– Ten mecz nie należał do najładniejszych, bo przy wysokiej naszej przewadze pojawiały się momenty spadku koncentracji i kilku prostych błędów z naszej strony, ale ważne, że dopisaliśmy punkty do tabeli – powiedział po rozbiciu Krispolu rozgrywający Mickiewicza Kluczbork, Szymon Bereza.
Twierdza Kluczbork wciąż jest niezdobyta w tym sezonie. Na dodatek w ostatnim meczu rozgromiliście w niej Krispol Września. Nie będzie chyba dużym nadużyciem stwierdzenie, że było to spotkanie bez większej historii?
Szymon Bereza: – Do tej pory w Kluczborku w tym sezonie graliśmy 8 spotkań, z czego wszystkie wygraliśmy, więc określenie twierdza na razie jest adekwatne do sytuacji. Wynik meczu z Krispolem jak najbardziej nas satysfakcjonuje, lecz nie lubię mówić, że było to spotkanie bez historii, bo każdy mecz właśnie swoją pisze i w jakimś stopniu wpływa na zawodników. Na początku każdego seta wypracowywaliśmy sobie przewagę i utrzymywaliśmy ją do jego końca. Myślę, że mecz nie należał do najładniejszych, bo przy wysokiej naszej przewadze pojawiały się momenty spadku koncentracji i kilku prostych błędów z naszej strony, ale ważne, że dopisaliśmy punkty do tabeli i myślami jesteśmy już przy kolejnym meczu ligowym.
Często mówi się, że kto zagrywa, ten wygrywa. W waszym przypadku ta siatkarska prawda jest chyba nadzwyczaj widoczna? Mocno utrudniacie zadanie tym elementem defensywie rywali…
– Ciężko nie zgodzić się z tymi słowami. W zespole mamy ogromny potencjał w tym elemencie, co pokazują rankingi najlepiej zagrywających i statystyki meczowe, w których efektywność jest na bardzo wysokim poziomie. Pomaga nam to również w treningach, na których przyjmujący i libero nie mają łatwo, ale procentuje to w każdym kolejnym meczu.
To był wasz drugi mecz, w którym nie daliście przeciwnikom dojść do głosu. Jesteście w tak wyśmienitej formie czy po prostu akurat trafiliście na słabsze dni Legii i Krispolu?
– Jeśli chodzi o mecz z Krispolem, myślę, że trafiliśmy na słabszy dzień rywali. Graliśmy nieźle, lecz zdarzały nam się błędy, nad którymi musimy popracować na treningach. W Warszawie zagraliśmy jedno z lepszych spotkań w tym sezonie. Sprawiliśmy rywalom duży problem naszą zagrywką, którą odrzuciliśmy ich od siatki. Dołożyliśmy do tego 15 punktowych bloków i masę obron, co na pewno przełożyło się na wyniki w poszczególnych setach. Ciężko odpowiedzieć na pytanie: czy jesteśmy w świetnej formie. Od początku sezonu nie schodzimy z dobrego poziomu, a co nad nim, to działa tylko na naszą korzyść. Myślę, że wraz z kolejnymi meczami będzie tylko lepiej.
Wciąż utrzymujecie się w ligowej czołówce. Można nawet powiedzieć, że jesteście ligową rewelacją. Solidna gra w trakcie całej rundy rozbudziła w was apetyty na namieszanie w play-off?
– Sam nie wiem czy można określić nas rewelacją sezonu. Mamy na każdej pozycji świetnych zawodników i bardzo dobrą atmosferę w szatni, co również jest ważne. Wszyscy się wspieramy i dążymy wspólnie do wyznaczonych celów. W ostatnich meczach trener miał okazję porotować składem i każdy, kto wchodził na boisko, pokazał się z bardzo dobrej strony. Siła Mickiewicza tkwi w całej drużynie, a nie w poszczególnych zawodnikach.
Przed wami wyjazd do Nowej Soli. Tam znowu będziecie faworytem w starciu z będącym w kryzysie beniaminkiem. Myślisz, że Astra może was postraszyć? Z której strony spodziewasz się największego zagrożenia z jej strony?
– Do każdego meczu przygotowanie i nastawienie jest takie samo. Za wygranie meczu dostaje się 3 punkty, nie ważne czy gramy z przeciwnikiem z góry, czy z dołu tabeli. Moim zdaniem będzie to bardzo trudny mecz. Kibice w Nowej Soli pomagają swojej drużynie jak mogą i wiemy, że w hali będzie bardzo głośno. Nowosolanie mają w swoich szeregach zawodników ogranych na pierwszoligowych parkietach oraz młodych, chcących się pokazać, co czyni z nich ciężkich rywali, ale mam nadzieję, że dobrze przepracowany tydzień na treningach pozwoli nam przywieźć stamtąd 3 punkty.
źródło: inf. własna