Po tym, jak PSG Stal Nysa po pięciu sezonach gry w PlusLidze musiała pogodzić się ze spadkiem, nie cichną głosy na temat jego władz i sposobu prowadzenia zespołu. Ze sporą krytyką mierzy się chociażby Robert Prygiel, prezes dwukrotnego wicemistrza Polski. – Chcę jasno powiedzieć: decydując się na każdą personalną decyzję, którą podejmowałem jako prezes, dbałem o dobre imię klubu Stali Nysa – powiedział w wywiadzie dla Respublica. Działacz wskazał także, jakie problemy przyczyniły się do takiego stanu rzeczy oraz tajemniczo wspomniał o powodach zwolnienia Daniela Plińskiego.
Spadek z PlusLigi? „Jedna z większych zawodowych porażek”
PSG Stal Nysa po rundzie zasadniczej pożegnała się z najwyższą ligą w Polsce. Tym samym ich przygoda z PlusLigą zakończyła się po pięciu sezonach. Rozgoryczenie w lokalnym środowisku z tego powodu jest ogromne. – Czuję się odpowiedzialny za ten spadek, ale na pewno nie jest to jednoosobowa odpowiedzialność. Chcę po raz kolejny przeprosić wszystkich sympatyków za to, co się wydarzyło. Niestety, taki jest sport i takie jest życie. Każdy ma w nim swoje sukcesy i porażki. Ta bez wątpienia jest moją jedną z większych zawodowych porażek – powiedział na wstępie rozmowy dla Respublica prezes klubu, Robert Prygiel.
Robert Prygiel stanowczo o hejcie
Działacz drużyny z Nysy doskonale rozumie frustrację kibiców, bo sam się z nią identyfkuje. Jednakże nie może godzić się na pewne zachowania. – Stal Nysa jest najważniejszym elementem promocji miasta poprzez sport. To klub z sukcesami i wielką rzeszą kibiców. Ja rozumiem ten żal i złość, która jest również we mnie – pewnie jeszcze większa lub podobna wystepowała wśród kibiców. Ale tak naprawdę ilość informacji, które na mój temat wyciekały po spadku i były opisywane na temat klubu to mogę zapewnić, że co najmniej 90% z nich to są kłamstwa.
Zapytany o przykłady tego typu pomówień, przytoczył wypowiedź jednego z działaczy w środowisku siatkarskim. – Złożyliśmy już wniosek o sprostowanie i będziemy tego skrupulatnie pilnować. Jeden z siatkarzy, a raczej był kiedyś prezesem, a uważa się za siatkarza, powiedział, że wydajemy na pensję biura 1 700 000 zł. To świadczy tylko o tym, że ma małe pojęcie na temat prowadzenia klubu. Nie dysponujemy nawet 30% takiej kwoty. Na niektóre sprawy nie mogę przymykać oczu. Ja powinienem, i będę musiał to zrobić: jeździć po całej Polsce do sponsorów i pokazywać, że to co działa w przestrzeni medialnej to po prostu kłamstwo. Jestem to winny naszym sponsorom – skomentował.
Dawid Dulski nie pomógł, doświadczony trzon również
W sezonie 2024/2025 PSG Stal Nysa grała w większości takim samym składem, z jakim przystępowali do poprzednich edycji PlusLigi. Do drużyny dołączyli jednak Dawid Dulski oraz Kevin Motta Paes. Atakujący miał jednak bardzo przeciętny sezon, a to w nim głównie pokładano nadzieje przed sezonem.
Dlaczego władze klubu wprowadziły tylko nieliczne zmiany, wiedząc, że nowy sezon z uwagi na spadek trzech drużyn będzie zdecydowanie bardziej wymagający? – Dwa razy byliśmy na siódmym miejscu pod koniec sezonu, mając mniej więcej dwunasty czy trzynasty budżet klubowy. Sytuacja na rynku transferowym, ale przede wszystkim nasza gra sprawiły, że robiliśmy wszystko, by utrzymać kręgosłup tej drużyny. Mieliśmy świadomość, że może być to ciężki sezon, ale potencjał tej drużyny przez dwa poprzednie lata pokazał, że nie bez powodu byliśmy w play-offach – tłumaczył prezes.
Kibice Stali Nysa powodem trudności transferowych?
W rozmowie padły także nazwiska takich siatkarzy, jak Marcin Komenda czy Bartłomiej Lemański. Działacz klubu przyznał, że nad rozgrywającym bardzo ubolewał bo zależało mu, by pozostał w klubie z Nysy. Doszło także do rozmów ze środkowym, natomiast nie wynikło z tego nic więcej.
– Siatkarze nie chcą grać w Stali. Z niektórymi zawodnikami rozmawiałem prywatnie i powiedzieli, że nie chcą grać z jednego powodu: presja i środowisko w Nysie. Niektórzy kibice w Stali Nysa są bardzo specyficzni.
Prezes nie omieszkał przytoczyć jednej z sytuacji, jaka spotkała lidera drużyny w jednym ze spotkań. – Michał Gierżot, który jest ostoją drużyny, potrafi być obrzucony monetami i zwyzywany na meczu na własnej hali. Taki zawodnik mając perspektywę gry w innych klubach, dla niego ważny jest komfort w środowisku, w jakim pracuje. Nie chciałbym tego sprowadzać do tego, że to kibic jest czemuś winny bo koniec końców, to my odpowiadamy za wyniki. Ale apeluję do kibiców o powstrzymanie emocji, bo zawodnicy to też są ludzie.
Kość niezgody z byłym trenerem? Prezes ucina temat
Jednym z tematów, który do dziś budzi pewne wątpliwości jest zwolnienie trenera Daniela Plińskiego. Powodów tej decyzji wymieniano już kilka, choć żaden z zainteresowanych bezpośrednio nie skomentował tego w mediach. Teraz, po sezonie Robert Prygiel wraca jednak do tamtego wydarzenia.
– Ja bym chciał, żeby Daniel Pliński powiedział, jeżeli się odważy, co powiedział drużynie w autokarze po przegranym meczu w Zawierciu. Dla mnie to był ogromny „gong” po sprawdzeniu kilku faktów i sprawdzeniu kilku źródeł. Chcę jasno powiedzieć: decydując się na każdą personalną decyzję, którą podejmowałem jako prezes, dbałem o dobre imię klubu Stali Nysa.
Zobacz również:
PlusLiga, transfery. Niepewne utrzymanie = brak kontraktów. „Roszad będzie dużo”