– Spodziewamy się, że nie będziemy w topowej formie przez cały sezon, ale nie mamy tego komfortu, żeby wybierać, które imprezy są dla nas ważniejsze niż inne – powiedział w rozmowie z Edytą Kowalczyk z Przeglądu Sportowego szkoleniowiec żeńskiej reprezentacji Polski, Stefano Lavarini.
Za siatkarkami reprezentacji Polski faza interkontynentalna Ligi Narodów. Zaprezentowały się w niej świetnie, bowiem poniosły tylko dwie porażki, a dziesięć zwycięstw pozwoliło im wygrać tę część rozgrywek. Wygrały między innymi z Włoszkami, Turczynkami czy Chinkami, ale ich szkoleniowcowi trudno wskazać najlepsze spotkanie w wykonaniu biało-czerwonych. – Na przestrzeni ponad miesiąca rywalizacji w rundzie interkontynentalnej drużyny inaczej sobie radziły. Dlatego lepiej patrzeć na tę fazę całościowo niż dzielić na poszczególne turnieje – powiedział Stefano Lavarini.
Każdy mecz na wagę olimpijskiego awansu
O ile wiele innych drużyn w początkowej fazie Ligi Narodów ogrywało zmienniczki, o tyle Stefano Lavarini od początku sezonu kadrowego desygnował niemal najmocniejszy skład. Tymczasem przed biało-czerwonymi trudne zadanie, bo w perspektywie mają jeszcze mistrzostwa Europy i kwalifikacje olimpijskie, więc nie będzie im łatwo utrzymać wysoką formę na przestrzeni kilku miesięcy. – Spodziewamy się, że nie będziemy w topowej formie przez cały sezon, ale nie mamy tego komfortu, żeby wybierać, które imprezy są dla nas ważniejsze niż inne. Postaramy się poradzić sobie z terminarzem, jak i obciążeniem sezonem, by utrzymywać zawodniczki w optymalnej na dany moment dyspozycji. Będziemy pracować tak, by drużyna osiągała najlepszą formę w najważniejszych momentach, a wtedy, kiedy ta forma nie będzie mogła być szczytowa, będziemy nadrabiać nastawieniem i determinacją – zaznaczył Lavarini.
Przed Polkami finałowy turniej Ligi Narodów w Arlington, w którym w ćwierćfinale zmierzą się z Niemkami. W przypadku wygranej kolejnym ich przeciwnikiem będzie wygrany z pary Brazylia – Chiny. Po powrocie z USA biało-czerwone nie będą miały zbyt dużo czasu na odpoczynek, bowiem czekają je przygotowania do mistrzostw Europy. Wówczas do kadry mają już dołączyć Joanna Wołosz i Malwina Smarzek. – Obie pracują z wielką motywacją, a my stale sprawdzamy ich postępy. Po Lidze Narodów dołączą do zespołu i będziemy mogli ocenić, czy są w stanie nam pomóc w kolejnej części sezonu – wyjaśnił włoski szkoleniowiec.
Priorytetem dla jego podopiecznych są w tym sezonie kwalifikacje olimpijskie, ale każde spotkanie ma niebagatelne znaczenie, bowiem Polki zbierają punkty do rankingu FIVB. Jest on o tyle ważny, że w przypadku kiedy w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk nie zajmą jednego z dwóch pierwszych miejsc, to w Paryżu będą mogły znaleźć się dzięki wysokiej lokacie w światowym rankingu. Dobre występy w Lidze Narodów sprawiły, że awansowały w nim z dziesiątej na siódmą pozycję, ale w przyszłym roku już tak łatwo o zdobywanie punktów im nie będzie. – Dostrzegamy ten paradoks. Jednak nie możemy przewidzieć przyszłości i zawsze lepiej zdobyć to, co już możemy, nie czekając, by zrobić to dopiero za rok. Jakby nie patrzeć, przed nami jeszcze tyle spotkań w kolejnych rozgrywkach, że o ostatecznych rozliczeniach będziemy myśleć na samym końcu – zakończył Stefano Lavarini.
Zobacz również
Skład Polek na finałowy turniej Ligi Narodów
źródło: opr. własne, przegladsportowy.onet.pl