– Zawsze jest coś do poprawy. Nigdy nie jest idealnie. Myślę, że po przegranych można zobaczyć jeszcze więcej i wprowadzić to w trening. Mamy dużą świadomość zawodników, więc pewnie każdy obejrzy to sobie na chłodno. Dzień lub dwa dni po meczu wyjdziemy na parkiet i będziemy pracować, bo później w meczu wyjdzie to, jak trenujemy – powiedział Sebastian Adamczyk, środkowy Steam Hemarpolu Norwida Częstochowa.
NAGŁOŚĆ
Steam Hemarpol Norwid Częstochowa przegrał na inaugurację PlusLigi ze Ślepskiem Malow Suwałki 1:3. Częstochowianie zaliczyli mocne wejście w spotkanie. W kolejnych trzech odsłonach górą jednak był zespół z województwa podlaskiego, który nie pozostawił większych złudzeń.
– W pierwszym secie przeciwnik nie zagrywał tak, jakby chciał. Lepiej czuliśmy się w tym aspekcie. Po pierwszym secie było widać, że przejęliśmy kontrolę. Była duża pewność siebie, lecz nagle zaczęliśmy popełniać błędy, a pewność siebie zaczęła spadać. Trzeba wyciągnąć wnioski z trzech trudnych setów. Pokazaliśmy fajną siatkówkę w otwierającej partii. Nie można nas skreślać. Mamy duży potencjał zespołu. Uważam, że dalej będzie lepiej – mówił Sebastian Adamczyk, środkowy Steamu Hemarpolu Norwida Częstochowa.
ZŁE MYŚLI
Ekipa spod Jasnej Góry ‘pod tlenem’ była jeszcze w trzecim secie, którego przegrała po gonitwie do 23. W każdym z setów częstochowianie popełniali między pięć a dziewięć błędów, z czego najwięcej w drugiej części.
– Popełniliśmy bardzo dużo błędów. W głowie nawarstwiło się złe myślenie. Być może przez to zaczęliśmy popełniać jeszcze więcej błędów, które były niepotrzebne. W pewnym momencie przeciwnik oddawał nam piłkę, a my byliśmy trochę sparaliżowani. Bardzo szkoda drugiego seta, zresztą jak całego meczu. Biliśmy się o zwycięstwo, więc nie można nam zarzucić, że tego nie robiliśmy. Biliśmy się w miarę solidnie. W pierwszym secie pokazaliśmy, że nasz zespół jest bardzo dobry. Musimy pokazać to w kolejnych meczach. Mamy wiele spotkań przed nami. Pracujemy na następny mecz – deklarował reprezentant Polski.
STANDARDOWY PROCES
Przegrany pierwszy mecz w nowym sezonie stanowi dla Norwida spory materiał do analizy. Dobrze przepracowane ‘wideo’ pozwoli siatkarzom szybko wyłapać mankamenty, a następnie przenieść je do treningowej pracy.
– Zawsze jest coś do poprawy. Nigdy nie jest idealnie. Myślę, że po przegranych można zobaczyć jeszcze więcej i wprowadzić to w trening. Mamy dużą świadomość zawodników, więc pewnie każdy obejrzy to sobie na chłodno. Dzień lub dwa dni po meczu wyjdziemy na parkiet i będziemy pracować, bo później w meczu wyjdzie to, jak trenujemy. Musimy wyciągnąć wnioski i poprawić błędy, które się nawarstwiły. Po meczu każdy się z tym prześpi i w następnych dniach będzie lepiej – zapewnił środkowy.
WIĘCEJ ODDECHU
W drugiej serii gier częstochowianie mieli zmierzyć się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle w najbliższy piątek, 20 września. Spotkanie zostało jednak przełożone. Po raz kolejny Norwida ujrzymy w kolejną niedzielę, 29 września. Wówczas zespół spod Jasnej Góry rywalizować będzie we własnej hali z Nowak-Mosty MKS-em Będzin.
– Będzie dużo czasu na analizę. Uważam jednak, że nie ma co siedzieć i myśleć nad tym meczem. Myślę, że będzie 1-2 dni analizy i szykujemy się na kolejny pojedynek, bo odwołali nam spotkanie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Za tydzień w niedzielę zagramy z MKS-em Będzin. Mamy dużo czasu na regenerację. Wyciągamy wnioski i pracujemy dalej, bo ekipa jest przefantastyczna. Na pewno się nie poddamy i będziemy walczyć o każdy centymetr boiska. Ciężko na to pracujemy i pokażemy to jeszcze w niejednym spotkaniu – zakończył Sebastian Adamczyk.
Zobacz również:
Norwid na drugi mecz poczeka dłużej. Kogut: Dla nas to nie ma znaczenia
źródło: inf. własna