Stocznia Szczecin wciąż nie jest w stanie uregulować długów wobec siatkarzy, którzy domagali się od upadłego klubu pieniędzy za sponsoring. Chodzi o ponad dziewięć milionów złotych. Sąd Okręgowy w Szczecinie uznał, że klubowi nie przysługuje odszkodowanie od byłego sponsora – Stoczni Szczecińskiej. Działacze zapewniają, że nie zrezygnują z dalszej walki i zapowiadają odwołanie się od czwartkowego wyroku, który nie jest prawomocny.
Sąd przede wszystkim brał pod uwagę zapisy w umowie sponsoringowej pomiędzy klubem a państwową spółką. Te przewidują, że sponsor ma przekazać drużynie 100 tysięcy złotych, a szczegóły dotyczące innego wsparcia zostaną zamieszczone w odrębnym porozumieniu. Jednak drugi dokument nigdy nie powstał, więc go nie podpisano. Nie ma więc podstaw, by przyznać rację klubowi, który domaga się ogromnych pieniędzy.
Zaraz po wyjściu z sądu adwokat strony klubowej zapowiedział, że to jeszcze nie koniec sprawy. – Na pewno będziemy wnosić apelację. Uważamy, że należy brać pod uwagę całokształt tych okoliczności sprawy, a nie tylko samo brzmienie dokumentów – powiedział Filip Gościński.
Podkreślił też, że warto uwzględnić nieformalne rozmowy przedstawicieli klubu ze sponsorem, który miał składać kuszące obietnice. Przyznał też, że niepodpisanie dodatkowego porozumienia było zaniedbaniem ze strony klubu. Jego zdaniem, z wyjaśnień choćby prezesa klubu Jakuba Markiewicza wynika jednoznacznie, że „to porozumienie nie zostało zawarte z wyłącznej winy sponsora tytularnego, który cały czas zapewniał, gwarantował, obiecywał, że umowa będzie zrealizowana, że zostaną przekazane pieniądze, ostatecznie jednak z tego się wycofał, kiedy sprawa stanęła na ostrzu noża i klub upadł”.
Zapowiedzią złożenia apelacji nie jest zaskoczony adwokat Stoczni Szczecińskiej. – Nie po to strona powodowa wytoczyła to powództwo, aby na tym etapie poprzestać. Oczywiście trzeba zachować względy proceduralne. Zakładam, że strona powodowa będzie składała wniosek o zwolnienie z kosztów, bo chyba jest w kiepskiej sytuacji finansowej – mówił Paweł Brzeziński tuż po zakończeniu rozprawy w wydziale cywilnym szczecińskiego sądu.
Radca prawny przyznał jednocześnie, że takiego orzeczenia się spodziewał. Jego zdaniem nie ma innego wyjścia z sytuacji. – Sąd w ustnym uzasadnieniu wskazał, że wszystkie zawarte w umowie zobowiązania między klubem a spółką zostały spełnione, natomiast nie ma żadnych podstaw do tego, żeby jakiekolwiek dodatkowe kwoty, których domagał się powód, miały być przez mojego klienta płacone – powiedział dziennikarzom.
Cały artykuł dostępny na stronie polsatsport.pl.
źródło: polsatsport.pl