Strona główna » PlusLiga. Przebudowa Ślepska Suwałki. Nowa drużyna, nowe wyzwania

PlusLiga. Przebudowa Ślepska Suwałki. Nowa drużyna, nowe wyzwania

inf. własna

fot. Ślepsk Malow Suwałki

Na papierze nowy zespół wygląda bardzo obiecująco i mocno, ale będzie on diametralnie inny niż w tym sezonie, z zupełnie inną charakterystyką gry skrzydłowych czy rozgrywających. To będzie znacząca zmiana – powiedział w rozmowie z naszym serwisem prezes Ślepska Malow Suwałki, Wojciech Winnik.

Ślepsk Suwałki zadowolny

Jakie są pana odczucia po sezonie w wykonaniu Ślepska? Przeważa radość, bo graliście równo czy jednak odczuwalny jest niedosyt, bo mieliście szansę włączyć się do walki o play-off?

Wojciech Winnik: – Czujemy lekki niedosyt, że nie zaszliśmy do fazy play-off, która jest fajnym elementem dla takich klubów jak nasz, bo jeszcze raz mogą sobie porywalizować z czołowymi zespołami w PlusLidze i wzbudzić pozytywne emocje wśród kibiców. Ale i tak jestem bardzo zadowolony z tego sezonu. Był on dla nas bardzo wymagający pod względem kontuzji. Jeszcze nigdy nie mieliśmy tylu złamań, pęknięć i innych poważnych urazów, a mimo wszystko zespół był bardzo waleczny. Mieliśmy dużo mniej porażek 0:3 niż w poprzednim sezonie. Wtedy skończyło się na 13, a w tym było ich tylko 5. Zespół walczył mimo że wypadali nam z gry czołowi zawodnicy tacy jak Matijas Sanchez, Henrique Honorato czy Quentin Jouffroy. To był naprawdę solidny sezon w naszym wykonaniu, co bardzo nas cieszy. Choć oczywiście są również inne aspekty, które sprawiły nam radość.

Na przykład frekwencja na trybunach?

– Tak. Widać, że w całym kraju frekwencja na trybunach była dużo większa niż w poprzednich sezonach. Podobnie było w Suwałkach, gdzie udało nam się ją zwiększyć blisko o 24%. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wyniku. Powodów do radości naprawdę mamy bardzo dużo, ale są też obawy.

Rozwinęli się w Suwałkach

Pozostając przy pozytywnych akcentach, to był dobry sezon dla wielu zawodników Ślepska, takich jak Filipiak czy Czunkiewicz. Drugi z nich stał się czołowym libero PlusLigi.

– Kilka lat temu zaczęliśmy budować projekt właśnie w oparciu o takich zawodników jak Halaba, Filipiak, Czunkiewicz, Sanchez. To są siatkarze, którzy wchodzą w wiek 28-30 lat, czyli w primetime do grania. Liczyliśmy, że przełoży się to na spektakularny wynik. Nie udało się, ale rozwinęli się w Ślepsku Suwałki i idą do innych klubów.

Ważnym aspektem dla was jest sowita dotacja z województwa podlaskiego?

– Bardzo cieszy nas, że województwo podlaskie i jego marszałek wspierają klub i są z nami. Nie mamy innego wsparcia związanego ze spółkami skarbu państwa. Jesteśmy w takim miejscu na mapie Polski, które nie słynie z tego typu przedsiębiorstw. Raczej skumulowane są one na Mazowszu, Pomorzu czy na Śląsku, a mimo tego jesteśmy w stanie bić się w PlusLidze. Dlatego tym bardziej jesteśmy zadowoleni, że województwo podlaskie, nasi sponsorzy tytularni, miasto Suwałki i setka innych partnerów powodują, że możemy mieć w Suwałkach siatkówkę na najwyższym poziomie na świecie. Nasze hasło mówi, że „razem możemy więcej”. Tylko dzięki jedności możemy spowodować, że nasz klub dalej będzie się rozwijał.

Solidna przebudowa

A w takim razie z czym są związane obawy? Chodzi panu o budowę nowego składu?

– Przebudowa składu na pewno jest pewną niewiadomą. Na papierze nowy zespół wygląda bardzo obiecująco i mocno, ale będzie on diametralnie inny niż w tym sezonie, z zupełnie inną charakterystyką gry skrzydłowych czy rozgrywających. To będzie znacząca zmiana. Do dotychczasowych liderów byliśmy już przyzwyczajeni i wiedzieliśmy, czego możemy od nich oczekiwać. Teraz mamy diametralną przebudowę, a wraz z nią pojawia się niepewność związana z tym, co uda nam się z tego ułożyć. Czy to będzie zespół, który spełni nasze nadzieje, czy będzie on potrzebował więcej czasu niż jednego sezonu, aby się dotrzeć i zagrać dobrą siatkówkę.

A inne obawy?

– Obawą jest też to, że mamy fantastycznych kibiców klubowych, a tak naprawdę przez ponad pół roku będziemy mieli rozbrat z siatkówką klubową. To trochę zbyt długo. Przy takiej przerwie ciężko jest dbać o takiego kibica i zapewniać mu rozrywkę, kiedy nie ma rozgrywek. To trochę martwi mnie w kontekście dalszego budowania klubów. Ważne jest to, aby coraz więcej mogły one działać nie tylko na płaszczyźnie sportowej, ale też marketingowej, udziału w różnych akcjach czy w łączeniu inicjatyw ogólnopolskich.

Czyli pan optowałby za tym, aby były jeszcze mecze o miejsca 9-12, aby sezon dla tych zespołów dalej trwał?

– Zawsze jestem zwolennikiem większego grania, bo jest to świetny poligon dla młodych zawodników. W ostatnim meczu po raz pierwszy zagrał Jakub Kubacki, kolejne spotkanie rozegrał też Antek Kwasigroch. To jest świetny moment, aby można było szlifować nasze młode talenty, które są w każdym klubie. W tym sezonie z ligi spadały aż 3 zespoły, więc w trakcie rundy zasadniczej trenerzy nie bardzo byli chętni do tego, aby dać im szansę z obawy przed wynikiem, ale rywalizacja o poszczególne miejsca mogłaby być świetnym poligonem do grania dla tych młodych zawodników. Wiem, że z klubów grających w europejskich pucharach będzie nacisk, aby grania było mniej, ale patrząc na przyszłość młodych zawodników i reprezentację Polski musimy mieć przestrzeń, w której będziemy mogli ich sprawdzać w boju meczowym.            

Zobacz również:
PlusLiga. Brązowy medalista igrzysk olimpijskich zagra w Ślepsku Suwałki

PlusLiga