– Mamy swój styl pracy i określony plan. Moim zdaniem po krótkiej przerwie na Święta nasza dyspozycja jest całkiem dobra i dziewczyny bardzo mocno pracowały w ostatnim czasie, bo za chwilę będziemy rozgrywali już mecz za meczem i tego czasu na spokojne treningi już tyle nie będzie. Natomiast w dłuższej perspektywie powinniśmy zobaczyć pozytywne efekty pracy, jaką niedawno wykonaliśmy – mówi Stephane Antiga, szkoleniowiec Developresu Bella Dolina Rzeszów, aktualnego lidera tabeli TAURON Ligi.
Czy po przegranym pierwszym secie w meczu z bydgoszczankami miał pan obawy, że Pałac po raz kolejny da się wam mocno we znaki i może was pozbawić kompletu punktów?
– To był rzeczywiście trudny początek w naszym wykonaniu i kilka elementów z naszego planu na to spotkanie nie zadziałało. Libero bydgoskiego zespołu bardzo dobrze przyjmowała nasze zagrywki. Poza tym po dziewczynach było widać duże obciążenia z ostatnich treningów, które były wymagające. Dziewczyny miało prawo czuć zmęczenie i tak rzeczywiście było. Musieliśmy jednak więcej popracować z myślą o dalszej części sezonu i przygotowaniach do bardzo intensywnej gry na kilku frontach. Dużo pracowaliśmy zarówno na siłowni, jak i w hali. Treningi były ciężkie i obciążające. Po takiej dawce wysiłku nie jest łatwo zacząć mecz z dużą energią. W tym pierwszym secie nie zagraliśmy na wystarczającym poziomie, żeby wygrać z zespołem Bydgoszczy, który dysponował skutecznym atakiem po przyjęciu zagrywki. Nasz atak nie był wprawdzie najgorszy, ale nie aż tak skuteczny jak w przypadku rywalek. Na szczęście od drugiego seta widać było pozytywną reakcję dziewczyn i to mi się bardzo podobało. Utrzymaliśmy przede wszystkim koncentrację. Szczerze mówiąc cieszę się, że nie musieliśmy grać aż pięciu setów, bo dziewczyny naprawdę były zmęczone i wystarczy, że musiały rozegrać cztery sety. Cel został przez nas zrealizowany, bo wywalczyliśmy kolejne trzy punkty i możemy już myśleć o wtorkowym meczu Ligi Mistrzyń.
Po pierwszej rundzie fazy grupowej LM jesteście w bardzo dobrej pozycji wyjściowej, aby wywalczyć awans do następnej rundy. Trzeba jednak tego przypilnować zdobywając kolejne cenne punkty.
– Zdecydowanie tak. Mamy dobrą sytuację. Co prawda mieliśmy ostatnio drobne problemy przeciążeniowe u kilku dziewczyn, ale po kilku dniach wszystko powinno wrócić do normy. Postaramy się przygotować jak najlepszą strategię na to spotkanie, być może nieco inną od tego, jak graliśmy w pierwszym meczu z tym zespołem. Ważne, żebyśmy przystąpili do rywalizacji w dobrych nastrojach i z pewnością siebie. Zobaczymy czy Ola Szczygłowska już wróci do gry, czy jeszcze będzie na to za wcześnie, ale w razie czego może ją zastąpić Daria Przybyła. Magda Jurczyk powinna być już gotowa do gry. Mamy na szczęście szeroki skład i każda z dziewczyn jest gotowa nam pomóc i zagrać bardzo dobrze. Zobaczymy w jakim składzie ostatecznie przystąpimy do tego spotkania, ale niezależnie od tego będziemy przygotowani do walki.
Czy oprócz tych małych urazów przeciążeniowych zespół po przerwie świąteczno-noworocznej jest wciąż w wysokiej dyspozycji i utrzymuje formę z końcówki 2021 roku?
– Z formą dziewczyn jest bardzo dobrze, co było widać chociażby w meczu w Łodzi, który był w naszym wykonaniu lepszy niż ten u siebie z Pałacem. Tak to już jednak z nami bywa, że zwykle gorzej prezentujemy się właśnie z tymi teoretycznie słabszymi drużynami, a z silniejszymi jesteśmy gotowi do gry na najlepszym poziomie. Dlatego do tej pory graliśmy tak dużo tie-breaków i pogubiliśmy punkty z zespołami, które powinniśmy pokonać za trzy punkty. Najważniejsze jednak, że dziewczyny dobrze pracują i nie narzekają. Czasem są takie momenty w sezonie, kiedy trzeba mocniej popracować po to, żeby to przyniosło efekt na przyszłość. Mamy swój styl pracy i określony plan. Moim zdaniem po krótkiej przerwie na Święta nasza dyspozycja jest całkiem dobra i dziewczyny bardzo mocno pracowały w ostatnim czasie, bo za chwilę będziemy rozgrywali już mecz za meczem i tego czasu na spokojne treningi już tyle nie będzie. Natomiast w dłuższej perspektywie powinniśmy zobaczyć pozytywne efekty pracy, jaką niedawno wykonaliśmy.
Jak oceni pan na ten moment dyspozycję Marty Krajewskiej; ile czasu potrzeba jej aby grać na takim poziomie jak przed kontuzją?
– Marta też bardzo mocno pracowała w ostatnich tygodniach i zdała wszelkie testy wytrzymałości, co nie było łatwe dla jej kolana. Nie mogliśmy mieć pewności, że to będzie tak dobrze wyglądało. Okazało się jednak, że odbudowane po operacji kolano jest w bardzo dobrym stanie. Marta ciężko pracuje, żeby wrócić na swój najlepszy poziom. Już widać u niej poprawę w kilku elementach, w których prezentuje się nawet lepiej niż przed kontuzją. Na pewno potrzebuje więcej gry i rytmu meczowego. Dopiero od pewnego czasu trenuje z nami w szóstkach, ale już jest gotowa żeby nam pomóc, a dla drużyny jej powrót do gry to bardzo dobra wiadomość, zwłaszcza że wróciła na boisko dużo szybciej niż się tego spodziewaliśmy. Na szczęście zarówno operacja, jak i potem żmudna praca z rehabilitantami i całym naszym sztabem od przygotowania fizycznego, przebiegały bardzo dobrze. Wszyscy wykonali bardzo dobrze swoją pracę, a dzięki temu Marta jest już do naszej dyspozycji.
Co w takiej sytuacji z Julią Bińczycką – czy zostanie z drużyną do końca sezonu czy dostanie szansę gry w innym zespole?
– Jeszcze tego nie wiemy. Wciąż dużo pracujemy także z Julką, ale oczywiście inaczej, bo nie poprzez gry w szóstkach. Do końca stycznia mamy czas, żeby podjąć decyzję w jej sprawie. Jesteśmy bardzo zadowoleni z jej postawy. Bardzo ciężko z nami pracowała i zrobiła postęp w grze. W kilku meczach odegrała ważną rolę, czy to wchodząc z ławki czy zaczynając spotkanie od początku. Moim zdaniem ona jest teraz już zupełnie inną zawodniczką niż kilka miesięcy temu. Bardzo fajnie jest obserwować jej rozwój w grze i zobaczymy, jaka będzie jej rola w przyszłości. Oby też nie spotkały nas żadne kontuzje.
Po powrocie ze świąt do Rzeszowa mógł pan spotkać po latach swojego byłego trenera z czasów gry w lidze hiszpańskiej – Marcelo Mendeza, który przejął zespół Asseco Resovii. Czy było to dla pana zaskoczeniem?
– Tak, ale jestem bardzo szczęśliwy, że Marcelo jest w Rzeszowie. To świetny szkoleniowiec i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jestem też szczęśliwy, że możemy znów często ze sobą rozmawiać. To jest również wspaniały człowiek. W ostatnich latach spotkałem go tylko kilka razy w Brazylii. Natomiast w okresie gry w zespole z Majorki, w latach 2004-2007, kiedy był moim trenerem, bardzo dobrze nam się pracowało i świetnie to wspominam. To jest jeden z najlepszych szkoleniowców, z jakimi kiedykolwiek pracowałem i był dla mnie niewątpliwie inspiracją jeśli chodzi o sposób prowadzenia zespołu oraz sukcesy, jakie osiągał ze swoimi drużynami. Cieszę się, że po wielu latach przerwy znów mamy ze sobą częsty kontakt.
Jest pan rozczarowany, że ostatecznie nie został pan wybrany przez PZPS na szkoleniowca reprezentacji Polski, czy też spodziewał się pan, że wybór padnie jednak na Włocha?
– Myślę, że w przypadku trenera kadry kobiet wybór nie był tak oczywisty, jak miało to miejsce z kadrą męską i Nikolą Grbiciem. Szanuję jednak decyzję federacji. Stefano Lavarini, to bardzo dobry trener i na pewno współpraca z nim będzie z korzyścią dla reprezentacji Polski.
Czy to oznacza, że zostanie pan na dłużej szkoleniowcem zespołu z Rzeszowa?
– Jest to możliwe.
źródło: tauronliga.pl