– Jeśli Heynen przyjął zasadę, aby w pierwszej części Ligi Narodów pograć wszystkimi, a później zgrywać zespół na igrzyska, to jest to rozsądna decyzja. Trener ma taką liczbę zawodników na wyrównanym poziomie, że o ostatecznym wyborze pewnie zdecyduje ich przydatność do zespołu i mentalność – stwierdził Ryszard Bosek.
Trwa Liga Narodów, która dla wielu trenerów jest poligonem doświadczalnym przed igrzyskami olimpijskimi. W trakcie zmagań w Rimini będą kształtowały się składy zespołów. Podobnie jest w przypadku biało-czerwonych, którzy wciąż walczą o miejsce w samolocie do Tokio, a Vital Heynen będzie miał twardy orzech do zgryzienia. – Jeśli trener nie ma jeszcze pewności co do pełnego składu na igrzyska, to raczej wątpliwości dotyczą dwóch, trzech zawodników. Na razie daje pograć wszystkim, ale w drugiej części turnieju raczej zobaczymy już skład, który pojedzie na igrzyska i będzie się ogrywać – stwierdził Ryszard Bosek, który bierze pod uwagę także scenariusz, w którym do Tokio poleci dwóch libero. – To ciekawa teoria. Jeśli trener ustali, że będzie grać 8 czy 9 zawodnikami, to najważniejsi nie są ci, którzy są najlepsi, ale tacy, którzy w trudnych momentach mogą zastąpić siatkarzy z szóstki. Opcję z Wojtaszkiem warto wziąć pod uwagę, tym bardziej, że choć nasi skrzydłowi poprawili się w przyjęciu, to fenomenalni nie są – dodał.
Po pierwszym weekendzie Ligi Narodów biało-czerwoni mają na swoim koncie dwa zwycięstwa oraz porażkę ze Słowenią, jednak w meczu tym podopieczni trenera Heynena nie wystąpili w optymalnym składzie. – W spotkaniu ze Słowenią postąpiłbym inaczej niż Heynen. Zrobiłbym wszystko, żeby wygrać ten mecz, by kadra nie nabawiła się kompleksów. Ale generalnie jeśli przyjął zasadę, aby w pierwszej części Ligi Narodów pograć wszystkimi, a później zgrywać zespół na igrzyska, to jest to rozsądna decyzja. Trener ma taką liczbę zawodników na wyrównanym poziomie, że o ostatecznym wyborze pewnie zdecyduje ich przydatność do zespołu i mentalność – stwierdził Bosek.
Na igrzyska olimpijskie pojedzie tylko 12 zawodników. To mocno zawęża pole manewru, tym bardziej, że w innych turniejach siatkarskich trenerzy mogą grać 14 siatkarzami. – W ogóle tego nie rozumiem. Od lat gra się z 14 zawodnikami. Wszystkie drużyny mają ustawione taktyki pod taki wariant. Turniej z 12 siatkarzami zmienia całe przygotowania i taktykę, a nawet układ sił. Przecież jedzenia na igrzyskach wystarczy dla wszystkich. Nie znam przyczyn takiego stanu rzeczy, ale można to nazwać niefrasobliwością FIVB, żeby nie nazwać głupotą – zakończył Ryszard Bosek.
źródło: opr. własne, sport.interia.pl