– Jak zaczynaliśmy sezon, to musiałem mówić, że jestem zadowolony z drużyny, bo gdzieś trzeba było szukać jakiegoś bodźca dla chłopaków. Jeśli rzeczywiście miałbym takie możliwości, jakie były parę lat wcześniej, to na pewno ta drużyna by zupełnie inaczej wyglądała. Wcześniej byśmy podejmowali pewne decyzje i na pewno nie wydalibyśmy więcej pieniędzy. Jestem przekonany, że poziom sportowy byłby również dużo wyższy – przyznał Robert Prygiel.
Za Cerrad Eneą Czarnymi Radom bardzo słaby sezon. W fazie zasadniczej radomianie wygrali 8 z 26 pojedynków i zdobyli 24 punkty. Co prawda pierwszy mecz o 11. miejsce wgrali 3:0, ale w drugim przegrali w takim samym stosunku. W złotym secie Cuprum Lubin triumfowało 15:12, przez co radomska drużyna zajęła dopiero 12. miejsce na koniec sezonu. – Sam byłem bardzo rozczarowany naszą grą. Tych pozytywów było zdecydowanie mniej niż negatywów. Myślę, że to splot wielu zdarzeń. Zawsze jest tak, że trener bierze odpowiedzialność i w ogóle z tym nie dyskutujemy, bo taka jest rola trenera. W stu procentach biorę odpowiedzialność za ten wynik na siebie, zresztą konsekwencją była strata stanowiska trenera. Trzeba pamiętać jednak, że nie buduje się wyniku tylko i wyłącznie w dniu meczu, w okresie przygotowań czy w mikrocyklu tygodniowym. To jest praca nie tylko trenera, ale też całego klubu w okresie transferowym – wyjaśnił Robert Prygiel.
Były trener Czarnych przyznał, że nie do końca był zadowolony ze zbudowanej drużyny na sezon 2020/2021. – Jak zaczynaliśmy sezon, to musiałem mówić, że jestem zadowolony z drużyny, bo gdzieś trzeba było szukać jakiegoś bodźca dla chłopaków. Jeśli rzeczywiście miałbym takie możliwości, jakie były parę lat wcześniej, to na pewno ta drużyna by zupełnie inaczej wyglądała. Wcześniej byśmy podejmowali pewne decyzje i na pewno nie wydalibyśmy więcej pieniędzy. Jestem przekonany, że poziom sportowy byłby również dużo wyższy. Niestety trener jest tą osobą, która jest uzależniona od wielu czynników, ma nad sobą decydentów i ludzi, którzy odpowiadają za finanse i organizację klubu plus poziom sportowy. Na końcu jest tak naprawdę trener, a potem zawodnik. Ja już na spotkaniu z zarządem klubu już w maju wspominałem, że to może być bardzo ciężki okres. Nie ma takiego lidera, na którym można byłoby oprzeć grę. Stwierdziliśmy, że trzeba będzie ten sezon przeżyć, że będzie to trudny sezon. Wiemy wszyscy o sytuacji na świecie z covidem. Plan był taki, że dograjmy ten sezon w miarę możliwości, a w przyszłym roku się odkujemy… no już niestety bez Roberta Prygla – dodał.
Robert Prygiel przestał być trenerem Czarnych w styczniu po meczu z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. – To chyba była jedyna możliwa decyzja. To nie było tak, że ja się poddałem czy ktoś mnie zwolnił. Mając na uwadze dobro klubu i drużyny wspólnie stwierdziliśmy, że ja nie jestem w stanie dać już nic więcej drużynie i musi być jakiś bodziec – przyznał Prygiel. – Pracuję już, na razie nie chciałbym mówić gdzie. Nie w siatkówce, ale w sporcie. Cieszę się, że mam możliwość, długo starałem się o tę pracę, ale będę jednym z ludzi, którzy współpracują z wieloma klubami, wieloma dyscyplinami sportowymi, z czego jestem bardzo dumny. Będę mógł oglądać różne kluby, różne dyscypliny od środka i zebrać duże doświadczenie. Pracując 10 lat w jednym klubie zwróciłem uwagę, że człowiek w pewnym momencie się zastał i to pole patrzenia zostało ograniczone. Byłem na rozmowach o możliwości pracy w dwóch klubach plusligowych i nawet same rozmowy utwierdziły mnie w tym, że chyba na każdym stanowisku warto zmienić pracę, bo poszerza nasze horyzonty i rozwija nas. Cieszę się, że już od początku maja pracuję w bardzo poważnej firmie, która ma naprawdę duży wpływ na polski sport – zakończył.
źródło: cozadzien.pl