– Najważniejsze jest to, że zachowaliśmy więcej zimnej krwi i wyszliśmy zwycięsko z tego spotkania. Takich meczów z dodatkową presją będzie coraz więcej i będą one coraz więcej ważyć – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki środkowy GKS-u Katowice, Łukasz Usowicz.
Doczekali się 3:0
Długo musieliście czekać na pierwsze ligowe zwycięstwo za komplet punktów, ale w końcu je odnieśliście. Odetchnęliście trochę z ulgą po spotkaniu z Czarnymi? Może ono być dla was jakimś momentem przełomowym?
Łukasz Usowicz: Dokładnie. Na zwycięstwo czekaliśmy dłużej niż ktokolwiek z nas by się mógł tego spodziewać. Sezon nie przebiega po naszej myśli i każdy punkt jest na wagę złota, więc można powiedzieć, że ciśnienie po tym spotkaniu delikatnie zeszło. Oczywiście, mam nadzieję, że przełamało to zlą passę i tym meczem wkroczymy na zwycięską ścieżkę i wespniemy się wyżej w ligowej tabeli.
Czarni w dwóch wcześniejszych spotkaniach zdobyli pierwsze punkty w tym sezonie, ale wy nie pozwoliliście im rozwinąć skrzydeł. Zagrywka i praca w systemie blok-obrona były kluczowe do osiągnięcia sukcesu? A może z pana perspektywy ważniejsze było podejście mentalne?
– Po dwóch ostatnich spotkaniach drużyny z Radomia mieliśmy się czego obawiać, bo zagrała naprawdę dobre zawody. Mimo tego w dalszym ciągu znamy swoją wartość. Wiemy jak pracujemy na treningach i na co nas stać. Wydaje mi się, że to było kluczowe. Podeszliśmy do tego meczu z chłodną głową. Na dodatek dobra zagrywka pozwoliła nam odrzucić przeciwników od siatki, w wyniku czego dobrze ustawialiśmy blok i obronę, które jeśli nawet nie zatrzymywały przeciwników bezpośrednio, to pozwalały na wyprowadzenie skutecznego kontrataku.
Grali pod presją
Grały dwie ostatnie drużyny w tabeli. Przed tym meczem czuliście dodatkową presję? Ciążyła wam waga tego spotkania?
– Nie da się tego ukryć. Na pewno waga tego spotkania była większa. Przez pryzmat tego presja była ogromna po obu stronach siatki. Najważniejsze jest to, że zachowaliśmy więcej zimnej krwi i wyszliśmy zwycięsko z tego spotkania. Takich meczów z dodatkową presją będzie coraz więcej i będą one coraz więcej ważyć.
W ostatnich tygodniach w waszym zespole zaszło kilka zmian, w tym ta na newralgicznej pozycji. Znaleźliście już wspólny język na boisku z Davide Saitą?
– Nie mieliśmy dużo czasu na zgrywanie się. Dalej się siebie uczymy, ale wszystko jest na dobrej drodze. Myślę, że to kwestia chwili i wszyscy będziemy chodzić jak dobrze naoliwiona maszyna.
Po wygranej z Czarnymi w lepszych humorach rozjedziecie się na święta? Jak będzie je pan spędzał?
– Nie jest to wielki powód do szczęścia, ponieważ jeszcze wiele pracy przed nami, ale oczywiście, humory będą o wiele lepsze, na pewno z jeszcze lepszą perspektywą na kolejne spotkania. Święta będę spędzał w gronie najbliższych. Nie będzie na to dużo czasu, ponieważ tuż po świętach zagramy ostatni mecz w tym roku.
Zakończyć rok pozytywnym akcentem
W ostatnim meczu w tym roku zmierzycie się z Barkomem Lwów. Po świętach będziecie mieli mniej czasu na przygotowania do tego starcia. Może ono być nieco bardziej szarpane? Pewnie fajnie byłoby zakończyć rok zwycięstwem?
– To prawda. Co więcej, pozwoliłoby nam to na złapanie większego oddechu i w dalszym ciągu na budowanie coraz większej pewności siebie. Wszystko jest zaplanowane w taki sposób, aby przed meczem z Barkomem zrobić normalny cykl treningowy. Mam nadzieję, że kilka dni wolnego przed nie zaburzy naszej pracy.
źródło: inf. własna