Siatkarze Cerradu Enea Czarni Radom od wygranej 3:2 nad Indykpolem AZS-em Olsztyn rozpoczęli nowy sezon PlusLigi. Widowisko być może nie stało na najwyższym poziomie, ale nie brakowało w nim emocji. – Nie można powiedzieć, że to była siatkówka na wysokim poziomie, ale na początku sezonu i po tej przerwie spowodowanej pandemią te mecze tak mogą wyglądać. Ogromnie się cieszę z tego zwycięstwa i gratuluję swojej drużynie. Będzie to bardzo ważne dla nas na przyszłość – mówił po wygranej trener radomian Robert Prygiel.
Spotkanie pomiędzy zespołem z Radomia i Indykpolem AZS-em Olsztyn rozstrzygnęło się w tie-breaku. Pojedynek był dość szarpany, żadnej z drużyn nie udało się na dłużej utrzymać równej, solidnej dyspozycji.
– Mecz bardzo szarpany. Nie można powiedzieć, że to była siatkówka na wysokim poziomie, ale na początku sezonu i po tej przerwie spowodowanej pandemią te mecze tak mogą wyglądać. Ogromnie się cieszę z tego zwycięstwa i gratuluję swojej drużynie. Będzie to bardzo ważne dla nas na przyszłość. Dla tej nowej drużyny takie wyszarpane z charakterem i sercem zwycięstwo będzie bardzo ważne mentalnie. Mamy Brendena Sandera, Bartosza Firszta czy Mateusza Masłowskiego, którzy praktycznie debiutują jako podstawowi gracze w PlusLidze i spisali się w tym spotkaniu bardzo dobrze – ocenił pojedynek Robert Prygiel.
Szkoleniowiec radomian chwalił głównie swojego młodego przyjmującego, Bartosza Firszta. – Wszyscy zawodnicy grali bardzo fajnie, ale chciałem wyróżnić Bartka Firszta, bo zagrał po profesorsku jak na taki debiut. Jestem niezmiernie szczęśliwy. Przyznam szczerze i powiedziałem to drużynie, że miałem spore obawy przed tym meczem i nie stawiałem nas w roli faworyta, dlatego tym bardziej cieszy zwycięstwo nad tak doświadczoną drużyną z Olsztyna – mówił trener Cerradu Enea Czarni Radom. Bartosz Firszt zdobył w sumie 15 punktów, a w ofensywie zanotował wysoką, 70% skuteczność.
Choć zespoły mają zbliżony potencjał, to w ekipie akademików nie brakuje doświadczonych graczy, zwłaszcza na pozycji przyjmującego, a ta w radomskiej drużynie jest obsadzona o wiele młodszymi graczami. – W olsztyńskim zespole na przyjęciu jest Żaliński, Schott i Andringa. My mamy Brendena Sandera i Bartka Firszta, do tego Artur Pasiński. To zupełnie inne doświadczenie, każdy z przyjmujących AZS-u ma indywidualnie więcej meczów rozegranych niż nasi wszyscy przyjmujący razem wzięci. Tym bardziej powinniśmy bardzo doceniać to zwycięstwo – ocenił Robert Prygiel.
Co prawda obostrzenia związane z epidemią są odczuwalne, zwłaszcza biorąc pod uwagę atmosferę na trybunach, ale w Radomiu nie brakowało głośnego dopingu gospodarzy, ani gości, za którą przyjechała mała, ale entuzjastyczna grupa kibiców. – Ta atmosfera jednak trochę dziwna. Sięgając pamięcią i patrząc na to co było w tej hali wcześniej, to teraz jest trochę tak rekreacyjnie, co drugie krzesełko może być zajęte. Musimy się jednak do tego przyzwyczaić. Mam nadzieję, że ta pandemia jak najszybciej nas opuści i wróci to wszystko do normalności, bo to wszystko tak dziwnie wygląda, zwłaszcza pod tym naszym złotym sufitem, gdzie kibice byli naszym siódmym zawodnikiem – podsumował Robert Prygiel.
źródło: inf. własna