– Wyciągam wnioski i ze zdwojoną energią wracam do pracy, aby budować coś na nowo w oparciu o zyskane kolejne doświadczenie, a nie rozdrabniać się nad tym, co minęło i już się nie zmieni – powiedział prezes Krispolu Września Robert Wardak. – Zrobimy wszystko, by w kolejnym sezonie wrócić na zaplecze PlusLigi. Mamy tę świadomość, że często zdarza się tak, że wywalczenie ponownego awansu jest dużo trudniejsze – dodał w rozmowie ze Strefą Siatkówki.
Duże rozczarowanie jest we Wrześni w związku z tym, że Krispol nie obronił się przed spadkiem do II ligi?
Robert Wardak: – Zespół budowany był w trudnym czasie. Zapowiedzi kryzysu gospodarczego nie pozwoliło nam na zwiększenie budżetu, co spowodowało wymuszenie dość odważnych decyzji, aby oprzeć zespół na młodych i mniej doświadczonych zawodnikach. Poprzedni sezon zakończyliśmy na czternastym miejscu, nie gwarantującym gry na zapleczu PlusLigi. Był on dla nas ogromnym wyzwaniem sportowym. Tak w sporcie bywa – niesie on ze sobą sukcesy i porażki. Ważne jest to, że dalej budujemy zespół i przygotowujemy się do nowego sezonu.
No właśnie, w sezonie 2022/2023 postawiliście na młodość, ale chyba taka taktyka nie do końca zdała egzamin? W wielu momentach brakowało na boisku ogrania, a doświadczenie Lipińskiego czy później ściągniętego Iglewskiego okazało się zbyt mało. To był wasz największy problem?
– Nikt nie ma gotowej recepty na wygrywanie. Zaryzykowaliśmy, stawiając na młodość, ale taka taktyka nie do końca się sprawdziła. Początek sezonu był bardzo trudny. Młodzi zawodnicy z małym doświadczeniem na boiskach pierwszoligowych nie radzili sobie z nowymi wyzwaniami i z presją, do której musieli z czasem dorosnąć. Ponadto nie wszyscy zawodnicy rozpoczęli okres przygotowawczy w zaplanowanym terminie. Miały na to wpływ mistrzostwa Europy U20 rozgrywane we wrześniu, w których uczestniczyło dwóch naszych zawodników. Ich absencja spowodowała także przełożenie dwóch pierwszych spotkań i utrudniła przygotowania drużyny do sezonu. Minęło sporo czasu i uciekło kilka cennych punktów, zanim zespół stworzył całość. Na koniec pierwszej rundy drużyna odniosła zwycięstwo z Astrą Nowa Sól, a potem na początku roku z Norwidem Częstochowa i wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. W trakcie sezonu okazało się, że nie wszystkie transfery były trafione. Zespół aby dobrze funkcjonował, buduje się latami i wymaga to dość dużych nakładów. W najważniejszych momentach zabrakło doświadczenia, chłodnej głowy i dźwignięcia presji, która narastała wraz z coraz większą liczbą porażek. Zarząd szukał wzmocnień, ale na rynku nie było już wolnych zawodników, którzy mogli by wnieść nową jakość do drużyny. Końcowym zabiegiem było ponowne zawarcie kontraktu z legendą wrzesińskiej siatkówki, Marcinem Iglewskim, co przełożyło się na chwilową poprawę wyników i lepszą jakość gry. Jednak nie wszystko już wtedy zależało tylko od nas. Bezpośredni rywale z końca tabeli grali w miarę równo i nie pozwolili wydrzeć sobie bezpiecznego miejsca.
W przeszłości zdobywaliście brązowe medale I ligi, a tym razem wraz z Legią Warszawa musieliście przełknąć gorycz porażki i spadku do II ligi.
– Do utrzymania zabrakło nam niewiele – wystarczyło wygrać kilka setów w meczach, które były w naszym zasięgu, a tabela wyglądała by zupełnie inaczej. Nie należy zapominać, że przez 10 lat drużyna grała na zapleczu najlepszej ligi na świecie, co jest nie lada wyczynem, patrząc na rotację w I lidze. Były to lata, które dostarczyły wiele emocji i wrażeń. Gra na zapleczu PlusLigi również przyczyniła się do rozwoju siatkarskich pasji i talentów w lokalnym środowisku. Dzięki popularyzacji tej dyscypliny w naszym mieście możemy podziwiać naszych wychowanków grających w najsilniejszej lidze świata.
Jakie wnioski można wyciągnąć z minionego sezonu?
– Czasu się nie cofnie i szkoda go marnować na myślenie, co by było, gdyby. Obecnie wyciągam wnioski i ze zdwojoną energią wracam do pracy, aby budować coś na nowo w oparciu o zyskane kolejne doświadczenie, a nie rozdrabniać się nad tym, co minęło i już się nie zmieni.
Mimo spadku do II ligi z Krispolem wciąż będzie pracował Marian Kardas. Czy to oznacza, że będziecie celowali w powrót na zaplecze PlusLigi?
– Marian Kardas to bardzo doświadczony szkoleniowiec, który niejednokrotnie udowodnił, że potrafi wygrywać. Umowa została podpisana na dwa lata, zarząd nadal chce współpracować z tym trenerem. W chwili obecnej jesteśmy na etapie budowy zespołu na kolejny sezon. Zaraz po podpisaniu ostatnich kontraktów powiadomimy kibiców o decyzjach personalnych. Jako zarząd powzięliśmy decyzję, by dołożyć wszelkich starań, aby awansować z powrotem do Tauron 1. Ligi w nadchodzącym sezonie. Dotychczasowi sponsorzy zapewnili nas o dalszej współpracy, co dobrze rokuje na nowy sezon. Podpisana została umowa z firmą KRISPOL oraz z nowym sponsorem strategicznym – firmą SCZ Inwestycje Sp. z o.o, która dołączy do naszego projektu sportowego. Wsparcie nowego Partnera pozwoli wzmocnić szeregi drużyny i z optymizmem patrzeć w przyszłość.
Ale nie jest łatwo wywalczyć awans do I ligi, o czym już dwukrotnie boleśnie przekonały się Anioły Toruń, które mimo dużych ambicji kolejny sezon spędzą w II lidze…
– Zrobimy wszystko, by w kolejnym sezonie wrócić na zaplecze PlusLigi. Mamy tę świadomość, że często zdarza się tak, że wywalczenie ponownego awansu jest dużo trudniejsze. Decyduje o nim turniej, w którym zawsze może przydarzyć się gorsza dyspozycja dnia i bardzo dobry sezon niweczy się w jedną chwilę. Ale właśnie za tą nieprzewidywalność kibice kochają sport, ale póki piłka w grze, wszystko jeszcze jest możliwe. Wszystkie te działania w moim przekonaniu mają szansę zaowocować sukcesem.
A jak mocno zmieni się drużyna?
– Z klubem pożegnali się zawodnicy, których kontrakty wygasły z dniem 31 maja 2023 roku. Przedłużyliśmy kontrakty z trzema zawodnikami: Patrykiem Ligockim, Oskarem Laskowskim oraz Jędrzejem Ziółkowskim. Od dłuższego czasu prowadzimy rozmowy i podpisujemy kontrakty z nowymi zawodnikami na sezon2023/2024. Niebawem będziemy informować o zmianach w naszych szeregach.
źródło: inf. własna