Spośród wszystkich siatkarzy LUK Lublin to jego opanowanie hartowało się w najgorętszym ogniu odpowiedzialności za postawę jego reprezentacji narodowej. I tym opanowaniem nie studził, a zarządzał emocjami na parkiecie i poza nim. Teraz swym imponującym zasięgiem będzie mierzył się na co dzień z sufitem innej hali. Jeff Jendryk zakończył swoją przygodę w LUK Lublin.
Jego gra w Lublinie była stopem entuzjazmu, wynikającego z jego wieku, intuicji taktycznej, doświadczeń reprezentacyjnych i imponujących warunków. Ze wszystkiego uczynił potężny arsenał, z którego czerpał to, co potrzebne było drużynie. Okazywał pełnie wszystkiego, co – w opinii ekspertów – czyni go jednym z najbardziej interesujących środkowych bloku na świecie.
– Jeffrey Jendryk to nie tylko ogromny kapitał na parkiecie. Każdy klub, w którym gra, czyni międzynarodową marką. Wierzymy, że jego rozwój w Lublinie harmonizował z rozwojem klubu. To siatkarz o ogromnym potencjale, który ma niezrównaną łatwość, by prezentować swoje możliwości, kiedy są najbardziej potrzebne. Jesteśmy dumni, że mogliśmy stworzyć mu warunki, które pozwoliły mu się rozwijać – powiedział Krzysztof Skubiszewski, prezes LUK Lublin.
Jeffrey Jendryk dwukrotnie był nominowany do siódemki kolejki PlusLigi. Zasłużył na to występami przeciwko Projektowi Warszawa i BBTS-owi Bielsko-Biała. Raz uznano go najlepszym siatkarzem meczu. Punktował 207 razy, atakując ze skutecznością ponad 54%. Najwięcej punktów – 16 – zdobył w starciu z Aluronem Zawiercie. Pięciokrotnie powstrzymywał blokiem siatkarzy BBTS-u.
– Granie w Lublinie było dla mnie niesamowitym przeżyciem! Bardzo polubiłem kolegów z drużyny, pokochałem także atmosferę na meczach. Szkoda, że nie zagraliśmy w fazie play-off, ale wiem, że ten klub w przyszłym sezonie poprawi swój wynik. Dziękuję wszystkim, którzy nas wspierali. Klubowi natomiast życzę powodzenia – powiedział Jeffrey Jendryk.
Zobacz również:
Karuzela transferowa w PluLidze
źródło: LUK Lublin - Facebook