– Czułem, że kontrolujemy to spotkanie. Byliśmy pewni siebie i pewni tego, co mamy robić na boisku. Napędzaliśmy się z każdą kolejną akcją i mimo tego, że w niektórych ustawieniach zdarzyły nam się przestoje, to wierzyliśmy, że wszystkie straty są do odrobienia. Konsekwentnie robiliśmy to, co sobie zaplanowaliśmy – powiedział po zwycięstwie ze Ślepskiem Malow Suwałki środkowy Cuprum Stilonu Gorzów Wielkopolski, Seweryn Lipiński.
Znaleźli patent na Ślepsk
Jako pierwsi znaleźliście w sezonie patent na pokonanie Ślepska Suwałki. Nie obyło się jednak bez zwrotów akcji. Jak z boiska wyglądał ten mecz?
Seweryn Lipiński: – Naszym sposobem na pokonanie Ślepska była przede wszystkim dobra odprawa taktyczna. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani na to, co rywale mogą zaprezentować. Z perspektywy boiska czułem, że kontrolujemy to spotkanie. Byliśmy pewni siebie i pewni tego, co mamy robić na boisku. Napędzaliśmy się z każdą kolejną akcją i mimo tego, że w niektórych ustawieniach zdarzyły nam się przestoje, to wierzyliśmy, że wszystkie straty są do odrobienia. Konsekwentnie robiliśmy to, co sobie zaplanowaliśmy, a dzięki temu doszliśmy do zwycięstwa za 3 punkty.
Właśnie ta dobra odprawa taktyczna zaowocowała tym, że udało wam się wyłączyć jednego z liderów Ślepska, czyli Bartka Filipiaka?
– To jest jedna z istotniejszych rzeczy, czyli skupić się na najmocniejszych punktach przeciwnika i zrobić wszystko, żeby wyłączyć z gry jego najmocniejsze ogniwa. To nam się w tym meczu udało. Jest to zasługa całego zespołu i sztabu szkoleniowego.
Przespali trzeciego seta
Przy prowadzeniu 2:0 trochę się zdekoncentrowaliście czy to jednak przeciwnik jeszcze bardziej nacisnął, bo nie miał już nic do stracenia?
– Nie wiem czy zabrakło nam koncentracji. Może byliśmy uśpieni po zwycięstwie w dwóch pierwszych setach, które w pełni kontrolowaliśmy. Od trzeciej partii suwalczanie zaczęli bardzo dobrze zagrywać. Ryzykowali w tym elemencie, bo nie mieli już nic do stracenia. Zagrywką narobili nam sporo szkód. Dzięki niej wygrali trzeciego seta.
Było jednak blisko tie-breaka, ale w końcówce czwartego seta zachowaliście więcej zimnej krwi. Czuje się pan cichym bohaterem tego seta, bo to pan postawił kropkę nad „i” w tym meczu?
– Nie czuję się bohaterem tego spotkania. Wszyscy zagraliśmy bardzo równo. Vuk bardzo dobrze rozłożył naszą grę. Nie było jednego zawodnika, który zdobyłby lwią część naszych punktów. A w tej ostatniej akcji dało o sobie znać przeczucie, może trochę szczęście. Cieszę się, że efektownie udało mi się skończyć ten mecz.
Twierdza nie do zdobycia
To wasze drugie zwycięstwo we własnej hali w tym sezonie. Z początku sezonu możecie być zadowoleni?
– Na pewno nasza hala jest naszym atutem. Ilość kibiców, którzy przychodzą na mecze, jest dla nas bardzo motywująca. Słychać ich doping w trakcie gry na boisku. Fajnie gra się, mając wsparcie tak wielu kibiców. Mam nadzieję, że nasza hala będzie twierdzą nie do zdobycia.
Wsparcie kibiców przyda się wam również w kolejnym meczu, w którym zagracie z MKS-em Będzin. Będzie to trochę spotkanie za sześć punktów?
– To poprzednie spotkanie również było określane mianem meczu za sześć punktów. Dla mnie w każdym meczu możemy zdobyć trzy ważne punkty. Zawsze robimy wszystko, aby dopisywać je do naszego konta i przybliżać się do górnej części tabeli. Na pewno MKS jest w naszym zasięgu. Chcemy z nim powalczyć o punkty.
Zobacz również:
Trener Cuprum Stilonu: Nie pomaga sytuacja, w której dwóch zawodników wypada przed meczem
źródło: inf. własna