Jastrzębski Węgiel nadal pozostaje w czołówce PlusLigi. Mistrzowie Polski w ramach 8. kolejki zainkasowali komplet punktów w starciu z Treflem Gdańsk. Jastrzębianie rywalom oddali jednego seta, w zwycięstwie nie przeszkodziła spora rotacja w składzie. – Każdy chce grać, a trener czasem decyduje dzień przed meczem, kto pojawi się w pierwszej szóstce. Mam nadzieję, że mi się w niej utrzymać – powiedział Strefie Siatkówki MVP spotkania, Tomasz Fornal.
- Jastrzębski Węgiel w pierwszym secie na własne życzenie doprowadził do gry na przewagi
- Również druga partia spotkania z Treflem Gdańsk rozstrzygała się w końcówce, ale lepsi byli goście
- Trener Marcelo Mendez długo szukał optymalnego składu
- MVP spotkania został Tomasz Fornal – zdobywca 23 punktów
WALKA O KAŻDY PUNKT
Potrzebowaliście się trochę zdenerwować po drugim secie, żeby wskoczyć na swój poziom?
Tomasz Fornal: – Nie powiedziałbym może, że potrzebowaliśmy się zdenerwować. Mieliśmy kilka głupich, całkowicie niepotrzebnych błędów. Wpadł nam freeball, były nieporozumienia. Sądzę, że mogliśmy zamknąć spotkanie w trzech partiach. Nie udało się, straciliśmy jednego seta, ale najważniejsze, że wygraliśmy za trzy punkty.
Ja mówiłem już o tym, ale każdy do Jastrzębia-Zdroju, Warszawy czy Zawiercia przyjeżdża i chce urwać punkty. Z PlusLigi spadają w tym sezonie trzy drużyny, każdy chce walczyć i każdy punkt waży więcej niż normalnie. Trzeba przygotować się na to, że nikt nie odpuści. Wszyscy będą grać do samego końca.
Trener Marcelo Mendez trochę pomieszał składem. Nie tylko jeśli chodzi o pierwszą szóstkę.
– Arek Żakieta udowadniał zarówno w meczach, jak i na boisku, że jest znakomitym atakującym. Potrafi wejść w ciężkiej dla drużyny sytuacji i nie spala się, gra bardzo dobrze. To ambitny chłopak, któremu zależy. Cieszę się, że w meczu z Treflem Gdańsk wszedł i zagrał fajne spotkanie. Na pewno on przeżywa to 20 razy bardziej niż każdy nas. Dla niego to ogromna frajda pomagać drużynie. Sądzę, że jego zmiany zawsze będą wyglądać tak, jak w starciu z Treflem.
ROTACJE
Jesteś ty, a przyjmujący do pary się zmieniają. W meczu z Treflem był Timothee Carle, potem Marcin Waliński. Jak się układa współpraca dla ciebie przy takich rotacjach?
– Normalnie (śmiech). Ja to sobie przyjmuję, atakuję, podobnie jak reszta chłopaków. Trener szuka optymalnego ustawienia, miesza składem. Mamy trzech naprawdę świetnych przyjmujących, którzy nawet na treningach bardzo mocno rywalizują o miejsce w składzie. Każdy chce grać, a trener czasem decyduje dzień przed meczem, kto pojawi się w pierwszej szóstce. Mam nadzieję, że mi się w niej utrzymać.
Po drugiej stronie siatki był Moustapha M’Baye. Było trochę śmiechu, ale chyba też raz go zdenerwowałeś?
– Takie życie. Spędziliśmy tutaj wspaniałe miesiące, lata. Musti to świetny, uśmiechnięty chłopak, który potrafi rozluźnić atmosferę w szatni. Nie wiem czy jestem w stanie chociaż jedną negatywną rzecz powiedzieć na jego temat. Zmienił barwy klubowe, więc już jesteśmy rywalami. Zawsze będziemy kolegami, ale kiedy przychodzi rywalizacja sportowa, jest rywalem, więc zawsze można się zarówno pośmiać pod siatką i trochę poprowokować. Nie widzę w tym nic złego.
Zobacz również:
Wyniki oraz tabela PlusLigi
źródło: inf. własna