Do startu PlusLigi pozostały trzy tygodnie. Cały czas jednak trwają jednak ustalenia, jak dokładnie grać i trenować, aby nie doprowadzić do odwołania meczów, które mogłyby zagrozić nawet upadkiem klubów. Jeden z kryzysowych scenariuszy zakłada izolację zespołów w Spale oraz w Szczyrku.
Do tej pory w dwóch klubach PlusLigi zdiagnozowano przypadki koronawirusa. W zespole Aluronu CMC Warta Zawiercie dwaj zawodnicy byli zakażeni, natomiast Trefl Gdańsk został praktycznie zdziesiątkowany. To sprawiło, że pozostałe drużyny są o wiele bardziej ostrożne i wprowadzają wewnętrzne regulacje: sugerują noszenie maseczek w miejscach publicznych, unikanie dużych skupisk ludzi czy imprez typu wesela.
Zasady mają swoje zastosowanie również w trakcie treningów. – Mając zajęcia w siłowni, możemy w niej być tylko my, a nikt nie może nawet oglądać naszego treningu. Siatkarze usłyszeli też, że robiąc zakupy czy przebywając ogólnie w centrum handlowym, mają mieć na sobie maseczki. Powinni też ograniczyć kontakty z innymi ludźmi, zwłaszcza unikać nieznajomych – powiedział Przeglądowi Sportowemu trener Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle Nikola Grbić.
Pilnują się również w zespole z Warszawy. – W hali, gdzie trenujemy, na każdym kroku mamy możliwość dezynfekcji dłoni. Cały czas powtarzam chłopakom, by pamiętali o maseczkach w miejscach publicznych i często myli ręce. Trzeba przecież wyjść do sklepu po zakupy, a nigdy nigdy nie wiadomo kogo się tam spotka i czy nie będzie to akurat osoba zakażona – dodał szkoleniowiec warszawian Andrea Anastasi. Lekarze, którzy współpracują z PlusLigą, aby stworzyć odpowiednie procedury, twierdzą nawet, że zawodnicy sami powinni narzucić sobie reżim osobistej izolacji.
Wciąż nie wiadomo jednak czy i jeśli tak, to w jakiej liczbie na trybunach będą mogli zasiąść kibice. – Będziemy wpuszczali na trybuny maksymalnie tyle osób, na ile będą pozwalały nam przepisy obowiązujące w kraju –powiedział dyrektor prasowy PLS-u Kamil Składowski. Ewentualne decyzje mają zostać podjęte na początku września. Wiadomo, że nie będzie dostawianych na poziomie boiska trybun, bowiem cała przestrzeń ma być przeznaczona jedynie dla siatkarzy oraz obsługi meczowej.
Czarny ligowy scenariusz zakłada skoszarowanie zespołów w ośrodkach w Szczyrku i w Spale. – Byłoby to drastyczne rozwiązanie, ale uważam je za realne, choć na pewno nie na początku rozgrywek. W NBA zamknięto w ten sposób koszykarzy, ale tam sezon się kończy, to trochę inna sytuacja. W momencie, gdy zaczynamy rozgrywki i niektórzy muszą też grać często spotkania w europejskich pucharach, nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Po kilku miesiącach, w drugiej fazie rozgrywek sezonu to mogłoby się udać – ocenił Grbić.
Cały materiał Edyty Kowalczyk w Przeglądzie Sportowym
źródło: przegladsportowy.pl