– System rozgrywek jest jednak taki, że play-off to całkowicie osobna faza. Może się zdarzyć, że wygra się sezon zasadniczy, ale odpadnie się szybko w play-off. Z drugiej strony, startując z niższej pozycji do play-off można w nich odegrać znaczącą rolę i dla nas to jest akurat korzystne. Możemy przystąpić do rundy play-off z czystym rachunkiem, bo to, co było wcześniej, nie ma już teraz znaczenia i dotyczy to wszystkich zespołów, które znalazły się w tej fazie – mówi przed decydującymi meczami sezonu przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów Sam Deroo.
Dawno nie zanotowaliście na Podpromiu zwycięstwa 3:0, a z takimi rywalami jak Cuprum Lubin, mieliście zwykle w tym sezonie bardzo duże problemy.
Sam Deroo: – To prawda. Powinniśmy wygrać więcej spotkań u siebie czy odnieść łatwiejsze zwycięstwa z drużynami, które były od nas niżej notowane, ale nie grało nam się z nimi łatwo. Tym razem w końcu odnieśliśmy pewne, przekonujące zwycięstwo.
Patrząc na waszą dyspozycję w ostatnich meczach, kibice w Rzeszowie mogą chyba z optymizmem oczekiwać na rundę play-off, bo wasza forma idzie w górę, nawet jeśli Cuprum Lubin to nie jest tak mocny zespół jak ten, z którym zmierzycie się w walce o awans do strefy medalowej.
– Cieszy nasza dobra gra i styl w jakim gramy, wykorzystując dużo ataków środkowych czy skrzydłowych z drugiej linii ze środka boiska. To jest podstawa w nowoczesnej siatkówce, żeby atakować z każdej strefy. My to właśnie robiliśmy i myślę, że taka gra mogła się również podobać kibicom. Pokazaliśmy przeciwko Cuprum dobrą siatkówkę, ale też zdajemy sobie sprawę, że intensywność gry rywali nie była taka, jakiej możemy się spodziewać w konfrontacji z Zawierciem. Musimy być gotowi na to, że przyjdzie nam się zmierzyć z bardzo wymagającym i dużo mocniejszym przeciwnikiem. Ten mecz był jednak dla nas dobrym przetarciem i próbą przed tym, co nas czeka już za kilka dni.
W rundzie zasadniczej nie ustrzegliście się wpadek i gdyby nie potknięcia u siebie chociażby ze Ślepskiem Suwałki czy z LUK-iem Lublin, to wasza pozycja wyjściowa byłaby wyższa.
– Nasza strata do czołowej trójki jest duża, ale gdyby nie te porażki u siebie z Suwałkami czy z Lublinem, to pewnie bylibyśmy chociaż na czwartym miejscu i zaczynali rywalizację w rundzie play-off od meczu u siebie. Nie wiem jednak czy to byłby faktycznie jakiś duży bonus dla nas. Piąte miejsce po rundzie zasadniczej odzwierciedla to jak graliśmy do tej pory i patrząc na to jak to wyglądało nie powinniśmy mieć złudzeń, że byliśmy blisko czołowej trójki. Rozegraliśmy zbyt dużo słabych meczów żeby o tym myśleć. System rozgrywek jest jednak taki, że play-off to całkowicie osobna faza. Może się zdarzyć, że wygra się sezon zasadniczy, ale odpadnie się szybko w play-off. Z drugiej strony, startując z niższej pozycji do play-off można w nich odegrać znaczącą rolę i dla nas to jest akurat korzystne. Możemy przystąpić do rundy play-off z czystym rachunkiem, bo to co było wcześniej nie ma już teraz znaczenia i dotyczy to wszystkich zespołów, które znalazły się w tej fazie. Jeśli chce się wygrać mistrzostwo Polski, to trzeba pokonać w play-off wszystkich rywali.
Jak widzi pan szansę Asseco Resovii w konfrontacji z Aluronem CMC Wartą Zawiercie? Wprawdzie wygraliście z tym zespołem ostatnie spotkanie ligowe, ale rywale zagrali wtedy bez swojego lidera – Uroša Kovačevicia.
– Jestem ciekawy, jak to będzie wyglądało. Jak dla mnie szanse obu zespołów na awans do półfinału są równe. Na pewno mamy w swoim zespole indywidualności, które są w stanie nie tylko wygrać mecze z Zawierciem, ale osiągnąć coś znacznie więcej w PlusLidze, ale musimy to pokazać jako zespół. Takie rozgrywki jak play-off zawsze wygrywa się całym zespołem, a nie indywidualnościami. Jeśli będziemy w stanie to pokazać i zrobić krok dalej, to będziemy mieli duże szanse wygrać z Zawierciem. Natomiast jeśli tej zespołowości nam zabraknie, to będzie nam się grało bardzo ciężko.
Co będzie decydujące w waszej rywalizacji z Aluronem CMC Wartą Zawiercie?
– Moim zdaniem najważniejsze będzie przetrzymanie ciężkich momentów. Patrząc z naszej perspektywy – nie możemy dać przeciwnikom takiego poczucia, że nas przełamali, tylko walczyć cały czas, nawet jak będziemy w trudnej sytuacji. Musimy bronić dużo piłek, grać aktywnie w bloku i nie pozwolić, żeby wpadały nam łatwe piłki, bo to jest bardzo kosztowne w takich meczach. Zawiercie to jest zespół, który bardzo dużo broni i nakręca się wyprowadzaniem kontr, więc nie możemy pozwolić na to, żeby nie odpowiedzieć im co najmniej tym samym.
Jak dużym utrudnieniem i wyzwaniem jest gra w hali w Zawierciu, czy też na tym etapie atut własnego boiska nie ma dużego znaczenia?
– Dla mnie osobiście to duża przyjemność grać w halach wypełnionych kibicami, nawet jeśli nie są to duże obiekty, ale mają dodatkowo taką charakterystykę, że fani są tuż przy boisku i mocno ich słychać. Wtedy bardzo ważne jest to, żeby stosować wypracowane automatyzmy i dobrze komunikować się ze sobą gestami, bo nieraz ciężko jest się w ogóle słyszeć na boisku. Spiker w Zawierciu i kibice cały czas głośno krzyczą. To nie jest jednak jakaś przeszkoda w grze. Na pewno kibice w Zawierciu mają swój klimat i pasjonują się siatkówką. Dla mnie zawsze przyjemnie się gra tam, gdzie jest dużo kibiców i doping jest głośny. To daje też dodatkowej energii i motywacji drużynie przeciwnej.
W rundzie play-off rywalizacja zaczyna się na nowo bez patrzenia na tabelę, ale każda porażka może być brzemienna w skutkach. To właśnie na ten moment czekaliście przez całe rozgrywki i teraz będzie się starali pokazać swój potencjał?
– Taki jest na pewno nasz cel. Mamy świadomość, że runda zasadnicza nie była dobra w naszym wykonaniu. Mieliśmy dużo wzlotów i upadków. Teraz jest jednak moment, w którym chcemy pokazać ile jesteśmy tak naprawdę warci. W rozgrywkach play-off każdy zespół zaczyna od zera i nas też to dotyczy.
W końcu ustabilizował się wasz skład na pozycji przyjmujących i ogólnie wyjściowa szóstka zespołu, ponieważ po powrocie do gry Jakuba Kochanowskiego Asseco Resovia może już wystąpić w teoretycznie najsilniejszym zestawieniu.
– To jest bardzo ważne, bo mieliśmy kilka takich meczów, w których jednak trzeba też było liczyć się z limitem obcokrajowców i trenerzy mieli ograniczone pole manewru. Jak już wspomniałem wcześniej, indywidualnie mamy naprawdę bardzo duży potencjał, także na ławce rezerwowych. Każdy z zawodników, który jest w naszym zespole, może w danym momencie zrobić różnicę. Nasza drużyna potrzebuje pewności siebie każdego z graczy i wtedy niezależnie od tego jakim składem wyjdziemy, to powinniśmy grać dobrze. Fajnie też, że mamy ustabilizowaną pierwszą szóstkę, ale każdy wchodząc z ławki może nam podać rękę i wspomóc swoją grą.
źródło: plusliga.pl