Stefano Lavarini jest jednym z kandydatów do objęcia reprezentacji Polski siatkarek. Urodzony w Omegnie szkoleniowiec obecnie prowadzi Igor Gorgonzola Novara, a z reprezentacją Korei Południowej zajął na igrzyskach olimpijskich w Tokio czwarte miejsce. W rozmowie ze Strefą Siatkówki opowiedział czym wyróżnia się praca z takimi legendami jaką jest Kim Yeong Koun, co właściwie sprawiło, że chce podjąć się pracy w Polsce oraz jakie ma plany dotyczące naszej kadry.
Wiedząc, co działo się ostatnio w kadrze i jak trudne jest środowisko siatkarskie w Polsce, dlaczego właściwie zdecydował się pan zawalczyć o posadę trenera reprezentacji?
Stefano Lavarini: – Siatkówka w Polsce jest bardzo popularna, a świadomość tego jakim potencjałem dysponujecie sprawia, że są bardzo duże oczekiwania w stosunku do kadry kobiet. Wiem, że panuje głód wielkich wyników, bo ostatnie o dużym znaczeniu reprezentacja osiągnęła już kilka la temu. Do tego zbliżają się mistrzostwa świata, które zostaną rozegrane w Polsce. Bardzo lubię ambitne, stymulujące wyzwania. Bardzo lubię osiągać dobre wyniki, zwłaszcza kiedy w tym celu nie trzeba tylko zarządzać drużyną, tylko trzeba zbudować tożsamość gry zespołu.
Czy rozmawiał pan przed złożeniem podania o tę pracę z Malwiną Smarzek?
– Nie.
Ma pan doświadczenia trenerskie zarówno jako trener klubowy, jak i kadrowy. Pracował pan łącząc te dwie posady, kiedy trenował pan reprezentację Korei Południowej i Igor Gorgonzola Novara. Według pana jakie są wady, a jakie zalety łączenia pracy w taki sposób?
– Wśród zalet z pewnością jest to, że jesteś zawsze wyszkolony i możesz zarządzać na bieżąco treningami i meczami. Kolejną zaletą, zwłaszcza kiedy trenujesz w lidze włoskiej i walczysz w Lidze Mistrzyń, jest to, że możesz obserwować bezpośrednio na boisku najlepsze siatkarki na całym świecie. Jesteś więc na bieżąco z aktualnymi trendami w siatkówce na światowym poziomie.
Wśród wad z pewnością jest ograniczony czas, który można poświęcić wyłącznie reprezentacji, zwłaszcza w sezonie letnim. Teraz technologia skraca dystans, umożliwia nam łatwy dostęp do statystyk i sprawia, że możemy być na bieżąco z ligą na każdym świecie. Jednak decydującą częścią naszej pracy jest ta, którą wykonujemy z zespołem na boisku pracując razem nad tym samym celem.
Wiadomo, że federacja poprosiła kandydatów o to, by przedstawili swój plan na naszą reprezentację. Jaki jest pana plan, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt jakie problemy w ostatnim okresie były na pozycji przyjmującej?
– Myślę, że przedstawiłem się federacji we właściwy sposób. Tak, żeby byli w stanie ocenić, czy moja kandydatura, kompetencje i pomysły są tym, czego szukają. Jeśli chodzi o plan pracy z kadrą, to wrócimy do tego pytania jeśli zostanę wybrany.
Pracował pan z Malwiną Smarzek i z pewnością widział to, jak gra Magda Stysiak. Pana zdaniem lepszym rozwiązaniem jest gra z Malwiną na pozycji atakującej i Magdą na przyjęciu? Czy może widzi to pan w zupełnie inny sposób?
– Tu odpowiedź łączy się z tą na poprzednie pytanie. Jeśli zostanę trenerem Polski, to będę w stanie spokojnie się we wszystkim zorientować i wtedy zdecydować jaki kierunek pracy jest tym właściwym. Na ten moment nie wykluczam żadnego rozwiązania.
Pracował pan z młodymi siatkarkami, a także z taką legendą, jaką jest Kim Yeon Koung. Jak bardzo różni się praca z drużyną pełną młodych siatkarek, od tej skonstruowanej wokół jednej legendy?
– Siatkarki takie jak Kim Yeon Koung są wartością dodaną do każdej drużyny. W konkretnym przypadku Korei Południowej to ona była siłą napędową całej drużyny i umożliwiała jej walkę na najwyższym poziomie. Oczywiście łatwiej jest pracować z takimi mistrzyniami jak ona. Takie zawodniczki mają łatwość w rozwiązywaniu problemów na boisku i dostosowywaniu się do potrzeb drużyny. Jednak z pewnego punktu widzenia obecność takiej mistrzyni na boisku skupia na sobie uwagę i stawia na jej barkach więcej obowiązków. Przy drużynach złożonych z młodszych siatkarek, lub takich o równiejszym poziomie sportowym więcej czasu potrzeba na zbudowanie systemu gry, mniej zależnego od jednostki. Takiego, który pozwalałby na maksymalne wykorzystanie potencjału wszystkich dostępnych elementów. Jednak trudność w zbudowaniu mniej indywidualistycznego systemu gry może sprawić, że potem drużyna będzie bardziej wszechstronna i bardziej konkurencyjna.
Jakie ma pan plany dotyczące pozycji rozgrywającej jeśli chodzi o reprezentację Polski? Powrót Joanny Wołosz jest konieczny, ale drzwi dla wszystkich rozgrywających pozostaną otwarte?
– Z mojego widzenia Wołosz może zdecydowanie podnieść poziom gry reprezentacji, więc chciałbym żeby wróciła do reprezentacji.
Na koniec pytanie na rozluźnienie. Jeśli mógłby pan stworzyć idealną drużynę nie zwracając uwagi ani na limity narodowości, ani na limity wieku, to jakby ona wyglądała i dlaczego?
– Dla mnie idealną drużyną jest taka, w której każdy jej członek zmierza w stronę tego samego celu i daje z siebie wszystko. Lubię myśleć, że to co tworzy się wśród zawodników jest ważniejsze od jakichkolwiek indywidualności. Dlatego dla mnie taka drużyna jest idealna. Niezależnie od narodowości.
źródło: inf. własna