– Rozegrałyśmy dwa piękne sety i naciskałyśmy na rywalki, utrudniając im grę. Potem zaczęłyśmy popełniać zbyt dużo błędów. Oczywiście czujemy sportową złość, bo byłyśmy blisko zwycięstwa – powiedziała rozgrywająca ŁKS-u Roberta Ratzke po porażce w Rzeszowie. – Moim zdaniem powinnyśmy zagrać mądrzej i wyciągnąć wnioski z porażki w Rzeszowie. Ważne będzie zarówno przygotowanie mentalne, jak i dyspozycja fizyczna. Wierzę w nasz zespół i wiem, że stać nas na wygraną z Developresem.
W pierwszym meczu półfinałowym z Developresem BELLA DOLINA miałyście już prowadzenie 2:0 w setach i 13:11 w tie-breaku, ale to rzeszowianki były górą. Czujecie duże rozczarowanie?
Roberta Ratzke: – Myślę, że rozczarowanie to nie do końca słowo, które odzwierciedla to co się działo w tym meczu. Musimy to dobrze przeanalizować, ale też nie obciążać zbytnio głów, tylko zachować świeży umysł na kolejne spotkanie. Powinniśmy na spokojnie zobaczyć, gdzie popełniłyśmy największe błędy. Na pewno rozegrałyśmy dwa piękne sety i naciskałyśmy na rywalki utrudniając im grę. Potem zaczęłyśmy popełniać zbyt dużo błędów. Oczywiście czujemy sportową złość, bo byłyśmy blisko zwycięstwa i pokazałyśmy, że jesteśmy w stanie wygrywać z Developresem. Wypuściłyśmy z rąk szansę na wygranie tego spotkania i możemy mieć przede wszystkim pretensje do siebie, bo to nasza gra zadecydowała o tym, że przegrałyśmy. Uważam, że rywalizacja półfinałowa z Developresem jeszcze nie została rozstrzygnięta. Jesteśmy cały czas w grze, musimy zachować świeży umysł, wyeliminować błędy i jak najlepiej przygotować się do meczu u siebie. Zrobimy wszystko, żeby przedłużyć tą rywalizację i doprowadzić do trzeciego spotkania.
Wielkiej rzeczy dokonałyście w pierwszym secie, w którym Developres prowadził już 15:6, ale ŁKS popisał się niesamowitą serią i wygrał tą partię aż z 4 punktową przewagą…
– Być może w męskiej siatkówce przy takim prowadzeniu jednej z drużyn losy seta byłyby już rozstrzygnięte, ale w żeńskiej naprawdę wszystko jest możliwe i nie ma co patrzeć na wynik w trakcie seta, bo nawet ten bardzo niekorzystny da się jeszcze odwrócić. Cieszy mnie to, że mój zespół pokazał dużą waleczność i to na co go stać, nawet będąc już w trudnej sytuacji. Jestem dumna z naszej postawy. W tie-breaku też pokazałyśmy, że potrafimy się odrodzić po dwóch słabszych setach. Zabrakło nam naprawdę niewiele, żeby wygrać ten mecz. Moim zdaniem popełniłyśmy za dużo błędów własnych, ale jeśli poprawimy to szybko w następnym spotkaniu, to wiele może się jeszcze wydarzyć.
W niedzielnym meczu w Łodzi ŁKS Commercecon będzie mógł liczyć na mocny doping swoich kibiców. To będzie wasz dodatkowy atut?
– Kibice są zawsze z nami i uwielbiam grać w naszej hali. Jestem przekonana, że kibiców będzie bardzo wielu i że oni będą nas cały czas wspierać oraz dopingować do jeszcze lepszej gry. Dla nas ich liczna obecność i doping to będzie jak siódmy zawodnik na boisku.
Co może zadecydować o wyniku spotkania w Łodzi, które pani drużyna musi wygrać jeśli chce przedłużyć rywalizację i przyjechać ponownie do Rzeszowa?
– Dla mnie nic nie jest jeszcze przesądzone. Musimy odpocząć po długiej podróży powrotnej i dobrze przygotować się do walki. Moim zdaniem powinnyśmy zagrać mądrzej i wyciągnąć wnioski z porażki w Rzeszowie. Ważne będzie zarówno przygotowanie mentalne, jak i dyspozycja fizyczna. Wierzę w nasz zespół i wiem, że stać nas na wygraną z Developresem.
Patrząc na dyspozycję rywalek z Rzeszowa może być pani dumna z postawy swojej rodaczki – Bruny Honorio, która z powodzeniem zastąpiła Malwinę Smarzek i otrzymała statuetkę MVP…
– Oczywiście; zawsze jestem dumna z gry moich dobrych znajomych z Brazylii, chociaż grając przeciwko nim wolałabym, żeby to moja drużyna wygrała, a nie na odwrót. Nigdy jednak nie życzę im źle. Bruna na początku meczu była właściwie dopiero trzecią opcją, żeby pojawić się na boisku jako atakująca. Jak już jednak została posłana do gry, to prezentowała się świetnie i cieszę się, że została wyróżniona.
źródło: tauronliga.pl