Sezon reprezentacyjny 2025 był szansą dla Szymona Jakubiszaka, który wykorzystał ją w pełni. Środkowy otrzymał kredyt zaufania od Nikoli Grbicia i spłacił go, dając świetne zmiany w meczach Ligi Narodów i mistrzostw świata. W rozmowie dla TVP Sport przyznał, że mógłby nigdy nie zagrać w kadrze, gdyby nie jedna kluczowa zmiana w jego karierze.
Środkowy na medal, a nawet dwa
Szymon Jakubiszak to jeden z największych wygranych minionego sezonu reprezentacyjnego. Środkowy zadebiutował w mistrzostwach świata w wieku 27 lat, rozgrywając jednocześnie swój pierwszy pełny sezon kadrowy w seniorskiej siatkówce. Występ zakończył z dwoma medalami – złotem Ligi Narodów oraz brązem mistrzostw świata.
Choć powołanie od Nikoli Grbicia otrzymał już w 2024 roku, to wówczas spędził na zgrupowaniu tylko półtorej miesiąca. W kolejnym sezonie stał się już ważniejszym elementem w układance Serba. W rozmowie z Sarą Kalisz dla TVP Sport, środkowy opowiedział o momencie, w którym nabrał pewności siebie na boisku. – Zazwyczaj kiedy dostawałem okazję do grania, to – nikomu nie umniejszając – grałem ze słabszymi zespołami, powiedzmy jak Kanada. Kiedy byliśmy w Chicago, otrzymałem okazję w meczu z Włochami. Stres był dużo większy. Chciałem jednak sam dla siebie zobaczyć jak to będzie. Wydaje mi się, że fajnie się pokazałem i jestem z tego zadowolony. Po tym meczu pewność siebie trochę urosła.
Koszykówkę zamienił na siatkówkę
Jeszcze kilka lat temu grał jedynie w rozgrywkach ligowych, choć jest ze złotego rocznika 1998. Młodzieżowy mistrz świata i Europy w dzieciństwie miał jednak trochę inne plany na swoją karierę. Była nim… koszykówka. – Co ciekawe, sam nie wybrałem siatkówki. Pamiętam, że chciałem pójść do szkoły z profilem koszykarskim. Moja mama miała zawieźć papiery do tej placówki. Chyba się jednak nie zrozumieliśmy i… zawiozła papiery do szkoły siatkarskiej. Tata dużo trenował tę dyscyplinę, więc być może jej się pomieszało, a być może miała swój plan (śmiech).
Kluczowa zmiana. „Nie znalazłbym się w kadrze”
W życiu środkowego wiele kwestii miało wpływ na to, w jakim miejscu znalazł się obecnie. Szymon Jakubiszak dawniej grał bowiem na pozycji przyjmującego. Szczerze przyznał, że nie miałby szansy przebicia do reprezentacji, gdyby wciąż na niej grał. – Nie sądziłem, że zmienię pozycję. W głowie jednak pojawiała się myśl, że muszę spróbować się przebić. Trener mówił mi, że nie ma za dużo wysokich przyjmujących, i że to będzie mój atut. Jednocześnie jednak wiedziałem, że moim dużym mankamentem było przyjęcie. W ataku radziłem sobie dobrze, w przyjęciu nie. Nie sądziłem jednak, że zostanę środkowym. Bez tego ruchu pewnie nie znalazłbym się w kadrze.
Kariera 27-latka nabrała tempa dość późno, ale wciąż ma jeszcze kilka dobrych lat gry przed sobą. Środkowy twierdzi, że jego kariera potoczyła się tak, a nie inaczej między innymi przez przypadki. – Wierzę w to, że do sukcesu potrzebne jest dużo talentu, dużo ciężkiej pracy i czasem dużo szczęścia, które pomaga zmienić rzeczy w życiu. Niekiedy następujesz na drogę, a okazuje się ona trampoliną. Innym razem trudno przez nią przejść. Gdyby w Lublinie nie było nas czterech przyjmujących i nie zostało dwóch środkowych, to nie zaproponowano by mi zmiany pozycji. Nie wiem, czy gdybym tego nie zrobił, zaszedłbym dalej w siatkówce. Wydaje mi się, że skończyłbym grając w I lidze, a w tym roku wystąpiłem w mistrzostwach świata. Jeden pojedynczy krok może więc wiele zmienić – zakończył.
Wkrótce Szymon Jakubiszak rozegra swój pierwszy mecz w barwach nowego klubu – ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. W pierwszej kolejce podopieczni Andrei Gianiego spotkają się bowiem z Aluron CMC Wartą Zawiercie, którą ostatnio pokonali w turnieju towarzyskim w Zalasewie.
Zobacz również:
Nowe rozdanie będzie trudniejsze? ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z potencjałem, ale bez olimpijskiego wsparcia