To już ponad rok odkąd reprezentant Serbii, Srećko Lisiniac przeszedł operację kręgosłupa. Środkowy nadal nie doszedł do siebie na tyle, by móc wrócić do treningów. – Moim celem jest powrót do gry w siatkówkę. Nieważne czy w reprezentacji, czy nie. Gra w kadrze, to nie jest coś, o czym teraz myślę – przyznał.
Walka o powrót do gry
Kontuzja to zawsze największy koszmar sportowca. Minęło już 14 miesięcy po operacji, a Srećko Lisinac nadal nie gra w siatkówkę. Trenuje, rehabilituje się, spędza czas z rodziną i odlicza dni do ostatecznego powrotu.
– Przepraszam, ale już tęsknię chociażby za meczem towarzyskim, nawet nie za igrzyskami olimpijskimi – zauważył Srecko Lisinac. – Zaakceptowałem to wszystko, co się dzieje. Walka o powrót na boisko to teraz moje igrzyska olimpijskie. Moim celem jest powrót do gry w siatkówkę. Nieważne czy w reprezentacji, czy nie. Gra w kadrze, to nie jest coś, o czym teraz myślę – przyznał szczerze serbski środkowy.
Obecny czas jest trudniejszy ze względu na igrzyska olimpijskie i rywalizację reprezentacji Serbii w Paryżu. Jego zespół może liczyć na wsparcie Lisinaca na odległość, a sam środkowy sam skupia się też na sobie.
– Moim celem jest móc ponownie wykonać cały trening z drużyną, przygotować się i zagrać mecz. Oczywiście przykro mi, że nie jestem z chłopakami na igrzyskach, ale będę kibicować z całych sił przed telewizorem. Jestem częścią tego zespołu od dłuższego czasu. Jesteśmy razem od „stu lat”, czuję to, co teraz czują. Nie będę z nimi fizycznie, ale będą w mojej głowie. Wiem, że w pewnym momencie mnie również tam wspomną – powiedział Lisinac.
To było błędem
Srećko Lisinac kontuzji nabawił się grając we włoskim Itas Trentino. Od samego początku wiedział, że uraz jest poważny, choć nie zszedł od razu z boiska. Jak przyznał, to był błąd.
– Rozegraliśmy pierwszy mecz finału play-off we Włoszech i w pewnym momencie poczułem, że coś mnie odcięło. Zdałem sobie sprawę, że to było poważniejsze, ponieważ niektóre z poprzednich problemów, które miałem – a te urazy są sportowcami w naszym kraju jak dobry dzień – nie powodowały tego uczucia. Grałem dalej, co było błędem – wspomniał. – Odkąd zacząłem przygodę z siatkówką, grałem wszystko bez większych przerw. Nawet, gdy były drobne kontuzje, szybko wracałem… Teraz jest to dla mnie niezwykła sytuacja, wymaga cierpliwości i jestem więcej niż cierpliwy – dodał.
Wsparcie Projektu
W połowie lipca Projekt Warszawa potwierdził pojawiające się plotki o dołączeniu Serba do drużyny. Lisinac w trakcie pobytu w Polsce cały czas próbował dojść do siebie, był poddawany rehabilitacji, ale nie był w stanie wrócić do treningów, a tym bardziej wspomóc drużynę na boisku. Teraz zdradził, jak wyglądała jego rzeczywistość w klubie z Warszawy.
– Było ciężko, ale w pewnym sensie miło. Polska to kraj siatkówki.To, co Polacy dają w nasz sport, jest niesamowite. To była przyjemność być w każdym meczu. Miałem wsparcie ludzi z klubu i nadal je mam. Rozszerzyli współpracę ze mną o kolejny rok, ale miałem klauzulę, że przejdę badania przed przygotowaniami się do nowego sezonu i jeśli nadal nie będę mógł grać, to będą potrzebować alternatywy za mnie – zdradził Lisinac.
Serb uzgodnił z władzami Projektu, że jeśli nie dojdzie do siebie do początku przygotowań przed sezonem 2024/2025, ich drogi się rozejdą
– Klub pomógł mi w drodze do powrotu do zdrowia i dziękuję im za to. W zeszłym sezonie klub opłacił moje mieszkanie i samochód. Uzgodniliśmy, że nie będę otrzymywał pensji. Nie prosiłem ich, żeby mi płacili. Nie byłoby to sprawiedliwe, gdybym dostał pieniądze – otwarcie powiedział środkowy.
Zobacz również:
Projekt Warszawa ogłosił rozstanie z gwiazdą serbskiej siatkówki
źródło: inf. własna, meridiansport.rs