami społeczeństwa przed przyjazdem fali obcokrajowców. Jak na razie w Japonii ma zabraknąć zagranicznych wolontariuszy, jak i kibiców z innych państw.
W siatkarskiej lidze japońskiej występują dwaj reprezentanci Polski. Michał Kubiak (Panasonic Panthers) i Bartosz Kurek (Wolf Dogs Nagoja). Obaj liczą na to, że igrzyska zostaną rozegrane. – Na pewno musi zgadzać się to, że Japończycy zainwestowali potężne pieniądze i liczą, że coś się zwróci. Nie wiem na ile brak kibiców zmniejszy przychody z imprezy, ale na pewno na pewno tak się stanie, jeśli zabraknie ludzi na trybunach. Nie wszyscy Japończycy chcą odwołania igrzysk. Wielu zdaje sobie sprawę, że to coś więcej niż tylko święto sportowe, że to impreza niezwykła. Ale decyzje podejmują inni, dlatego musimy uzbroić się w cierpliwość – mówił na łamach Przeglądu Sportowego pod koniec stycznia Kubiak. – Japończycy to taki naród, że jak już się podejmują jakiegoś wyzwania, to chcą je doprowadzić do końca. Jestem przekonany, że organizatorzy zrobią wszystko, żeby i japońscy obywatele, i sportowcy, którzy przyjadą do Tokio czuli się bezpiecznie – zapewnia Kurek.
źródło: Przegląd Sportowy