Nikola Grbić myśli już o swoim planie przygotowawczym na sezon reprezentacyjny 2026. Trener reprezentacji Polski zabrał głos w temacie ponownych powołań zawodników, którzy w minionym roku nie występowali w narodowych barwach. W rozmowie dla portalu „Sport.pl” zwrócił też uwagę na to, co będzie dla niego najważniejsze w kontekście igrzysk olimpijskich w 2028 roku.
Nikola Grbić już pracuje
W 2025 roku reprezentacja Polski wywalczyła dwa medale – złoto Ligi Narodów oraz brąz mistrzostw świata. Choć można dyskutować o niektórych decyzjach trenera Nikoli Grbicia, to jest to dobry wynik, biorąc pod uwagę spore rotacje w kadrze i długą listę debiutantów na kluczowej imprezie sezonu.
Serb powoli myśli już o przygotowaniach do kolejnego sezonu. Niedawno zakończył swoje tournée po polskich halach, gdzie obserwował potencjalnych kadrowiczów. W 2026 roku biało-czerwoni wystąpią w VNL, ale tym razem docelową imprezą będą mistrzostwa Europy. Będą na niej bronić tytułu wywalczonego przed dwoma laty. Na jeden mecz Polaków bilety zostały wyprzedane niemal na rok przed startem imprezy.
Możliwy powrót wicemistrzów olimpijskich
Gdy pojawia się okres oczekiwań na powołania, w środowisku siatkarskim zawsze rodzą się dyskusje na ich temat. Tym razem z pewnością ciekawość kibiców wzbudzą ewentualne powroty doświadczonych graczy. Przerwę od reprezentacji Polski po wywalczeniu wicemistrzostwa olimpijskiego miała bowiem spora część kadry. Paweł Zatorski, Grzegorz Łomacz, Marcin Janusz czy Mateusz Bieniek pauzowali w tym roku.
Nikola Grbić w mediach niejednokrotnie wspominał, że siatkarze, którzy chcą grać w kadrze – muszą regularnie występować w swoich klubach. Ważne jest też dla niego to, że w cyklu olimpijskim nie będzie już szans na długie przerwy w reprezentacji. Podkreślił jednak, że w przypadku doświadczonych graczy, miniony sezon absencji nie zamyka drogi. – Po pozyskaniu przez klub (z Rzeszowa – przyp. red.) Erika Shojiego jedyną opcją pojawiania się na parkiecie dla „Zatiego” jest teraz rola dodatkowego przyjmującego. Ale w przypadku niego, Mateusza Bieńka lub Grzegorza Łomacza nie muszę sprawdzać, czy prezentują odpowiednią jakość, by być w reprezentacji. Mówimy o bardzo doświadczonych zawodnikach, którzy mają wielką jakość. Oni będą potrzebować tylko chwili, by wrócić na poziom, który prezentowali już w drużynie narodowej. O nich zupełnie się nie martwię.
Jednocześnie, szkoleniowiec podkreślił, że najlepsza dyspozycja jego zawodników będzie kluczowa. Być może będzie do tego potrzebne rotowanie składem między turniejami. W końcu kalendarz jest napięty, niezależnie od sezonu. – Moim celem jest zabranie na igrzyska najmocniejszą i najzdrowszą drużynę, jaką Polska może mieć. Jeśli to oznacza, że niektórzy zawodnicy po drodze opuszczą niektóre turnieje, to tak się właśnie stanie. Bo moim celem nie jest zajechanie ich zanim dotrą do Los Angeles. Przy kalendarzu, jaki mają, zmuszanie ich do gry w każdym turnieju czy meczu byłoby samobójstwem dla mnie, dla nas – jako drużyny – i dla nich. Takie jest moje założenie. Nie powiem im jednak: „Chłopaki, pojedziecie na igrzyska. Spotkamy się za trzy lata, kiedy rozpoczniemy przygotowania”. To nie byłoby wystarczające. Ale, co oczywiste, muszę dbać o zdrowie naszych najmocniejszych zawodników, jeśli chcemy podołać tej rywalizacji – przyznał Grbić.
Kurek i Łomacz mogą zawalczyć o kolejne igrzyska?
Igrzyska olimpijskie w Los Angeles są oczywiście najważniejszą imprezą, do jakiej Serb będzie przygotowywał Polaków. W Paryżu udało się wywalczyć historyczne srebro, ale biało-czerwoni mierzą wyżej. Cykl olimpijski jest długi, bo do imprezy czterolecia pozostały jeszcze trzy lata. I dlatego pojawia się pytanie – którzy z obecnych reprezentantów będą czuć się na siłach, by zawalczyć o złoto?
Żaden z kadrowiczów nie deklarował końca kariery. Wciąż więc do dyspozycji trenera pozostaje weteran rozegrania czy jedna z największych gwiazd polskiej siatkówki – Grzegorz Łomacz i Bartosz Kurek.
– W przypadku Grzegorza Łomacza i Bartosza Kurka mówimy o zawodnikach, którzy będą mieli czterdziestkę w czasie igrzysk. To samo tyczy się Matthew Andersona i Maxwella Holta. W Paryżu w podobnym wieku byli Smith czy Georg Grozer. „Gregor” gra teraz najlepszą siatkówkę, Wilfredo Leon gra świetnie. Muszę jednak się upewnić, że będą w stanie wytrzymać przygotowania, które nas czekają i grać na odpowiednim poziomie, kiedy nadejdzie właściwy moment. Teraz jest za wcześnie, bym to wiedział. Być może część z zawodników będzie z nami w pewnym momencie, ale może nie zostanie do końca. Część będzie z nami nie na każdym turnieju, ale zostanie do końca, a niektórzy mogą być od początku do końca. Ta ostatnia opcja będzie prawdopodobnie dotyczyła młodych graczy, którzy potrzebują czasu spędzonego na parkiecie, by się rozwijać i móc konkurować z resztą – skomentował jasno szkoleniowiec.
Zobacz również:
Mariusz Wlazły kiedyś sam tego potrzebował. Mistrz świata o istocie psychologii sportu









