PlusLiga = Liga Wicemistrzów Olimpijskich. To brzmi dumnie i polskie zespoły zdają się robić wszystko, by dumnie tę nazwę reprezentować. Dokładnie 4 listopada zakończyła się dziesiąta kolejka PlusLigi. Rozegrane zostało 30% fazy zasadniczej i na ten moment polskie rozgrywki przynoszą po prostu frajdę ze względu na ich wysoki poziom. Podsumujmy pierwszy, ale jakże istotny etap tegorocznych mistrzostw Polski.
Oczekiwania względem sezonu 2024/2025 były jeszcze wyższe, niż przed zeszłoroczną edycją PlusLigi. I wcale nie były one nad wyraz – w końcu polska liga to Liga Wicemistrzów Olimpijskich, która cieszy się dużą popularnością. Obsadzenie klubów reprezentantami Polski jest w tym sezonie porównywalnie duże co rok temu, a nawet i większe. Co prawda azjatycki kierunek wybrał Aleksander Śliwka, natomiast po wielu latach do PlusLigi wrócił Bartosz Kurek. Rzeczywistością stał się także sen o występie Wilfredo Leona na polskich parkietach. Ciekawość, co przyniesie nowy sezon spotęgował fakt, że na początku października ogłoszono partnerstwo z platformą streamingową Volleyball World. Zmagania plusligowe mogą więc oglądać kibice na całym świecie.
CO SIĘ ZMIENIŁO?
Przede wszystkim to, że do rozgrywek na dobrą sprawę dołączyły dwie „nowe” drużyny. Nowak-Mosty MKS Będzin trafił do ekstraklasy awansem wywalczonym w pierwszej lidze. Z kolei Cuprum Stilon Gorzów to zespół stworzony w wyniku fuzji klubów. Zespół z województwa lubuskiego wcześniej występował w Lubinie. Zmieniły się także zasady. Rywalizacja w tym sezonie jest bardziej barwna, ponieważ po fazie zasadniczej z najwyższą klasą rozgrywkową pożegnają się aż trzy składy. PlusLiga zostaje bowiem „odchudzona” do 13 drużyn uczestniczących. Póki co rywalizacja u dołu tabeli nie jest zbyt gorąca, ale o tym trochę później.
Po dziesięciu kolejkach śmiało można powiedzieć, że poziom zmagań prezentowany przez polskie kluby może być powodem do zadowolenia. Plusliga jest jedną z niewielu lig, w której na przestrzeni ostatnich sezonów pretendentami do mistrzostwa kraju było kilka mocnych ekip i regularnie zamieniały się one miejscami w klasyfikacji końcowej. W obecnym okresie czasu rywalizacja między ekipami jest tak wyrównana, że wiemy tyle, że… nie wiemy nic.
POZYCJE W TABELI PO 10 KOLEJKACH – 2024 VS 2023
Ciekawe porównanie stanowi pozycja ekip w tym sezonie, w stosunku do poprzedniego. Oczywiście, biorąc pod uwagę sytuację w klasyfikacji równo po dziesięciu kolejkach. Siedem zespołów zanotowało spadek w zestawieniu, na poczet pięciu budujących lepszą pozycję niż rok temu. Co ciekawe, trzy drużyny upodobały sobie tę samą lokatę na etapie 1/3 fazy zasadniczej, w porównaniu do zeszłego roku. To Jastrzębski Węgiel (pozycja lidera), Aluron CMC Warta Zawiercie (4. miejsce) oraz Ślepsk Malow Suwałki (10. miejsce).
Z najlepszej szóstki sezonu 2023/2024 wykruszyła się połowa drużyn. Rzeszowianie, którzy rok temu zajmowali ostatnie miejsce na podium, aktualnie biją się o TOP8, zajmując właśnie ósmą lokatę. Piąty w zeszłym roku Trefl Gdańsk teraz dzierży 11. pozycję, a niegdyś szósta PSG Stal Nysa póki co broni 12. miejsca.
Spadek zanotował GKS Katowice, choć nieduży – już w zeszłym sezonie wypadali źle i zajmowali 15. pozycję, teraz jest to o „oczko” niżej. Spadli także siatkarze z Olsztyna (z 9. na 14.) oraz ekipa ze Lwowa (z 12. na 15.). Sukces odniosła BOGDANKA LUK Lublin, która rok temu zaskoczyła TOP8, a teraz jest dumnym wiceliderem tabeli. Fenomenalny wzrost nastąpił w przypadku Norwida Częstochowy i Stilonu Gorzów. Ci pierwsi z trzynastego miejsca wskoczyli na szóste, a ci drudzy z 14. lokaty awansowali aż o siedem pozycji. Niewielkie różnice odnotował PGE Projekt Warszawa. Stołeczni rok temu byli drudzy, teraz są trzeci. Podobnie kędzierzynianie, którzy w zeszłym sezonie po 10 kolejkach byli na siódmym miejscu, a obecnie dzierżą piąte. Beniaminek z Będzina broni „trzynastki”.
2023/2024
2024/2025
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi 2024/2025 – faza zasadnicza
KTO ZASKAKUJE?
Trudno nie poświęcić uwagi kliku drużynom, które w tym sezonie przynoszą wiele radości swoją dobrą grą. Dwie z nich przed sezonem stawiane były raczej w roli outsiderów, a teraz wybitnie weryfikują słowa ekspertów. Zespół z Gorzowa, prowadzony przez Andrzeja Kowala na razie realizuje plan ponad minimum. Stilon wygrywa z tymi, z którymi powinien szukać punktów, a przy tym sieje spustoszenie w bloku. Sześć zwycięstw i cztery przegrane to na ten moment ich bilans. Jeńców nie bierze Steam Hemarpol Norwid Częstochowa. To ekipa bez wielkich gwiazd, a wygrywa nawet z elitą. W tym sezonie ogrywali już kędzierzynian, Asseco Resovię Rzeszów czy mistrzów Polski.
Niemal bezbłędne 30% fazy zasadniczej ma za sobą BOGDANKA LUK Lublin, dla której zeszły sezon był tylko pasem startowym. Brakujący element układanki w postaci Wilfredo Leona wpasował się idealnie i lublinianie przez osiem tygodni byli niepokonani. Powrót do czołówki kędzierzynian czy przebłyski bełchatowian ciężko nazwać zaskoczeniem, bo od tak legendarnych klubów z przyzwyczajenia wymaga się więcej. Niemniej, cieszy lepsza ich dyspozycja, w porównaniu do sezonu 2023/2024 i pozostaje tylko trzymać kciuki, by nie było to chwilowe.
KTO ZAWODZI?
Ktoś spaść musi, by ktoś awansować mógł. W tym przypadku znów można wyróżnić trzy zespoły. Jeden ze względu na inną jakość nazwisk w szeregach, znacząco się wybija… Asseco Resovia Rzeszów. Ogromny potencjał drzemiący w nazwiskach, który nie do końca potrafi przełożyć się na wynik. Ekipa z Podpromia szczęśliwie łapie się teraz do „ósemki”, ale bywała już w drugiej dziesiątce tabeli. Przy takich nazwiskach jak Stephen Boyer, Klemen Cebulj, Karol Kłos, Bartosz Bednorz czy Gregor Ropret w składzie, od wielokrotnych mistrzów Polski oczekiwano zdecydowanie więcej przed sezonem. Nie znaczy to wcale, że każda z tych indywidualności gra słabo, bo na barkach części z nich spoczywa ciężar zdobytych punktów w ostatnich meczach.
Po pozytywnych występach w sezonie 2023/2024 tym razem z kłopotami mierzą się PSG Stal Nysa oraz Indykpol AZS Olsztyn. Obie ekipy rok temu grały w play-offach, a teraz na dziewięć rozegranych spotkań mają zaledwie po dwa zwycięstwa. I o ile gracze z Nysy jeszcze dają sygnały, że mogą zagrozić rywalom, tak olsztynianom brakuje trochę werwy w tym wszystkim. A co ciekawe, w starciu tych dwóch ekip w ramach 5. kolejki triumfował właśnie AZS.
DIAMENTY I ZGASZONE TALENTY
Choć o sukcesie stanowi drużyna, to jednak często w poszczególnych spotkaniach indywidualność przejmuje rolę lidera. Są siatkarze, którzy dźwigają odpowiedzialność na swoich barkach bez większych problemów. Z pewnością jest to Patrik Indra, grający w barwach Norwida Częstochowy. Czeski debiutant przoduje w rankingu MVP. Ma na swoim koncie już pięć statuetek. Świetnie sezon rozpoczął także nabytek Cuprum Stilonu Gorzów – Chizoba Neves Atu. Brazylijczyk utrzymuje 50% skuteczności w ataku, ale w polu serwisowym robi jeszcze większe wrażenie. Pozytywny odbiór swojej osoby daje w tym sezonie Michał Gierżot, serwujący statystycznie 0,48 asa na set i atakujący na niemal 56% skuteczności. Zarówno w bloku, jak i ofensywie kapitalnie radzą sobie dwaj środkowi PGE Projektu Warszawa: Andrzej Wrona oraz Jurij Semeniuk. Obaj osiągają niemal 70% skutecznych ataków i zdobywają średnio 0,50 bloku na set. Całkiem nieźle ten sezon rozpoczął także Dawid Woch. Środkowy Asseco Resovii Rzeszów jest obok Bartosza Bednorza jednym z tych, którzy nie falują swoją formą. Skutecznej pracy nie można także odmówić reprezentantom Polski. Wszyscy wicemistrzowie olimpijscy z Paryża trzymają fason lub zaliczają wzrost dyspozycji z meczu na mecz.
Z drugiej strony medalu póki co znajduje się niestety, ale grający w Rzeszowie rozgrywający Słowenii, który przed sezonem miał dać drużynie spokój w tym elemencie. Wahania pewności siebie w ofensywie Resovii ma także reprezentant Francji. Nie najlepiej jak na swoje warunki radzi sobie także Bartłomiej Lemański w barwach PGE GiEK Skry Bełchatów, choć trzeba pamiętać, że to dla niego sezon powrotu po kontuzji. Wszechstronności na rozegraniu brakuje też ostatnio Vukowi Todorovicowi, który broni Cuprum Stilonu Gorzów. Sezon jest jednak długi, a więc wiele jeszcze się może wydarzyć. To, czego można życzyć siatkarzom to przede wszystkim zdrowia, by każdy w tych nadchodzących dwudziestu kolejkach miał szansę w pełni się zaprezentować.
Zobacz również:
Tytaniczna ilość bloku! Tego jeszcze nikt nie dokonał. „Naj” 10. kolejki
źródło: inf. własna