– Do „wyboru” były ZAKSA albo Jastrzębski Węgiel, czyli dwie silne drużyny. Nie było wielkiej euforii z powodu któregoś rywali (śmiech). Finał to jeden mecz. Wygra ten, kto będzie lepiej przygotowany do tego spotkania, zdecydują małe rzeczy. Przed nami gra w play-off, a później przygotowanie do ZAKSY – powiedział w rozmowie ze sport.tvp.pl Srećko Lisinac, serbski środkowy Itas Trentino.
Po raz drugi z rzędu w finale Ligi Mistrzów Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zmierzy się z Itas Trentino. Włoski zespół rozegrał niezwykle zacięte mecze półfinałowe z Sir Safety Perugią.
– Kiedy byliśmy u nich, wiedzieliśmy, że mamy komfort grania kolejnego spotkania u nas. To była łatwiejsza droga niż odwrotna. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę z tego, że gdy Perugia przegra w pierwszym meczu, to w drugim będzie jeszcze trudniejsza do pokonania. W starciu z tym rywalem przewaga 12:8 w złotym secie nie jest gwarancją wejścia do finału. Ważnym aspektem naszego zwycięstwa było więc to, że nie traciliśmy koncentracji na rzeczy inne niż kolejna sytuacja czy piłka. Liczył się tylko następny punkt – przyznał Srećko Lisinac.
Przed włoskim półfinałem wiele osób stawiało na drużynę prowadzoną przez trenera Grbicia, która w składzie ma między innymi Wilfredo Leona. Pierwszy mecz Perugia przegrała 2:3. W drugim udało im się wygrać 3:2, ale po emocjonującym złotym secie ostatnie słowo należało do przeciwników. – Rywale byli faworytami na papierze. Wiedzieliśmy, że nie jedziemy na ich teren, by sprawić niespodziankę. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jak wysoki może być nasz poziom. Znaliśmy naszą wartość. Po prostu chcieliśmy zagrać najlepiej, bo dzięki temu bylibyśmy na tym samym poziomie, co skład Nikoli Grbicia. Pamiętajmy, że na tym poziomie decydują małe rzeczy. Jeśli wykona się je lepiej, one decydują o zwycięstwie. To, kto był faworytem w półfinale Ligi Mistrzów, nie miało znaczenia – podkreślił środkowy.
W sezonie 2020/2021 ZAKSA wygrała finał 3:1. Teraz włoski zespół otrzymał szansę na rewanż. – Do „wyboru” były ZAKSA albo Jastrzębski Węgiel, czyli dwie silne drużyny. Nie było wielkiej euforii z powodu któregoś rywali (śmiech). Finał to jeden mecz. Wygra ten, kto będzie lepiej przygotowany do tego spotkania, zdecydują małe rzeczy. Przed nami gra w play-off, a później przygotowanie do ZAKSY. Zespół ten zmienił kilku zawodników, ale kręgosłup na skrzydłach został. Siatkarze grają już długo razem, na wysokim poziomie. Zawodnicy, którzy zastąpili dawnych graczy to bardzo dobrzy zmiennicy. Marcin Janusz zmienił Benjamina Toniuttiego, grał wiele lat w polskiej lidze. Znamy się z Bełchatowa. Zrobił bardzo duży postęp i jest jednym z najlepszych na swojej pozycji – powiedział Lisinac.
źródło: sport.tvp.pl