PSG Stal Nysa nie ma najlepszej sytuacji w PlusLidze. – Już od dłuższego czasu nie patrzymy przed siebie, a głównie za siebie. Mamy trochę problem ze swoją grą. Wprawdzie regularnie punktujemy, ale ostatnio zazwyczaj za jeden punkt, a wiadomo, że jeśli przeciwnik z nami wygrywa, to nas mocno naciska – powiedział w rozmowie z siatka.org przyjmujący PSG Stali Nysa, Kamil Kosiba.
Punkt w derbach
Derby zawsze rządzą się swoimi prawami. Wam tym razem nie udało się ich wygrać, ale na tle rozpędzonej ZAKSY pokazaliście się z dobrej strony. Jest pan zadowolony ze zdobytego jednego punktu w Kędzierzynie-Koźlu?
Kamil Kosiba: – Na pewno cieszymy się ze zdobytego jednego punktu, chociaż żałujemy, że nie udało nam się wygrać i zdobyć ich więcej. Nawet ten jeden w końcowym rozrachunku może być dla nas bardzo cenny. Mierzyliśmy się ze swoimi problemami, ZAKSA też miała swoje, więc był to trochę szarpany mecz. Dlatego uważam, że podział punktów jest zasłużonym wynikiem.
Chociaż w pewnym momencie wydawało się, że gospodarze zgarną pełną pulę punktów. Szczególnie w drugim i trzecim secie mieliście problem, aby dotrzymać im kroku.
– Dlatego wspomniałem o tym, że podział punktów jest zasłużony. Zarówno my, jak i ZAKSA mieliśmy lepsze i gorsze momenty w tym meczu. Akurat przez te dwa sety męczyliśmy się ze swoją grą, ale cieszę się, że potrafiliśmy podnieść się w czwartej partii i zdobyć ten bardzo ważny dla nas punkt.
Zadecydowały dwie, trzy akcje
A czego według pana zabrakło, aby pójść za ciosem i w tie-breaku przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę?
– Tie-break jest bardzo krótkim setem. W nim dwie, trzy akcje mogą zadecydować o końcowym wyniku. Stanęliśmy przy zagrywce Janusza i to wystarczyło drużynie z Kędzierzyna-Koźla na wygranie tego meczu. Jak zespół prowadzi w tie-breaku dwoma, trzema punktami, to jest mu łatwiej grać do końca. Tym razem to ZAKSA wypracowała sobie taką przewagę i dowiozła ją do końca spotkania.
Ewidentnie było widać, że ZAKSA też zatrzymała was blokiem. Akurat w tym elemencie miała dużą przewagę nad wami.
– Na pewno kędzierzynianie dobrze blokowali, ale też bardzo dobrze zagrywali. Grali u siebie, więc w niektórych momentach wykorzystali atut własnej hali. Odrzucili nas zagrywką od siatki i dzięki temu było im łatwiej ustawiać blok. Wiadomo, że jeśli przeciwnik gra na wysokiej piłce, to ten blok jest łatwiej ustawić, a że zawodnicy ZAKSY są klasowymi siatkarzami, to nie mieli z tym problemu.
Oglądają się za siebie
Wspomniał pan o tym, że ten punkt wywalczony w Kędzierzynie-Koźlu jest bardzo cenny. Chyba wciąż czujecie na plecach oddech Barkomu?
– Już od dłuższego czasu nie patrzymy przed siebie, a głównie za siebie. Mamy trochę problem ze swoją grą. Wprawdzie regularnie punktujemy, ale ostatnio zazwyczaj za jeden punkt, a wiadomo, że jeśli przeciwnik za nami wygrywa, to nas mocno naciska. Aktualnie mamy 3 punkty przewagi nad Barkomem i czekamy na mecz z MKS-em Będzin. Mam nadzieję, że cały czas będziemy mieli wszystko w swoich rękach. Liczę, że będziemy potrafili wykorzystać atut własnej hali i swoich kibiców oraz dopisać 3 punkty do swojego dorobku w tabeli.
A czujecie, że do końca rundy zasadniczej jest coraz bliżej i te mecze ważą coraz więcej?
– Aktualnie żyjemy z meczu na mecz. Na każdy chcemy wyjść, zostawić serce na boisku i dopisać kolejne punkty do swojego dorobku w tabeli. Jeśli tak będzie, to myślę, że z meczu na mecz będziemy w coraz weselszych humorach.
Czyli w meczu z beniaminkiem 3 punkty są waszym obowiązkiem?
– To jest PlusLiga, więc przed meczem nie możemy dopisywać sobie 3 punkty do tabeli. Niemniej jednak jeśli chcemy się w niej utrzymać, to musimy zrobić wszystko, aby te 3 punkty zdobyć
Zobacz również
PlusLiga: Pozorne bezpieczeństwo czy pewny spadek?
źródło: inf. własna