– Myślę, że w pierwszym secie zagraliśmy naszą najlepszą siatkówkę w tym roku, a potem stanęliśmy i to w łatwych jak dla mnie sytuacjach. Nie jest łatwo, ale w takich momentach musimy być mocniejsi. Musimy cały czas naciskać, a nie dawać grać przeciwniczkom – powiedział po meczu z ŁKS-em Commercecon Łódź szkoleniowiec Radomki Riccardo Marchesi.
– W pierwszym i drugim secie pokazaliśmy, że możemy grać na bardzo wysokim poziomie, ale ŁKS to była dziś bardzo dobra drużyna. Wiedzieliśmy, że są mocni i przegraliśmy mecz. Musimy być twardsi psychicznie – dla siebie samych. Powinniśmy cały czas myśleć, że jesteśmy silni, nie tylko ze względu na miejsce w tabeli, bo to nie jest dla mnie tak istotne, ale ze względu na to, że umiemy grać naprawdę dobrą siatkówkę, co również dziś pokazaliśmy – dodał trener.
Z kolei Renata Biała podkreślała wagę popełnionych błędów, które według niej były główną przyczyną porażki Radomki. – Wydaje mi się, że zrobiłyśmy dziś dużo własnych błędów, nie potrafiłyśmy skończyć ataków i w kilku momentach rywalki ustrzeliły nas zagrywką. Głównym powodem porażki są jednak wspomniane błędy własne. Trzeba jak najszybciej zapomnieć o tym spotkaniu i wziąć się do roboty. Przed nami Bydgoszcz, która jest trudnym zespołem. Nie spuszczamy głów i jedziemy dalej po punkty.
Błędy w grze swojej drużyny dostrzegała też kapitan ŁKS-u Katarzyna Zaroślińska-Król. Jednak na szczęście dla gości, ich nagromadzenie miało miejsce jedynie w pierwszej partii. – W pierwszym secie popełniłyśmy zbyt dużo błędów, zwłaszcza w ataku. Nie byłyśmy do końca skoncentrowane, a może po prostu zbyt mocno zmobilizowane. W drugim secie wyszłyśmy już z chłodną głową. Nasza zagrywka była dużo lepsza i zagraliśmy dobrze systemem blok-obrona. Ten drugi set nie był w naszym wykonaniu pierwszym, który wygrałyśmy w taki sposób. Pamiętam, że w meczu z Pałacem przegrywałyśmy 18:23 i wygrałyśmy. Trzeba grać do ostatniej piłki. Ten wygrany set nas otworzył, mogłyśmy zagrać luźniej z wiarą, że da się wygrać. Ta wygrana daje nam duże poczucie, że nasza gra jest fajna. Ja podchodzę do każdego meczu tak samo zmobilizowana i nie ma dla mnie znaczenia, który trener jest na ławce. Najważniejsze jest to jak ja podejdę do meczu i jak będę mogła pomóc drużynie.
Usprawiedliwień dla porażki nie szukała Janisa Johnson, która przegraną chciałaby przekuć w lekcję na przyszłość. – W pierwszym secie byłyśmy w gazie, był ogień i wszystko co potrzebne. W następnych partiach straciłyśmy ten pęd. Nie byłyśmy sobą i było to widać na boisku, co przyniosło nam porażkę. Musimy nauczyć się grać na stabilnym poziomie, wtedy będziemy mogły wrócić do osiągania wyników, jakich oczekujemy. Nie chcemy zapominać o tym meczu, ale wykorzystać go jako motywację przed kolejnymi.
źródło: inf. własna, Radomka Radom - Facebook