Wciąż nie milkną echa rozstania Kacpra Piechockiego z PGE Skrą Bełchatów. Piotr Bielarczyk, wyjaśnił w wywiadzie dla Sary Kalisz z TVPSPORT.PL sytuację związaną z kontraktem libero. – Jako jedyny w klubie miał podpisany trzyletni kontrakt. Po drugim roku współpracy pojawiły się przesłanki do jego rozwiązania. Żaden z pozostałych zawodników nie mógł liczyć na tak długą umowę. Jako jedyny też miał kontrakt, który co roku zwiększał jego wynagrodzenie o mniej więcej dziesięć procent.
Według Bielarczyka warunki kontraktu były nierynkowe i nie przystawały do umiejętności zawodnika. Bielarczyk wyjaśnił, że klub zaproponował Piechockiemu dużą kwotę pieniędzy za rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron, ale libero ich nie zaakceptował, przedstawiając swoją ofertę, na którą z kolei nie mógł przystać klub.
Działacz wyjaśnił również, że po pozyskaniu Benjamina Dieza, w klubie nie rozpatrywano możliwości pozostania Piechockiego, który nominalnie byłby zapewne zawodnikiem rezerwowym, za to z jednym z najwyższych kontraktów w drużynie.
Bielarczyk wytłumaczył jak od początku wyglądały kontakty z Piechockiem. Najpierw siatkarz otrzymał ofertę, ale negocjacje się nie posuwały, więc wypowiedział mu umowę i dał siedem dni na wypracowanie porozumienia, które jeżeli nie zostanie osiągnięte, to wypowiedzenie automatycznie wchodzi w życie. Siatkarz nie zaakceptował warunków porozumienia, więc klub zgodnie ze swoim pismem traktuje umowę jako rozwiązaną.
źródło: inf. własna, tvpsport.pl