– Zdecydowanie ten drugi set był najbardziej istotny, bo walka toczyła się na przewagi. Była duża wymiana ognia. Bardzo fajnie, że akurat my tę rywalizację wygraliśmy i w kontekście play-off budujemy mentalność zwycięzców. W każdym meczu idziemy po wygraną – mówił po zwycięstwie w Jastrzębiu-Zdroju, Szymon Gregorowicz. Libero opowiedział o ostatnim meczu zawiercian oraz podsumował sezon zasadniczy PlusLigi.
Mentalność zwycięzców
Karolina Wólczyńska (Strefa Siatkówki): Mówi się, że drużyny wygrywają mistrzostwa, a indywidualności tylko mecze, ale w tym spotkaniu pokazaliście i jedno, i drugie. Obrona Aarona Russella i as serwisowy Mateusza Bieńka były niezwykle ważne w drugim secie. Jak to wyglądało z perspektywy boiska?
Szymon Gregorowicz: – Zdecydowanie ten drugi set był najbardziej istotny, bo walka toczyła się na przewagi. Była duża wymiana ognia. Bardzo fajnie, że akurat my tę rywalizację wygraliśmy i w kontekście play-off budujemy mentalność zwycięzców. W każdym meczu idziemy po wygraną. Taki jest nasz cel, niezależnie od tego, kto będzie na boisku. Więc uważam, że ten drugi set był kluczowy na tej rywalizacji. Była to też partia, w której jastrzębianie wyszli swoją pierwszą szóstką. Dla mas wygrana stanowi więc podwójną wartość.
W tym sezonie nie miałeś wielu szans grania. W tym meczu zagrałeś od deski do deski i zgarnąłeś jeszcze statuetkę MVP. Co nagroda dla ciebie znaczy?
– W tym sezonie rozegrałem swój czwarty mecz, więc coś tam doświadczyłem na boisku, ale nasza pierwsza szóstka, a w zasadzie siódemka to kapitalni zawodnicy na swoich pozycjach. Robienie zmiany jest tak naprawdę bardzo dziwne, bo chłopaki zawsze grają na swoim wysokim poziomie. Niemniej ja się niezmiernie cieszę, że dostałem swoją okazję, szczególnie w meczu przeciwko klasowemu zespołowi.
Podsumowanie i rozpędzony rywal
Zadowala was miejsce w tabeli?
– Zdecydowanie pierwsze bądź drugie miejsce było naszym celem przed sezonem, żeby przed play-off mieć przewagę własnego obiektu w ewentualnej równowadze po pierwszych starciach. A druga sprawa trzecia drużyna sezonu zasadniczego trafia na Resovię, która jest teraz mocno rozpędzona. Jednakże przeciwnik nie ma w tej chwili już znaczenia. Naszym celem jest po prostu wygrać.
Rzeczywiście warszawianom bardzo zależało na zajęciu drugiego miejsca w tabeli. Najpierw rzucili wszystkie siły na bełchatowian, później wygrali mecz z Halkbankiem Ankara, ale przegrali złoty set i odpadli z Ligi Mistrzów. Jakie ty masz z tego podejście? Czy mogli to lepiej rozegrać?
– Generalnie ja uważam, że Projekt Warszawa wykonał swoją robotę. Chłopaki wykorzystali nasze potknięcie z MKS-em Będzin, które na pewno może boleć. Gdyby nie to, zapewnilibyśmy sobie na pewno drugie miejsce. Tak niestety musimy teraz patrzeć na to, co się wydarzy w Warszawie (przyp. red. – warszawianie zagwarantowali sobie drugie miejsce i zagrają z PGE GiEK Skrą Bełchatów, a zawiercianie zmierzą się z Asseco Resovią Rzeszów).
Zakłócenia w play-off
Co sądzisz o tym, że zaczynacie rywalizację w play-off, a w międzyczasie dojdzie wam jeszcze finał TAURON Pucharu Polski w Krakowie?
– Generalnie jest to dosyć zaskakujące, że tak to wygląda. Nie ukrywam, że nie wyobrażam sobie sytuacji, w której będzie 1:1 w ćwierćfinale i trzeba będzie pojechać do Krakowa i po nim kontynuować walkę o mistrzostwo Polski. Jest to dość szalone. My jako zawodnicy musimy się do tego dostosować. Jeżeli będziemy mieli okazję zamknąć ćwierćfinał w dwóch spotkaniach, to na pewno to zrobimy.
Czy zdaliście test psychologiczny z jastrzębianami przed półfinałem Ligi Mistrzów? Czy na to jeszcze przyjdzie odpowiedni moment?
– Moim zdaniem zwycięstwa budują pewność siebie. Prawda jest taka, że wygrane nigdy nie przeszkadzają. Będziemy chcieli wygrać wszystkie mecze do końca sezonu.