Samara Rodrigues i Nadja Ninković na co dzień rywalizują ze sobą w TAURON Lidze. Brazylijka trafiła w połowie sezonu do E.Leclerc Moya Radomki Radom, kiedy Chemik Police nie zdecydował się jej zatrudnić w zastępstwie Wilmy Salas. Serbka również znalazła się w Polsce jako strażak, bowiem z powodów zdrowotnych przed rozpoczęciem sezonu nie doszedł do skutku transfer Ivany Mrdak do ŁKS-u Commercecon Łódź.
Obie zawodniczki są mocnymi punktami swoich zespołów. Mało kto w naszym kraju jednak wie, że ich spotkanie w polskiej lidze nie jest pierwszym w ich karierze. Ba, siatkarki przez rok grały w jednym klubie. W sezonie 2016/17 reprezentowały rumuńskie CS Volei Alba-Blaj.
Dla Samary był to debiutancki sezon w Europie. Zazwyczaj brazylijscy sportowcy przybywający na Stary Kontynent mają spory problem z aklimatyzacją kulturową i językową. Podobnie było w przypadku przyjmującej Radomki, która przyjechała do Rumunii. Tam właśnie pomocną dłoń podała jej Nadja Ninković. Siatkarka ŁKS-u była tłumaczem Brazylijki.
– To zdjęcie wiele dla mnie znaczy. Kiedy wyjeżdżałam z Brazylii, nie znałem angielskiego, a ona mówiła po hiszpańsku. Ja nie mówiłam również po hiszpańsku, ale posługując się portugalskim łatwiej się rozumiałyśmy. Przez jakiś czas była moim tłumaczem, zawsze robiła to cierpliwie i serdecznie – powiedziała Samara Rodrigues w wywiadzie dla brazylijskich mediów.
Samara podkreśliła, że siatkówka buduje też mocne relacje. – Są to przyjaźnie, które na pewno wykraczają poza czas sportowej kariery. To zostanie. Pewnego dnia skończą się mecze i treningi, przestaniemy być czynnymi sportowcami. Medale będą tylko wspomnieniami, trofea będą, abyśmy nie zapomnieli, kim kiedyś byliśmy. Ostatecznie co pozostaje tak naprawdę to ludzie, którzy przeszli przez nasze życie i którzy w jakiś sposób naznaczyli naszą podróż – zakończyła Brazylijka.
źródło: inf. własna, melhordovolei.com.br