Drugi występ u siebie w nowym sezonie i druga porażka. Tomasovia musiała uznać wyższość jednego z faworytów grupy czwartej – MKS Imielin, który wygrał w Tomaszowie Lubelskim bez większych problemów 3:0. – Przeciwnik był bardzo dobry i w zasadzie w każdym elemencie był od nas lepszy. Mimo wszystko wydaje mi się, że dziewczyny przegrały ten mecz w głowach zanim się jeszcze rozpoczął – przyznaje Stanisław Kaniewski, trener Tomasovii.
W pierwszym secie gospodynie zdobyły 20 punktów. Mocniej powalczyły w drugim, ale znowu górą były rywalki, tym razem 25:22. W trzeciej partii niebiesko-białe miały już najmniej do powiedzenia i przyjezdne przypieczętowały trzy punkty pewnym triumfem do 18.
– Przeciwnik był bardzo dobry i w zasadzie w każdym elemencie był od nas lepszy. Mimo wszystko wydaje mi się, że dziewczyny przegrały ten mecz w głowach zanim się jeszcze rozpoczął – przyznaje Stanisław Kaniewski, trener Tomasovii. – Oczywiście, mierzyliśmy się z drużyną, która ma w składzie zawodniczki z przeszłością w pierwszej lidze i chyba są faworytem naszej grupy. Przy lepszym podejściu z naszej strony uważam jednak, że spotkanie mogło być bardziej wyrównane – dodaje szkoleniowiec.
I przyznaje, że jego podopieczne czeka jeszcze sporo pracy, ale ma nadzieję, że w listopadzie drużyna pokaże, na co ją stać. – Ubytki są naprawdę duże i z dnia na dzień nie da się wyćwiczyć tych automatyzmów. Na to potrzeba czasu. Boli nas druga porażka u siebie, ale musimy wyciągnąć wnioski. Materiał ludzki naprawdę mamy, teraz musimy tylko zbudować tutaj zespół i wierzę, że prędzej niż później się nam uda – wyjaśnia trener Kaniewski.
Wolne w ten weekend miał ostatecznie AZS UMCS. Lublinianki przystały na prośbę Maratonu Krzeszowice i zgodziły się przełożyć spotkanie. – Mogliśmy zdobyć łatwe punkty walkowerem, bo rywal nie mógł się zorganizować w weekend. Chcieliśmy się jednak zachować fair. Dodatkowo mieliśmy więcej czasu na trening, regenerację, czy wyleczenie drobnych urazów. Mamy też nadzieję, że taka postawa w przyszłości zaprocentuje i że los nam się odpłaci za podejście fair play – mówi Wojciech Ignatiuk, opiekun akademiczek z Lublina.
źródło: Dziennik Wschodni