Mikołaj Sawicki dalej nie jest pewny swojej przyszłości. Jego sprawa wciąż jest w toku, a siatkarz pozostaje tymczasowo zawieszony. – Postępowanie trwa i na razie nie ma wyznaczonego terminu rozprawy – mówił Michał Rynkowski, dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej, w rozmowie z Sarą Kalisz z redakcji TVP Sport. Sprawa przyjmującego wciąż budzi emocje, a o jego losie mogą zadecydować wyniki trzeciej serii badań laboratoryjnych, które zostały pobrane. W grę wchodzą trzy scenariusze – od uniewinnienia po czteroletnie zawieszenie.
Oczekiwanie na trzecią serię wyników
Postępowanie wobec Mikołaja Sawickiego, u którego w maju wykryto w organizmie modafinil – niedozwoloną substancję, nadal jest w toku. Jak poinformował dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej – Michał Rynkowski obecnie trwa analiza kolejnej serii produktów, które mogły być zanieczyszczone.
– Postępowanie trwa i na razie nie ma wyznaczonego terminu rozprawy. Cały czas czekamy na wyniki analiz laboratoryjnych produktów. Zgodnie z przepisami to na zawodniku ciąży ciężar dowodzenia tego, w jaki sposób substancja zabroniona dostała się do jego organizmu. Mówiąc w skrócie, jeżeli jest przekonany o tym, że doszło do zastosowania substancji w sposób nieświadomy, musi wykazać za pośrednictwem jakiego produktu do tego doszło – wyjaśniał Rynkowski.
Jak dodał, to już trzecia seria badań w laboratorium akredytowanym przez Światową Agencję Antydopingową (WADA). Rezultaty poprzednich testów nie wykazały, by którakolwiek z próbek zawierała ślady substancji zabronionej. Oznacza to, że wciąż nie udało się wskazać źródła, z którego modafinil mógł trafić do organizmu zawodnika.
Nie można wykluczyć winy
Rynkowski potwierdził także, że w organizmie siatkarza wykryto niskie stężenie modafinilu, ale to nie przesądza o winie ani o sposobie jego przyjęcia. – Pamiętajmy jednak o tym, że ono może świadczyć zarówno o stosowaniu substancji w dłuższym okresie czasu przed przeprowadzeniem kontroli, jak również o zastosowaniu produktu, który zawierał śladowe ilości wspomnianej substancji. Istnieje też prawdopodobieństwo scenariusza świadomego jej przyjęcia. Na ten moment więc wszystkie opcje są brane pod uwagę – dodał.
POLADA stara się w sposób niezależny oceniać tą sytuację, zachęca też zawodnika do obrony. – My jako POLADA pełnimy rolę „oskarżyciela” i naszym zadaniem jest to, żeby krytycznie przyglądać się sprawie – ale też w sposób obiektywny i chłodny. Zawodnik ma prawo do tego, żeby się bronić, przeprowadzać analizy, szukać tego, co było potencjalnym źródłem pochodzenia substancji – tłumaczył w wywiadzie Rynkowski.
Trzy możliwe scenariusze
W świetle przepisów antydopingowych, przed Mikołajem Sawickim stoją trzy możliwe scenariusze. Pierwszy, najpoważniejszy, zakłada że jeśli nie uda się udowodnić nieświadomego przyjęcia substancji, a żadne przesłanki łagodzące nie zostaną spełnione, zawodnikowi grozi wtedy czteroletnia dyskwalifikacja. Drugi wariant to sytuacja, w której zostanie wykazane prawdopodobieństwo, że doszło do nieświadomego użycia – wtedy kara może zostać skrócona do dwóch lat zawieszenia.
Najbardziej optymistyczny scenariusz zakłada znalezienie konkretnego źródła zanieczyszczonego produktu, co mogłoby zakończyć się karą od nagany do dwóch lat dyskwalifikacji. Jak podkreśla Rynkowski, wszystko zależy od wyników badań i dowodów przedstawionych przez zawodnika. – Zawodnik ma prawo się bronić. (…) Nie zamierzamy tego utrudniać, wręcz zachęcamy, by w jak najszerszym zakresie realizował prawo do obrony – zaznaczył.
Trudna droga do oczyszczenia z zarzutów
Rynkowski zwrócił uwagę, że znalezienie źródła skażenia może być długim i kosztownym procesem. Porównał sprawę Sawickiego do niedawno zakończonych postępowań innych sportowców, w tym Kamila Majchrzaka. – Czy ona jednak tak do końca zakończyła się pozytywnie? Pewnie sam tenisista powiedziałby, że nie. Określono jednak, że doszło do nieumyślnego przyjęcia zanieczyszczonego produktu. Władze ITIA stwierdziły, że należy się za to zawieszenie niższe niż dwa lata; było to trzynaście miesięcy. Pojawiają się więc przypadki, w których wykonana przez sportowca praca analityczna okazuje się skuteczna – przyznał dyrektor POLADA.
Porównanie z przypadkiem Igi Świątek, której zanieczyszczony suplement udało się zidentyfikować w zaledwie miesiąc, również pokazuje różnicę w możliwościach i tempie działania sportowców z topu światowego. – Trudno porównywać możliwości jednej z najlepszych zawodniczek świata z innymi sportowcami. W jej przypadku szybko wskazano na potencjalne źródło zanieczyszczenia, co pozwoliło zamknąć sprawę – wyjaśnił Rynkowski.
Decyzja coraz bliżej?
Obecnie POLADA oczekuje na wyniki trzeciej serii badań. Dopiero po ich analizie Panel Dyscyplinarny będzie mógł przystąpić do dalszego etapu postępowania. Choć od wykrycia modafinilu minęło już kilka miesięcy, sprawa Mikołaja Sawickiego wciąż pozostaje otwarta. Wszystko wskazuje na to, że przyszłość zawodnika może rozstrzygnąć się w najbliższych tygodniach. Jej wynik zależeć będzie od tego, czy uda się udowodnić nieświadome przyjęcie substancji lub znaleźć jej faktyczne źródło.
Zobacz również:
Mikołaj Sawicki wydał oświadczenie! Siatkarz apeluje do kibiców









